Co można ze sobą zrobić w zimny, styczniowy weekend ? Można siedzieć przy kominku, można przed telewizorem, ale można też korzystając z ustąpienia lodów wybrać się na spływ pontonem :) Kominek może poczekać, w telewizji jak zwykle nie ma nic ciekawego więc … płyniemy… Zimowy spływ po Parsęcie
Zimowy spływ pontonem
Normalni ludzie jeszcze śpią, podobnie jak słońce, które w styczniu wstaje niezbyt chętnie gdy zaczynamy zbierać się w „bazie”. Trzeba uszykować sprzęt i ruszać w drogę, tak by zanim na dobre się rozjaśni wodować nasz okręt. Dzień zimą jest krótki, a z Karlina do Kołobrzegu jest kawałek
Wyciągamy z garażu głównego bohatera wyjazdu. Stary, wojskowy ponton sprawdzał się doskonale latem, teraz czas na test zimowy. Dokładamy 2 wiosełka, stary ale niezawodny jak dotąd silnik Yamahy, koło ratunkowe i trochę wałówy oraz zupki chińskie i małą, wojskową kuchenkę na spirytus żelowy. Do tego suche skafandry i jesteśmy gotowi.
Prognozy pogody jak to ostatnio bywa nie sprawdzają się zupełnie. Zamiast słońca i 6 stopni powyżej zera mży, wieje, a temperatura jakoś nie bardzo chce przekroczyć granicę mrozu. Do tego mgła, która ogranicza widzialność do 100-200 metrów. Póki się ruszamy to w skafandrach jest ciepło, deszczyk też nie robi na nas większego wrażenia. Będzie dobrze, będzie cieplej, będzie słonecznie … powtarzamy jak mantrę, wypakowując sprzęt i szykując się do wodowania.
Styczniowy spływ Parsętą
Spodziewaliśmy się niewielkiego cieku wodnego, a Parsęta okazuje się szeroką, głęboką rzeką rozlewającą się momentami na kilkadziesiąt metrów. Spodziewaliśmy się pustki całkowitej, a tu na brzegu dziesiątki wędkarzy. Stoją wzdłuż brzegu seriami, po kilku do kilkunastu i to patrzą na nas jak na wariatów, to wyciągają zza pazuchy jakieś identyfikatory czy legitymacje. Czyżbyśmy wyglądali na straż rybacką ? Patrząc na nas prędzej na bandytów, szczególnie gdy chcąc uniknąć zimna rozwijam całkowicie kominiarkę tak, że wystaje mi tylko nos i usta. Kilkanaście kilometrów dalej zagadka się wyjaśnia. Karlino ma zawody wędkarskie na Parsęcie stąd ta ilość ludzi wzdłuż brzegu.
Pogoda poprawia się nieznacznie. Tzn mgła się zmniejsza ale temperatura nadal oscyluje wokół zera. Przynajmniej takie są nasze odczucia na wodzie. Stan wody jest wysoki, koryto szerokie, a spływ tylko co jakiś czas urozmaicają nam powalone drzewa. Zawsze jednak udaje się znaleźć miejsce do przepłynięcia. Im bliżej Kołobrzegu tym nurt staje się coraz silniejszy. Przekonujemy się o tym chcąc na drugie śniadanie dobić do wypatrzonego, ładnego kawałka brzegu. Mijam naszą łączkę, aby ustawić się i dobić dziobem pod prąd i … płyniemy do tyłu, lub w najlepszym razie stoimy w miejscu. Cała naprzód i minimalny ruch względem dna. Cóż, drugie śniadanie zjemy gdzie indziej.
Dopływamy do Kołobrzegu
Zaczyna szarzeć, ale do Kołobrzegu już tylko kilka kilometrów. Są pierwsze zabudowania miasta i szpecące piękny rynek wieżowce zbudowane tuż obok. Dopływamy do mostu. Pod przęsłami widać zdrową kipiel więc nie ryzykujemy i dobijamy do przystani na prawym brzegu. Wcześniej takie miejsca zorganizowanego postoju dla wodniaków (głównie kajakarzy) spotkaliśmy nieco poniżej Karlina i w połowie szlaku. Nowa przystań dla kajakarzy zbudowana została podobno również na Radwi w samym Karlinie.
Wyciągamy sprzęt i w oczekiwaniu na transport raczymy się grzanym piwkiem w knajpce znajdującej się przy samym pomoście. Stary ponton wojskowy sprawdził się znakomicie, więc jak nie doczekamy się szybkiej wiosny, a mróz nie skuję tafli wody to zapewne znowu zrzucimy go na jakimś kolejnym, nie znanym wcześniej szlaku wodnym, I tak do wiosny…
Bardzo fajna strona. Może ktoś poleciłby jakiś nietuzinkowy kierunek na sierpień w tym roku?
Wow! Moje wypady na Pilicę nie są tak hardcore.