Czy hotel może sobie od tak zniknąć? Gdy siedzieliśmy sobie w lokalnej knajpce i rozglądaliśmy się z zaciekawieniem dookoła, ciekawi czy opinie o Hanoi i Wietnamie znajda swoje odbicie w rzeczywistości nasz hotel rozpłynął się w powietrzu. Łazimy jak te sieroty z kluczem do pokoju, w którym zostawiliśmy paszporty i wszystkie rzeczy w pobliżu miejsca gdy widzieliśmy go ostatni raz. Telefon nie odpowiada, a ostatnie knajpy w okolicy właśnie się zamykają. Witamy w Wietnamie …

 

Wietnam opinie i pierwsze wrażenia

Siedzimy na malutkich krzesełkach w samym środku starego Hanoi próbując ukryć rosnącą fascynację tym co widzimy dookoła i znaleźć właściwe słowa, którymi moglibyśmy opisać nasze pierwsze wrażenia.

Tajlandia była poukładana, grzeczna do bólu i przewidywalna. Tu panuje chaos i anarchia. Jednak nie taka dzika jak w Indiach. Tu jak do tej pory, nie zauważyliśmy, żeby którykolwiek z kierowców brał sobie do serca nauki, o których pisał Aravind Adiga w książce „Biały Tygrys”, który pisał:

  • – Jeśli ktoś próbuje cię wyprzedzić robisz tak – potrząsnął zaciśniętą pięścią – i kilka razy nazywasz go skurwysynem. Droga to dżungla, kapujesz? Żeby się znaleźć na przedzie dobry kierowca musi ryczeć …

Wietnamski chaos, w którym odnajdujemy się bez najmniejszego jak dotąd problemu ma zdecydowanie bardziej przyjazną twarz. Nawet jeśli ulica pozornie wygląda tak, jakby nie było na niej już nawet centymetra, w który można by było wcisnąć pieszego wystarczy wolno i ostrożnie wejść w jej środek. I nagle okazuje się, że nie dzieje się nic złego. Nie ma krzyków, wrzasków i zgrzytu gniecionej karoserii. Dzieje się cud. Każdy z kierowców oddaje trochę pola, zjeżdża na lewo lub na prawo. Wszyscy się mieszczą i ruch dalej biegnie w sposób jako tako płynny. Przypomina to trochę sposób przechodzenia przez ulicę w Iranie. Ty puszczasz samochód, który jedzie przed tobą, samochód, który ma ciebie przed sobą omija cię za plecami.

Ci co o Wietnamie pisali o ryczących klaksonach powinni wybrać się do Indii. Tam trąbią wszyscy, często bez najmniejszego sensu. W Hanoi tylko ci, którzy chcą zasygnalizować: zbliżam się lub będę wyprzedzał. W Indiach wyjące trąby – bo niektóre z nich ciężko było nazwać klaksonami gdyż nawet trąby jerychońskie brzmiały przy nich jak dziecinne zabawki – doprowadzały nas do szewskiej pasji, w Wietnamie są jak na razie częścią lokalnego kolorytu.

 

Opinie o Hanoi

Wietnam opinie i pierwsze wrażenia – tak wygląda stare miasto w Hanoi

 

Wietnam opinie

Opinie o Hanoi – taki obrazek i puste ulice to w Hanoi rzadkość …

 

I pierwsze opinie o Hanoi

Generalnie jesteśmy (i znowu jesteśmy w tym wyjątkowo zgodni) bardzo pozytywnie zaskoczeni atmosferą i samym miastem.
Jest stosunkowo czysto – oczywiście jak na warunki azjatyckie, bo bazą do porównań są dla nas wciąż Indie, w których syf wkroczył już na poziom, do którego ciężko się będzie komukolwiek nawet zbliżyć. Oczywiście na ulicach leżą śmieci, ale nie przytłaczają one swoją ilością krajobrazu, a ulice są sprzątane na bieżąco. Mimo, że wciąż wolę nie przyglądać się zbyt dokładnie temu co dzieje się na zapleczu lokalnych knajpek to muszę uczciwie przyznać, że od frontu nie jest wcale tak źle jak pisali niektórzy. Krzesła czy stoły nie lepią się od brudu, a naczynia – mimo że zazwyczaj myte szlauchem wprost na ulicy – nie wywołują reakcji wymiotnych. Nawet w autokarze można się spokojnie złapać za oparcie bez obawy o zabranie ze sobą pozostałości z kilkunastu przynajmniej lat.

 

Hanoi – Stare Miasto

Stare miasto w Hanoi nie przypomina tradycyjnych stolic. Nie ma tu starówki jaką znamy choćby z Warszawy, odrestaurowanych pieczołowicie kamienic i rozświetlonych bulwarów. Po ulicy chodzą kurczaki, nad wąskimi uliczkami zwisają plątaniny kabli, a budynki – mimo że niektórym z nich nie sposób odmówić ogromnej dawki uroku – też raczej nie należą do zadbanych i reprezentacyjnych. Jednak pomiędzy tym wszystkim widać ducha dawnych Indochin i zdecydowanie nie można odmówić im niezwykłego uroku.

Na każdym rogu starego miasta można znaleźć klimatyczne kawiarenki, w których serwują między innymi bagietki. Po miesiącu jedzenia ryżu i makaronu bardzo miła to dla nas odmiana ;-) Podobnie jak piwo, które dostępne jest tu wszędzie i w cenach kilkukrotnie niższych niż w sąsiadującej Tajlandii. Za szklankę niezłego lagera w barze w Hanoi płacimy 20 000 dongów (około 3 zł), w Tajlandii w granicach 80-100 bahtów czyli 9-11 zł.

Hanoi jedzenie

Pierwsze opinie o Hanoi – miło usiąść na chwilę na niziutkim stołku i z tej perspektywy spojrzeć na stolicę Wietnamu. Jak na razie jesteśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni

 

Wietnamczycy …

I gdzie te małe, pazerne potwory, o których tyle czytaliśmy (opinie o Wietnamie) przed przyjazdem? Pewnie jeszcze spotkamy (oby jak najmniej) ludzi, których będziemy chcieli jak najszybciej zapomnieć, natomiast jak na razie zaskoczenie jest totalne.

Wietnamczycy się uśmiechają. Nie wszyscy oczywiście ale duża część. Wietnamczycy potrafią wydawać resztę i nie oszukiwać. Jak do tej pory zaledwie dwukrotnie zdarzyło się, że ktoś „zapomniał” wydać mi reszty – wystarczyło jednak,że z uśmiechem poprosiłem o ponowne przeliczenie by otrzymać brakujące 100 000 dongów. Wietnamczycy potrafią też podawać ceny w sklepach – przynajmniej w tych większych.

Czyli jednak nie jest tak źle, jak można by było wywnioskować z wielu komentarzy, w których powtarzają się określenia: oszuści, krętacze, złodzieje, brudasy … Przynajmniej jak na razie i przynajmniej w Hanoi …

Hanoi riksze

Opinie o Hanoi i pierwsze wrażenia – większość turystów wpada tu na chwilę i uliczki starego Hanoi poznaje w taki sposób …

 

Czy hotel może zniknąć?

Słodko i przyjemnie pije się piwo w knajpce na rogu ulic, obserwuje lokalne życie i rozmyśla nad pierwszymi wrażeniami. Tyle, że w trakcie tych rozmyślań jakoś ciemno się zrobiło, puściej odrobinę i północ wybiła. Pora odpocząć po podróży. Tylko gdzie jest nasz hostel? Przecież był raptem dwie uliczki dalej?

GPS twardo pokazuje, że jesteśmy na miejscu, a my jeszcze twardziej upieramy się, że nic tu nie ma. Jest ciemność, pozasłaniane rolety sklepów, w oknach kraty, a pod bramami, pomiędzy tysiącami skuterów tkwią gdzieniegdzie kilkuosobowe grupy miejscowych. Po 10 chyba spacerze śladami wskazywanymi przez smartfonową aplikację postanawiamy wrócić do oldschoolowej metody.

 

Gdzie jest Lucky Guest House?

Pytamy jednego z siedzących jeszcze w niewielkiej knajpce Wietnamczyka.

  • – O tu, w pobliżu – jeden z synów prowadzi nas kilkanaście metrów dalej, ścieżką, którą przebyliśmy już kilkanaście razy.

Faktycznie jest. Za zaciągniętymi i zamkniętymi na głucho kratami, w ciemności widać kawałek napisu. Dzwonka nie widać, innego wejścia też nie.

  • – Panowie nie wiecie gdzie jest ktoś z obiektu? – siedzący pod bramą Wietnamczycy kiwają głową, że nie mają pojęcia.

Cudnie, paszporty mamy w zamkniętej na głucho recepcji, rzeczy w pokoju, bezużyteczny klucz do pokoju brzęczy nieprzyjemnie w kieszeni. Telefon widniejący na otrzymanym w recepcji breloku jest nieprawidłowy, a tam gdzie powinien znajdować się drugi hotel należący do tych samych właścicieli też znajdujemy zamknięte na głucho bramy.

Ok, prześpimy się w hostelu obok, a jutro wynosimy się gdzie indziej – niech nam tylko odda paszporty.

W hostelu obok uśmiechnięty recepcjonista uspokaja nas. Zapukajcie w drzwi, pewnie obsługa poszła spać. Ja też po 23:00 zamykam zazwyczaj bramę…

 

Czym jeszcze zaskoczy nas Wietnam?

Wstyd przyznać ale na to nie wpadliśmy. 3 minuty później układaliśmy się do snu zastanawiając się nad tym czym jeszcze zaskoczy nas Wietnam. Ciężko oczywiście oceniać miasto, kraj czy ludzi po zaledwie kilku dniach pobytu, ale mówiąc krótko – póki co wyjątkowo podoba nam się w Hanoi.

I sami jesteśmy tym trochę zaskoczeni ;-)

Zobaczymy co powiemy za miesiąc …

 

Stare Miasto w Hanoi

Wietnam opinie o Hanoi – klimatyczne budynki w okolicach starego miasta