No i wyruszyliśmy. Przedreptać Świat. Ku niedowierzaniu jednych i rozczarowaniu drugich, z których niektórzy do końca mieli chyba nadzieję, że się jednak rozmyślimy ;-) Ci, którzy podróżują dużo, mawiają często, że najlepsze są przygotowania do podróży, a potem to już z górki. Osobiście jednak mam nadzieję, że to co najlepsze jest wciąż przed nami …

Przedreptać Świat ;-)

Gdy ponad 6 miesięcy temu podjęliśmy decyzję, że jedziemy w świat wiedziałem, że czas do wyjazdu minie nam szybko. Nie podejrzewałem jednak, że aż tak szybko :-) Natłok rzeczy do zrobienia sprawił, że niemal do końca nie docierało do mnie to, że to się dzieje naprawdę. Że już za tydzień, za cztery, trzy, dwa dni będę myślał głównie o tym jak znaleźć nocleg na najbliższą noc, gdzie zjeść obiad czy dokąd pojechać następnego dnia.

Na razie jednak myślę jeszcze o tym czy na pewno wszystko spakowaliśmy, o tym jak damy radę w Budapeszcie w tenisówkach i jak do diabła Polskiemu Busowi opłaca się wieźć nas z Gdańska do Warszawy za 17 zł podczas gdy PKP za trzykrotnie krótszy kurs zażyczyła sobie 2 razy tyle ? W dodatku w cenie biletu do Warszawy dostaliśmy napoje, ciastko, a obsługa właśnie zaczęła roznosić lody … Dużo się nie nanosi bo w na oko ponad 80 osobowym autokarze zajętych jest zaledwie kilkanaście miejsc. Ale plan biznesowy Polskiego Busa to już również nie mój problem :) Bardziej interesuje mnie to czy prognozy, które zapowiadały mróz w Budapeszcie nadal są tak brutalne no i czy na pewno niczego nie zostawiliśmy …

A mimo, że nasz bagaż staraliśmy się ograniczyć do minimum to i tak sporo się tego zebrało. Większość jednak to elektronika. 2 aparaty, kamerka wodoodporna, zapasowy obiektyw, laptop do kontaktu ze światem i aktualizowania bloga, tablet do książek i internetu, przenośny router, telefon i mnóstwo ładowarek, które mają to wszystko zasilać. Niestety tak bywa, kiedy oprócz przedreptania świata planuje się też trochę popracować tylko w przyjemniejszych okolicznościach przyrody ;-)

Do tego spory woreczek różnych szpejów. Nóż, latarka, okularki do pływania, zapas soczewek, moskitiera i środki na komary, podstawowe leki i 2 pudełka malarone – jakby jednak komar uparciuch chciał nas jednak ożenić z jakimś paskudztwem. Na koniec namiot, 2 karimaty, śpiworki na Oman i cienkie, jedwabne śpiwory w tropiki oraz dwa niewielkie woreczki z ciuchami. Nie sądzę by kogoś interesowało ile par skarpetek czy gaci znalazło się w każdym woreczku więc niech wystarczy tyle, że ciuchy zajęły nie więcej niż 30 % całości bagażu. Nie licząc oczywiście wynalazków na zimowy Budapeszt, z których większość swoją podróż skończy w stolicy Węgier.

Przed samym wyjazdem dziewczyny w redakcji spytały czego się obawiamy przed podróżą. Chyba tylko tego, żeby jakaś choroba lub inna niezależna od nas okoliczność nie zmusiła nas do jej szybszego zakończenia. Z resztą powinniśmy dać sobie radę. Tym bardziej, że jak dotąd na szlakach naszych wojaży spotykaliśmy zazwyczaj samych dobrych ludzi. Mam nadzieję, że tak będzie i teraz.

Jeszcze 2 dni w Budapeszcie i żegnaj Europo. Na długich 6 miesięcy…

 

Na marginesie:

– Żeby nie było tak słodko o Polskim Busie.
Miejsca pomiędzy fotelami nie ma zbyt wiele, toaleta jest dla krasnoludów, a wifi działa tak sobie. Przy tej cenie jestem im to jednak w stanie wybaczyć ;-) Tym bardziej, że wystarczy usiąść na górnym pokładzie, na fotelach tuż przy schodach i już jest wygodniej, z toalety prze kilka godzin nie trzeba korzystać, a wifi dobrze, że jest. Nawet jak niezbyt szybkie i z reklamą Polskiego Busa na górze.

– Hotel Metro naprawdę tani hotel w Warszawie przy lotnisku. Wygląda jak złożony z osobnych klocków, przy czym każdy klocek to blaszany kontener, w którym mieści się pokój.Metro - tani hotel w WarszawieWszystko w wersji mini ale jest. Mała łazienka, prysznic wyglądający jak schowany w szafie, łóżko i elektryczny piecyk nagrzewający pokój do piekielnych temperatur. Do lotniska niecałe 4 km, a z centrum do hotelu można dojechać taksówką za 23-30 zł. Nocleg od 49 zł za dwójkę rezerwowaną tutaj lub od 70 zł wg cennika hotelowego. Wrócić pewnie nie wrócę ale przespać się można :)