Są takie miejsca w każdym regionie, których nie wolno ominąć. Miejsca tak kultowe jak katedra Notre Dame w Paryżu czy koloseum w Rzymie. I podobno takim miejscem kultowym na kulinarnej mapie Kaszub jest bar Drewutnia. A że mieliśmy go praktycznie za płotem więc prawie tydzień zbieraliśmy się do naszej pierwszej w Drewutni wizyty …
Bar Drewutnia – Olpuch
Budyneczek drewniany, niepozorny i mimo położenia przy głównej drodze biegnącej z Kościerzyny w kierunku Wdzydz Tucholskich nie rzuca się w oczy. Obok budynku kilka rozrzuconych niedbale pomiędzy drzewami ław i stolików. Nie wygląda to na restaurację, a już na pewno nie kultową. Bardziej na tani bar lub lokalną pijalnię piwa.
A jednak w weekend ciężko tu znaleźć wolne miejsce. Niektórzy do Drewutni przyjeżdżają specjalnie, z Kościerzyny, a nawet z Gdańska i czekają cierpliwie na swoje zamówienie. Godzinę, półtorej, a bywa nawet, że i dłużej.
Ryby, pierogi i ruchanki
W końcu po tygodniu mieszkania w sąsiedztwie, postanowiliśmy sprawdzić co takiego jest w tym miejscu z dwudziestoletnią już tradycją. Menu wywieszone przy barze nie jest przesadnie długie. Lin, szczupak, sielawa, pstrąg … czyli to, co akurat udało się złowić okolicznym rybakom ląduje na tutejszej patelni lub w wędzarni.
Do tego dziczyzna i kilka zup. Różnych, w zależności od dnia. I jeszcze ruchanki, rodzaj racuchów smażonych na głębokim oleju, których próbowaliśmy już w pobliskich Wdzydzach.
Zamawiamy pierogi z dziczyzną i wędzonego pstrąga.
– Ale zwykłego czy dzikiego – dopytuje pani przy barze – i widząc, że nie bardzo orientujemy się w różnicach gatunkowych decyduje za nas – weźcie dzikiego pstrąga, to jedna z moich ulubionych ryb
Pierwsze przyszły pierogi z sarniną w sosie śmietanowo – koperkowo – grzybowym. Przepyszne. To jedne z najlepszych pierogów jakie do tej pory jadłem, zaraz po słynnych, gruzińskich chinkali z mojej ulubionej pierogarni w Tbilisi i wyjątkowych pierogach z serem i pieczarkami serwowanymi w tawernie żeglarskiej w Bobięcinie.
Natomiast wędzony dziki pstrąg to już poezja smaku. Gdybym nie wiedział wcześniej, że to pstrąg, to kłóciłbym się pewnie zaciekle, że to jednak łosoś (mięso ryby po uwędzeniu nie miało koloru białego tylko właśnie łososiowy), który może tylko przez nieuwagę zapędził się na wycieczkę do mulistych nieco tutejszych jezior.
Chińska delegacja, którą lokalna organizacja turystyczna zaprosiła do Drewutni ze dwa tygodnie wcześniej też podobno odpłynęła. Z wrażenia ;-) Mimo, że wcześniej objechali najlepsze restauracje w trójmieście to w największy zachwyt wprowadził ich właśnie wędzony w Drewutni dziki pstrąg.
A o tym jak równie doskonałe jest tutejsze kruche ciasto z rabarbarem przekonaliśmy się już podczas następnej wizyty bo tym razem, po pierogach i pstrągu nie bylibyśmy wcisnąć już w siebie ani kęsa więcej …
Gdzie dobrze zjeść na Kaszubach
Jeśli szukacie miejsca, w którym można dobrze zjeść i nie przeszkadza Wam toaleta na dworze i nieco siermiężny, choć z pewnością oryginalny wystrój to Drewutnia będzie świetnym wyborem. Szczególnie jeśli lubicie dziczyznę i ryby to jest duża szansa, że po pierwszym obiedzie dołączycie do grona stałych klientów, którzy do Drewutni przyjeżdżają co tydzień.
Natomiast warto pamiętać, że w weekendy (szczególnie w niedzielę) jest tu bardzo tłoczno i na zamówione dania trzeba będzie sporo poczekać. Ceny umiarkowane, pierogi z dziczyzną 21 zł, ryby 5-9 zł za 100 gram w zależności od rodzaju. Dojeżdżając od strony drogi Kościerzyna – Toruń, Drewutnia znajduje się po lewej stronie drogi prowadzącej na Wdzydze Tucholskie (jest drogowskaz).
Zdecydowanie warto ;-)
Mistrzostwo świata jedzenie , a Pani Ewa to WSPANIALA DZIEWCZYNA , MILA USMIECHNIEYA I ZYZYCZLIWA ???
Absolutna rewelacja!!! Byłam tam kilka razy przed, w trakcie i po sezonie i zawsze było super!!! Polecam smakoszom ryby – wszystkie!!!
W dniu11 09 2016 odwiedziliśmy Bar Drewutnia w Olpuchu , jedzenie wspaniałe / dziki pstrąg z surówką / . Polecamy wszystkim.!
Do Drewutni jeździmy trzeci rok pod rząd. Pierwszy raz – mieszkaliśmy przez płot, a raczej siatkę i codziennie smakowaliśmy smażone rybki. W roku kolejnym wracaliśmy ze Słupska do Łodzi i specjalnie dla TYCH rybek zahaczyliśmy o Drewutnię. Jak zwykle czarodziejskie smaki, niezwykłe dla naszych podniebień. Wreszcie 3 dni temu odwiedziliśmy nasze ulubione miejsce, co „Drewutnia” się zowie. Nadrobiliśmy 300 km wracając z urlopu w Mikołajkach (w drodze do domu, do Łodzi), żeby ponownie delektować się smakiem smażonych rybek. Oczywiście, rozczarowania nie było! Sandacz i lin jak zwykle wybornie przyrządzone! Na Mazurach nie znaleźliśmy miejsca, w którym choć odrobinę ryby tak smakowały. W międzyczasie z wieeelkim apetytem zjedliśmy zupę rybną i kurkową. Mniam, mniam. Ruchanek niestety nie było, rybka wędzona ostała się jeszcze tylko jedna, jakby na nas czekała. Do domu wróciliśmy w nocy, ale ciągle wspominając czar tego miejsca. Bardzo serdecznie pozdrawiamy Panią Patrycję, która poznaje nas za każdym razem i wraz z pozostałymi Paniami tworzy klimat tego miejsca! Mam nadzieję, że za rok znów uśmiechniemy się do siebie.
Zawsze będę się do Państwa uśmiechać kiedy tylko się spotkamy. Nie stety pewnie w Drewutni juz nic nie ugotuje, ale na spotkanie zawsze znajde czas. Serdecznie pozdrawiam i zycze wszystkiego dobrego. Patrycja Strahl
Osoby zachwalające Drewutnie, nie odwiedziły chyba Oberży w Konarzynach.
Tam dopiero jest raj dla podniebienia. Polecam.