Tylko pozerzy idą w góry w butach turystycznych. Co to za sztuka przejść w adidasach głównym szlakiem sudeckim z Karpacza do Szklarskiej Poręby czy wdrapać się na Śnieżkę w obuwiu na solidnej, vibramowej podeszwie. W japonkach to co innego. To jest wyczyn. Lub z dziecięcym wózkiem …

Karkonosze na weekend w górach

Zachciało mi się połazić po górach. Raz na rok tak mam, że zaczyna mi się tęsknić za dreptaniem w górę i w dół. To znaczy tęskni mi się częściej, tylko nie znalazłem jeszcze patentu na takie rozciągnięcie wolnego czasu by starczyło go na wszystkie pomysły. Natomiast te kilka dni w roku udawało mi się zawsze wygospodarować …

– Znowu Karpacz ?

Jak ma się tylko dłuższy weekend i mieszka nad morzem to lista możliwych do zrobienia kombinacji drastycznie się kurczy. Góry Izerskie, Karpacz ze Szklarską względnie Kotlina Kłodzka …Tylko tym razem chcemy zobaczyć góry od środka. Zawsze kusił mnie drogowskaz widoczny u podnóża Śnieżki. Szrenica 20,7 km…

 

Karkonoska autostrada

Główny szlak sudecki przypomina w sezonie  zakopiańskie Krupówki. Szczególnie przez pierwszych kilka kilometrów od górnej stacji kolejki na Kopę. Kolejka potrafi przewieźć w pobliże najwyższego szczytu w Karkonoszach nawet 600 osób na godzinę. Po przejściu 10 kilometrów robi się na szczęście luźniej.

Udało się. Siedząc wygodnie z drinkiem w dłoni na tarasie schroniska na Szrenicy i podziwiając spektakularny zachód słońca mogę wreszcie przed samym sobą przyznać, że trochę obawiałem się pierwszego etapu trasy. Czym innym jest przejście 25 km po równym, a czym innym po Karkonoszach. Szczególnie, że ostatni raz z plecakiem po górach wędrowaliśmy ze 2 lata temu. Muszę przyznać, że jak na zawodowe „biurwy”poszło prawie bezboleśnie, nie licząc drobnych zakwasików …

Karkonosze na weekend

Karkonosze na weekend w górach ;-)

 

W schronisku na Szrenicy  tłum. W sezonie od czerwca do września lepiej noclegi rezerwować wcześniej, przynajmniej w weekendy. Szukałem ciszy i spokoju a wpadłem w paszczę gówniarzy drących się na stołówce tak, jakby głośnym wrzaskiem chcieli zagłuszyć wątpliwą jakość jedzenia i jego wysokie ceny. Dobrze, że na zewnątrz jest dla nich chyba za zimno … niech drą się na stołówce. Zachód słońca jest nasz i tylko nasz :)

 

Z wizytą u Czechów

Gdy większość jeszcze śpi, my ruszamy na moje ulubione, ciemne piwo do naszych południowych sąsiadów. Kierunek Spindlerovy Młyn. Na szlaku zdecydowanie spokojniej. Szczególne wrażenie robi na mnie napotkana para – chyba Czechów. Ona z plecakiem, on z nosidełkiem, z którego wystaje roześmiana twarz brzdąca. Nam było łatwiej, szliśmy już w dół. Im została jeszcze z godzina wdrapywania się do schroniska.

W Spindlerovym Młynie klimat małego, górskiego miasteczka. Spokojnie, kolorowo i czyściutko. Do tego mnóstwo atrakcji dla aktywnym. Rowery, hulajnogi, małpie gaje, ścianki wspinaczkowe i „tyrolka” czyli zjazdy ukośne na linach rozwieszonych po dwóch stronach wąwozu. Bardzo mi się tu podoba i następnego dnia robimy trasę okrężną, po górach dookoła Spindla.

Czeskie Karkonosze

Czeskie Karkonosze

 

Wszystko co dobre kończy się … za szybko. Zrywamy się skoro świt i z mapy wybieramy trasę najkrótszą, ale jak się okazuje też i najbardziej stromą. Góry jeszcze śpią gdy wychodzimy na szlak. Śpią dosłownie. Na jednym z podejść mijamy hamak rozwieszony tuż przy trasie z pochrapującym cicho jednym z wędrowców. Ale mu dobrze  – zazdroszczę sapiąc głośno jak lokomotywa  przy kolejnym, stromym podejściu. Wychodzi brak przygotowania. Pusta trasa, rześkie powietrze i piękne widoki rekompensują jednak z nawiązką wysiłek niezbędny do wdrapania się z powrotem na polską stronę.

 

W góry w japonkach

Od Słonecznika znowu zaczyna się tłum.  Schodzimy dość stromym zejściem  w stronę widocznych w oddali Pielgrzymów uważając by na koniec wędrówki nie skręcić na którymś z kamieni nogi. Jest niedziela i piękna słoneczna pogoda, a na popularnej trasie mijamy się z coraz większą liczbę turystów z Karpacza. Na nogach japonki, sandały, klapki, trzewiki i buty na obcasie. W krzakach błyszczy się w słońcu  dziecięcy wózek, z którego głowa rodziny wyciągnęła kilka minut wcześniej niemowlaka.

I nie było by w tym może nic dziwnego, gdyby swoją wycieczkę kończyli przy polanie karkonoskiej, do której z Karpacza prowadzi wygodny „spacerniak”.Nie, wszyscy pchali się na Słoneczniki. Trasą, na której chwila nieuwagi o mały włos nie zakończyła się moim widowiskowym kozłem.  W ostatnim momencie  udało mi się złapać równowagę i wylądować klasycznym telemarkiem z lekką tylko podpórką. Minus za styl, dodatkowe punkty za skuteczność.  Tylko, że ja miałem obydwie ręce wolne … Ciekaw jestem co z dzieckiem trzymanym na rękach zrobi  tata w klapkach, gdy ziemia nagle zacznie osuwać mu się spod nóg.

Przypomniałem  sobie nagle Czecha z nosidełkiem i w butach na solidnej, przyczepnej podeszwie spotkanego 2 dni wcześniej. Czyli jednak myślenie wcale tak bardzo nie boli …

 

Karpacz i Karkonosze na weekend – praktycznie:

– Górskie trasy i szlaki piesze w okolicy Karpacza i Szklarskiej Poręby są idealne na dłuższy, weekendowy wypad. Najlepiej dojechać do Karpacza i stamtąd ruszyć w góry. Samochód można zostawić na parkingu przy dolnej stacji kolejki linowej na Kopę – parkingów jest kilka, koszt kilkanaście złotych za dzień (zależy na którym) – przy kilku dniach można negocjować :) Te tańsze nie są strzeżone, natomiast parkingowy w uzgodnieniu z dziadkiem z pobliskiego domu ustawił nasze auto bezpośrednio pod ich oknami. Leniwi mogą wjechać na Kopę i stamtąd ruszyć w dalszą trasę.

 

– Czerwony szlak sudecki ze schroniska pod Śnieżką na Szrenicę (do Szklarskiej Poręby) jest raczej łatwy. W początkowym okresie i w weekendy z środku sezonu wręcz tłoczny – to trasa spacerowa dla turystów mieszkających w Karpaczu, którzy wjeżdżają na górę kolejką i udają się na Śnieżkę lub w kierunku Słonecznika. Dalej jest już zdecydowanie sympatyczniej.

 

– w weekendy w karkonoskich schroniskach lepiej zarezerwować miejsce wcześniej, szczególnie jeśli planujecie spanie w pokoju, a nie w dormie.

 

– schroniska w Czechach są mniej zatłoczone, ale i droższe.

 

– w Spindlerovym Młynie można przenocować w hostelu Central. Warunki proste, natomiast wszędzie blisko i ceny przyzwoite – ok 70 -90 zł za dwójkę z łazienką. Na dole znajduje się sympatyczna knajpka z doskonałym piwem i czeskim jedzeniem – smażony ser, hranolky, knedliki itp :)

 

– trasa okrężna z Karpacza przez Słoneczniki – Szrenicę – Spidlerowy Młyn do Karpacza zajmuje 3 dni i jest do przejścia dla każdego. Wystarczy zabrać plecak, dobre buty, kurtkę przeciwdeszczową i mapę. Oraz oczywiście pełny portfel – ceny jedzenia i noclegów w schroniskach zaczynają powoli przypominać te w nadmorskich pensjonatach …