Święty Stefan – wyspa milionerów i jeden  z najczęściej chyba umieszczanych widoków na pocztówkach z Czarnogóry. Ville i apartamenty osiągają w okolicy zawrotne ceny. Za cenę noclegu w jednym z okolicznych domów  moglibyśmy opłacić naszą miejscówkę na rok ;-) Tyle, że zanim ją znaleźliśmy objechaliśmy z namiotem całe wybrzeże, bo miało być taniej …

Nieczynne Campingi w Czarnogórze

>> Wcześniejsza stacja: W drodze do Baru …

Wymyśliliśmy sobie, że po Ulcinji przejedziemy na camping w Radovici w okolicach Kotoru i w końcu skorzystamy z namiotu, który przytroczony do plecaka podróżuje z nami od Stambułu. Tyle tylko, że wg map, którymi dysponujemy w przewodnikach w okolicy znajdują się trzy miejscowości o podobnej nazwie i w zależności od mapy znajdują się w zupełnie innym miejscu. Ciekawe, który to już raz przeklinamy informacje praktyczne znajdujące się w polskich przewodnikach ?:-)

Transport po Czarnogórze praktycznie

Po Czarnogórze przemieszczaliśmy się autobusami i busami jeżdżącymi wzdłuż wybrzeża. Niedrogie były również taksówki natomiast świetnie funkcjonował także autostop. Z Ulcinj do Baru można dojechać autokarem – ok 2 euro za os lub taksówką 5-6 euro za auto – w zależności od umiejętności negocjacyjnych :) Bilety autokarowe kupowane w kasie bywały o 0,5-1 euro droższe – coś w rodzaju opłaty transakcyjnej ;-)

 

Wysiadamy zatem za Radanovici, w drodze do Radovici i ruszamy piechotą z nadzieją na złapanie busa lub stopa. Droga jest piękna i pusta. Wszędzie dookoła lasy, góry i … samolot …  Zamyśleni, nie zauważamy skąd i kiedy nad naszymi głowami pojawia się niemal na wyciągnięcie ręki duży samolot pasażerski. Spada !!! Nie, tylko ląduje na lotnisku, które wyłoniło się zza zakrętu. Widok był tak surrealistyczny, że żadne z nas nie zdążyło wyciągnąć aparatu. Za to mamy stopa. Rosjanka mieszkająca w okolicy podwozi nas do właściwego Radovici, a tam zong. Jedyny camping w okolicy nie dość, że wygląda obleśnie to jeszcze jest zamknięty na cztery spusty. Miejscowi nie pozostawiają nam złudzeń.

Campingi w Czarnogórze - Crvena Glavica

– Jest po sezonie i wszystkie campingi na półwyspie będę zamknięte. Może w Tivacie znajdziecie coś otwartego – podpowiadają.

 

Czarnogóra i Święty Stefan

Łapiemy kolejnego stopa, którym podjeżdżamy pod bramy kolejnych campingów. Pierwszy został zlikwidowany, drugi to kilka zdezolowanych przyczep stojących w ogródku przy głównej drodze i żywego ducha dookoła. Nie uśmiecha nam się zostawanie w takim miejscu. Po szybkiej naradzie decydujemy się wrócić niemal do miejsca, z którego ruszaliśmy. Camping Crvena Glavica w Świętym Stefanie jest na pewno otwarty (przejeżdżaliśmy koło niego kilka godzin temu) i fajnie położony. Na szczęście autostop w Czarnogórze, w przeciwieństwie do Grecji, sprawdza się wyśmienicie i już kilkanaście minut później siedzimy w piątym tego dnia pojeździe kierując się w kierunku, z którego przyjechaliśmy. I znowu przydaje się mój rosyjski.

– Tu co drugi zna rosyjski – mówi kierowca w odpowiedzi na moje zdziwienie o powszechną znajomość języka. Okazuje się, że podobnie jak my uczyli się go obowiązkowo w szkole, a obecnie wykorzystują go by dogadać się z Rosjanami, którzy masowo kupują w okolicach Kotoru domy i apartamenty. Faktycznie, teraz zauważamy, że nawet bilbordy stojące przy drodze często napisane są po rosyjsku.

 

Camping Crvena Glawica

Nie jest to może luksusowy camping ale po tym co widzieliśmy, a właściwie nie widzieliśmy bo wszystko było zamknięte, schowane lub zlikwidowane ważne że jest otwarty. Przede wszystkim jest świetnie położony. Poza główną drogą, w gaju oliwnym , a do tego jest prawie pusty. Oprócz nas jest jeszcze jeden namiot, jak się okazuje również Polaków i ze dwie lub trzy przyczepy. Są łazienki i toalety ale to wszystko co można o nich powiedzieć bo ciepłej wody nie uświadczyliśmy przez cały pobyt ani razu.

Jest jeszcze plaża. Ustronna, kamienista za to z pięknym widokiem na Świętego Stefana. Przy czym plaża w ujęciu czarnogórskim różni się od naszego pojmowania plaży. Po naszemu to szeroki pas piachu, w Czarnogórze plażą określa się każde wcięcie między górami, którymi łatwiej lub trudniej da się dojść do morza.

Od campingu do plaży jest ze 200 metrów tyle, że w pionie :) Schodzi się fajnie, powrót do namiotu nie jest już tak fajny. A sam Święty Stefan ? Z bliska nie jest już tak fajny jak z daleka lub widziany w nocy od strony naszej plaży :-)

 

Noclegi i campingi w Czarnogórze – praktycznie.

Po sezonie nie opłaca się brać do Czarnogóry namiotu, chyba, że w planie będziecie mieli wędrówkę po górach. Na wybrzeżu większość campingów będzie zamkniętych, a w tych otwartych ceny będą zbliżone do prywatnych kwater. W Ulcijn za pokój 2 os przy plaży płaciliśmy 10-12 euro za noc, a za camping Crvena Glavica w okolicy Świętego Stefana za mały namiot zapłaciliśmy … 10 euro :) Co jak na okolicę było doskonałą ceną bo wille w okolicy Świętego Stefana potrafią kosztować nawet 14 000 zł za noc :-)  Natomiast w mniej obleganych kurortach po sezonie nie ma problemu ze znalezieniem noclegu za 50-60 zł za pokój 2 osobowy – zobacz

 

>> Kolejny przystanek: Co warto zobaczyć w Czarnogórze