Czy warto pojechać do Kerali? Pierwsze wrażenia były bardzo obiecujące. Zupełnie inni ludzie i jakby trochę czyściej. Może gdybyśmy nasze wojaże po Indiach zaczęli tutaj i zamiast na Goa, zamieszkali w Kerali to zupełnie inaczej odbieralibyśmy ten wielki kraj? Jednak mimo pięknych widoków i palm to wciąż Indie … tekst ukazał się również w lutowym wydaniu Magazynu MM Trendy

 

Kerala opinie i pierwsze wrażenia

W Indiach znajduje się wiele miejsc, które mogą się podobać. Co nie powinno dziwić biorąc pod uwagę fakt, że to siódmy co do wielkości i drugi pod względem ludności kraj na świecie. Do położonej na południu kraju Kerali wjeżdżaliśmy z przekonaniem, że to właśnie ten stan zatrze przeciętne wrażenie, jakie pozostawiło po sobie postkolonialne Goa …

wcześniejsze wpisy dotyczące Indii znajdziecie tutaj

 

Kerala

Kerala opinie i pierwsze wrażenia: do najbliższego sklepu mamy 10 minut łódką lub godzinę rowerem … Może gdybyśmy zamieszkali tutaj, a nie na Goa to nasza opinia o całych Indiach też byłaby inna …

 

Bądź otwarty, bądź otwarty …

Za każdym kolejnym zakrętem naszym oczom ukazywały się coraz bardziej niezwykłe krajobrazy. Tysiące mniej lub bardziej egzotycznych ptaków nad głowami i wąska, asfaltowa dróżka ułożona na grobli rozdzielającej od siebie płytkie i słonawe laguny. Idylliczny pejzaż oświetlany ciepłymi promieniami słońca szykującego się powoli do snu.

A kawałek dalej kolorowe, hinduistyczne świątynie regularnie poprzetykane kamiennymi fasadami kościołów i meczetami. Zielone flagi wywieszone przy drodze przez licznie tu zamieszkujących potomków arabskich kupców kontrastowały z czerwonymi chorągwiami ozdobionymi sierpem i młotem.

Indie - Kerala

Kerala opinie i pierwsze wrażenia: w Kerali po krótkiej przerwie do władzy wrócili komuniści …

 

– To symbole partii komunistycznej, która po krótkiej przerwie, w tym roku znowu wygrała wybory – tłumaczył nam przy kolacji nasz gospodarz – Manu – chwaląc się jednocześnie, że Kerala jest jednym ze stanów z najbardziej rozwiniętą oświatą i służbą zdrowia. Podczas gdy w Europie, odsetek analfabetów na poziomie 17 % byłby powodem do wstydu, w Indiach to wciąż jeden z lepszych wskaźników.

Zamieszkaliśmy na prowincji, z dala od wielkich miast i dookoła nas zupełnie nie było widać tego, że Kerala to jeden z najgęściej zaludnionych regionów Indii. Nie oznaczało to wcale, że na drogach było pusto. Ale ani kolorowy tłum, który oblepiał nas gdy na rowerach przejeżdżaliśmy przez pobliskie wioski, ani ruch drogowy nie przypominał na szczęście tego co widzieliśmy w Goa czy Mumbaju.

Również ludzie byli zupełnie inni. Zaczepiali nas ze zdziwieniem i ogromną sympatią, za którą po raz pierwszy nie szła chęć wykorzystania „obcego”. Nikt nie chciał zaciągać nas do sklepu, nie wciskał plastikowych świecidełek. Było niezwyczajnie normalnie. Nawet rikszarz był tak zdziwiony naszą obecnością, że bez wahania podał urzędową cenę przejazdu, zamiast kilkukrotnie zawyżonej stawki dla turystów. I chyba po raz pierwszy poczuliśmy się w Indiach jak mile widziany gość, a nie jak chodząca skarbonka, z której być może uda się wyciągnąć parę złotych.

Kerala backwaters

Kerala opinie i pierwsze wrażenia: Kerala Backwaters – unikatowe miejsce, gdyby woda nie była tak brudna to byłoby jak w raju …

 

Misja wymiana

Po 5 dniach skończyły nam się pieniądze, przynajmniej te, które honorowane były aktualnie w lokalnych sklepach i restauracjach. Bo gdy my robiliśmy sobie krótkie wakacje od Indii, pan premier postanowił, że w tym czasie będzie walczył z szarą strefą. I z dnia na dzień unieważnił banknoty o najwyższych nominałach. Spowodowało to chaos w całym kraju, gigantyczne kolejki przed bankomatami oraz problemy z wymianą walut, a my zostaliśmy z kilkoma tysiącami nieuznawanych nigdzie rupii. Podobno najgorsze już minęło, zapewniali nas wszyscy dookoła gdy ruszaliśmy z misją „wymiana”…

– Idźcie do banku przy katedrze – w trzecim z odwiedzonych kantorów, usłyszeliśmy wreszcie coś więcej niż wypowiedziane znudzonym tonem „nie mamy gotówki”.

Właściwe miejsce zauważyliśmy już z daleka. Pod bankomatem, który jednorazowo wypłacał tylko równowartość około 120 zł wił się ogonek chętnych, gotowych za możliwość dokonania transakcji zapłacić – bagatela – 10 % prowizji. Ci, którzy chcieli wymienić walutę tłoczyli się już w budynku. I czekali cierpliwie. Aż wytypowany pracownik zrobi kopię paszportu, a jego kolega ręcznie wypisze odpowiedni rachunek i zamieni studolarówkę na wyglądające jak wyprodukowane na domowej drukarce, nowe indyjskie banknoty. Większość obecnych żegnała się słowami „do zobaczenia”, wiedząc, że przyznany limit szybko się skończy i wkrótce znowu będą musieli ustawić się w kolejce.

– Ale starych rupii nie wymieniamy – dopiero po dłuższej chwili dotarło do mnie, że informacja skierowana jest właśnie do mnie. Przez chwilę próbowałem jeszcze walczyć i tłumaczyć niewzruszonemu tym faktem urzędnikowi, że przecież do końca roku, to podobno w każdej placówce można wymienić stare pieniądze na nowe.

– Idźcie na pocztę albo do banku centralnego. Może tam wam pomogą – zakończył i z rozbrajającym uśmiechem pod tytułem „panie, a co ja mogę” wręczył nam karteczkę z adresem placówki. – I tak macie szczęście, że najbliższy oddział jest w pobliskiej miejscowości.

Kerala na rowerze

Czy warto pojechać do Kerali ? Pierwsze wrażenia były bardzo obiecujące. Szczególnie z dala od dużych miast …

 

Ale o co chodzi ?

Kierownik banku centralnego do którego dotarliśmy następnego dnia wyraźnie tracił cierpliwość, a wymiana zdań zaczynała przybierać niepokojąco gwałtownego charakteru.

– Przecież tłumaczę wam, że wymienić możecie maksymalnie 2000 rupii na osobę, a nie 4000. Resztę możecie ulokować na depozycie. I co mnie obchodzi, że zaraz wyjeżdżacie i nie macie konta w indyjskim banku. Takie są przepisy, a jak nie przestanie pan machać rękoma przed moją twarzą to wezwę ochronę … – turyście, który towarzyszył nam w tej nierównej walce też zaczynały już puszczać nerwy.

– Bądź otwarty, bądź otwarty … zacząłem pod nosem powtarzać jak mantrę słowa Marka Pindrala. Autorowi książki „Chiny – od góry do dołu” pomagało to w sytuacjach gdy zderzał się z absurdami urzędniczymi lub ciężkimi do przeskoczenia różnicami kulturowymi. Miałem nadzieję, że i mnie trochę to uspokoi.

Jednak gdy głupkowato uśmiechnięty Hindus, wyraźnie rozbawiony całą sytuacją, skomentował nasz spór słowami – Ale o co nam chodzi, przecież zostało nam raptem jakieś 100 dolarów – nie wytrzymałem i ja. – Chodźmy stąd, bo go palnę …

więcej o tym jak wyglądała wymiana pieniędzy w Indiach po wycofaniu banknotów o najwyższych nominałach

 

Łódź na Kerala Backwaters

Kerala opinie i pierwsze wrażenia: Kerala Backwaters – z dala od urzędników, banków i cywilizacji jest pięknie …

 

Pływające domy

W ramach poprawiania sobie nastroju postanowiliśmy obejrzeć Keralę od strony wody. Tutejsze rozlewiska stworzone przez 38 rzek, 5 jezior i niezliczoną ilość kanałów zajmują blisko połowę stanu, a rejs fragmentem liczących 900 km dróg wodnych należy do jednej z obowiązkowych atrakcji podczas pobytu w tej części Indii. Niektóre łodzie to prawdziwe pływające domy na wodzie. Można nimi płynąć niespiesznie całymi godzinami, podglądając życie mieszkańców domostw usytuowanych wzdłuż brzegów i zmieniający się powoli krajobraz.

I tylko czasami kontemplację zakłócić może przepływająca obok kupka śmieci lub charakterystyczna dla szamba woń wydobywająca się z wody.

Kerala Backwaters - pływające domy

Kerala opinie i pierwsze wrażenia: Kerala Backwaters i pływające domy. Widoki rajskie, wystarczy jednak głębiej wbić w muł bambusowego kija służącego do odpychania łodzi by wyraźnie poczuć, że to wciąż Indie …

 

Bo niech was nie zwiodą piękne widoki, palmy i zachody słońca. To wciąż Indie. Momentami urzekające, a czasem wkurzające. Chwilami fascynujące lecz – niestety – wszędzie tam gdzie pojawiają się ludzie, to niemal zawsze również brudne i zwyczajnie śmierdzące.