W chrześcijańskiej dzielnicy Damaszku kupujemy butelkę whisky za 5 zł. Butelka jest zakurzona i w smaku mało przypomina pierwowzór, ale to w końcu produkcja miejscowa. W Syrii jak i w większości krajów arabskich nie jest to popularny trunek.. W meczecie Umajadów natomiast to my okazujemy się być atrakcją turystyczną. Szczególnie Anka w stroju Roobin Hooda …

Damaszek nocą …

Chyba nigdy nie polubię wielkich miast. Tak jak nie chciałbym mieszkać w Warszawie, tak i Damaszek nie zostanie moim ulubionym miejscem na ziemi – komentuje głośno po pierwszej godzinie spędzonej na wędrowaniu po ciemnych uliczkach stolicy Syrii.

Z jednej strony panuje na nich arabski chaos, który jeszcze jestem w stanie zaakceptować, jednak połączony z ogromem aglomeracji tworzy miks będący trudny do zniesienia. Przynajmniej na początku. Tysiące ludzi, miliony twarzy i steki samochodów poruszających się sprawiających wrażenie jakby poruszały się bez najmniejszego sensu. Niby arabski standard, ale podniesiony do potęgi piątej. Nawet Stambuł czy Marrakesz wydają mi się przy Damaszku leniwymi i spokojnymi miasteczkami.

Chociaż to może tylko pierwsze wrażenie wynikające ze zmęczenia podróżą i egipskimi ciemnościami dookoła. A obiecaliśmy sobie, że nie będziemy przyjeżdżać do nowych miast po zmroku. Obiecanki, cacanki …

Robimy kolejne kółko w poszukiwaniu hotelu. Znalezienie tych opisywanych w przewodników okazuje się sporym wyzwaniem, a i tak okazują się mieć pełne obłożenie. Na szczęście w kolejnych uliczkach hoteli i hotelików jest cała masa. Miejscowych, tanich i mających wolne miejsca – tanie hotele w Syrii i Damaszku, ceny, adresy i 2 słowa komentarza …

 

Damaszek w dzień

O poranku, Damaszek robi już przyjaźniejsze wrażenie, a i my czujemy się już swobodniej na poznanych dzień wcześniej ulicach :) Orientujemy się coraz lepiej w obowiązujących cenach i coraz rzadziej dajemy się nabierać. W jednej z niewielkich knajpek oglądamy menu w knajpce. Za drogo, kręcimy nosem i zbieramy się do wyjścia.

– Wait, my friend – woła właściciel i spod lady wyciąga drugą kartę, z cenami o połowę niższymi. Tamta była dla Japończyków mówi pokazując dużą grupę wycieczkową pałaszującą obiad w kącie sali. Śmiejemy się pytając czy pod następną ladą nie ma jeszcze jednej karty…

Syryjscy sprzedawcy i tak nie są aż tak nachalni jak ich ci w Egipcie. Można bez obawy podejść do stoiska i nie niepokojonym przez nikogo dokładnie obejrzeć towar. Bardzo często słyszymy natomiast przyjazne WELCOME i zapytanie skąd pochodzimy. Nie wiąże się to natomiast tak powszechny w większości krajach arabskich oczekiwaniem wejścia do sklepu osoby witającej. Pod tym kątem bliżej Syrii do naszej ulubionej Jordanii. Być może wiąże się to z mniejszą liczbą turystów, wielkością miasta lub mniejszą znajomością angielskiego ? W sumie nie ważne dlaczego, ale miło, że na każdym rogu nie słyszymy już zawołań typu „taniej niż w biedronce”, którym raczyli nas sprzedawcy w Sharm el Sheikh.

 

Meczet Umajadów

O 7:00 rano na damasceńskich sukach jest zupełnie pusto. Dzięki znajomości arabskich liczebników, których nauczyliśmy się u naszej hotelowej ekipy, orientujemy się, że nasz dzisiejszy cel – Meczet Umajadów otwarty będzie dopiero od 10:00, mamy więc kilka godzin na powłóczenie się po starówce.

W przeciwieństwie do meczetów chociażby w Maroku, ten w Damaszku udostępniony jest do zwiedzania również dla niemuzułmanów. Oczywiście dla panów obowiązującym strojem są długie spodnie i koszula, a panie dostają przy kasie sympatyczne wdzianko a`la Robin Hood :)

W środku charakterystyczny dla Damaszku miks. Turystki w jaśniejszych płaszczach mieszają się z miejscowymi. kobietami, w różnych wersjach czadorów. 2 światy. Wschód i zachód. Tutaj funkcjonują obok siebie. Mieszają się i przenikają.

Z ciekawością przyglądamy się miejscowym wnętrzom, ludziom i miejscowym strojom, nie zdając sobie sprawy, że sami stanowimy przedmiot ogromnego zainteresowania. W ciągu kilku zaledwie chwil o wspólne zdjęcia z nami proszą dziewczyny z Iraku i Iranu. Dopiero wówczas uświadamiamy sobie, że ta ogromna ciżba podobnych do siebie ludzi to w rzeczywistości zupełnie inne narody, inne języki i inne kultury. Do tej pory jakoś traktowaliśmy wszystkich dookoła jako jedną masę. Arabów. Teraz powoli uświadamiamy sobie, że to tak jakbyśmy wszystkich europejczyków wsadzili do jednego wora…

 

Syria ceny w Damaszku:

1 PLN = ok 16 SYP

  • – Hotel od ok 900 SYP za dwójkę z łazienką
  •  – wejście do meczetu Umajadów – 50 SYP/os
  • – miejscowa whisky w dzielnicy chrześcijańskiej – 75 SYP za 0,35 l = ok 5 zł za zakurzoną butelkę o smaku przypalanego bimbru i mocy ok 35 %. Koło pierwowzoru nawet nie leżała, ale to w końcu Syria. Podobnie jak w większości krajów arabskich nie jest to tutaj zbytnio popularny trunek :)
  • – puszka napoju Rani – 25 SYP
  • – sok ze świeżych owoców – 40 SYP za 0,4 l

Uwaga: Ceny i kursy pochodzą z chwili przed rozpoczęciem konfliktu w Syrii

 

Arabskie i europejskie cyfry arabskie

Cyfry arabskie, które stosowane są w Europie nijak mają się do tych, z którymi spotkamy się w krajach arabskich. Chcąc móc zorientować się w Syrii w wartościach bilonu trzeba nauczyć się cyfr arabskich ale pisanych po arabsku. Inaczej się nie da bo na monetach zamiast znanych nam jedynek i dwójek znajdują się wyłącznie o takie szlaczki …

Powyższe zestawienie prezentuje cyfry arabskie: u góry europejskie, powszechnie znane cyfry arabskie, poniżej cyfry indyjsko-arabskie, niżej zaś w wersji wschodnio-indyjsko-arabskiej. (źródło: Wikipedia)