Jaka jest zasadnicza różnica między kobietą, a mężczyzną ? Kobieta stary tapczan wyrzuca na śmietnik, bo jest już niepotrzebny. Mężczyzna zabiera go do piwnicy i buduje z niego łódź polinezyjską, którą pływa potem po Bałtyku. Łodzie Proa w Polsce ?

Sorry, taki mamy klimat

To była typowa, grudniowa niedziela nad polskim morzem. Kilka stopni powyżej zera, a za oknami zaczynała się właśnie pierwsza w tym roku śnieżyca. Nawet psa się w taką pogodę nie wygania z domu więc i ja siedziałem grzecznie przed telewizorem gdy nagle zadzwonił telefon.

– Nie masz ochoty popływać na proa – usłyszałem w słuchawce głos poznanego kilka tygodni wcześniej kolegi.
– Facet zwariował – pomyślałem w pierwszym odruchu patrząc na to, co działo się na dworze. Jednak już chwilę później siedziałem w samochodzie i w spodniach narciarskich na tyłku oraz w wełnianej czapie zaciągniętej głęboko na uszy, próbowałem nie wpaść do rowu w drodze na najbliższą przystań.
– Gdzie jesteście ? – w śniegu po kostki i z telefonem przy uchu dygotałem z zimna stojąc na końcu pomostu.
– Gdzieś na środku jeziora. Jak przestanie padać to po ciebie przypłyniemy – usłyszałem w odpowiedzi.

To było moje pierwsze spotkanie z łodziami polinezyjskimi. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że niespełna kilka miesięcy później sam zostanę toliwagą.

Proa Mara Mara

Proa Mara Mara na jeziorze Jamno

 

Toliwaga znaczy … wariat ?

W dawnych czasach, na wyspach Melanezji nazywano tak „pana łodzi” czyli mówiąc językiem współczesnym właściciela i armatora jednostki. Dziś, wśród osób postronnych przeważają jednak określenia, pomiędzy którymi nierozważny czy zwariowany są tymi delikatniejszymi. Obserwatorom stojącym na brzegu ciężko jest zrozumieć, że ktoś na dwóch, powiązanych ze sobą sznurkami pływakach, może wyruszyć na zimny Bałtyk. Do tego z żaglem sklejonym z plandeki i rozwieszonym pomiędzy bambusowymi prętami. Z własnej, nieprzymuszonej woli ? Ani chybi, tylko wariaci…

 

Wariaci, ale nie samobójcy

Może odrobinę … Jednak wbrew pozorom nie samobójcy. Łodzie proa nie są bardziej niebezpieczne niż na tradycyjne jachty. Jest wręcz odwrotnie. Już po kilku pierwszych rejsach można odkryć szereg zalet polinezyjskich konstrukcji. Szeroko rozstawione pływaki bardzo dobrze zachowują się na fali i powodują, że łodzie są wyjątkowo stabilne. Można dzięki temu wykorzystać żagle o dużo większej powierzchni co przekłada się na prędkość i frajdę płynącą z szybkiego pływania. Doskonale też nadają się do żeglowania wzdłuż polskiego, w większości płaskiego wybrzeża. W sytuacji nagłego załamania pogody wystarczy uciec na piaszczystą plażę i przeczekać niekorzystną aurę. Duży wpływ na ich rosnącą popularność ma też cena.

Te Puke - łodzie Proa w Polsce

To niegdyś jedna z największych łodzi Proa w Polsce. Te najmniejsze zbudować można już za ok 500 zł

 

Łodzie proa już od 500 zł

Żeby zostać kapitanem swojego okrętu nie trzeba wcale obrabować banku. Wystarczy schować przed żoną trochę zaskórniaków i stary tapczan. Najmniejsze proa pływające po polskich wodach powstało w piwnicy w jednym z trójmiejskich bloków. Do jego budowy zużyto niepotrzebną wersalkę i zainwestowano kilkaset złotych. Jacht żegluje z powodzeniem po dziś dzień, a spotkać go można między innymi na zatoce gdańskiej. Budowa większej jednostki to już wydatek rzędu 3000 zł. Tyle kosztowały materiały potrzebne do stworzenia kompletnych, dwuosobowych łodzi, idealnych do szkolenia i rekreacji. Bliźniaczki, Wiki Wiki i Tavau, przyszły na świat w ciągu kilku dni i odbyły już dziesiątki rejsów, w tym kilka morskich.

 

Rejs z Unieścia do Szczecina

W jednym z nich miałem przyjemność brać osobisty udział. W ciągu 4 dni przepłynęliśmy morzem dystans ponad 100 mil, z Unieścia do Szczecina. Neptun nam sprzyjał. Wiatry nie przekraczały 3-4 oczek w 12-stopniowej skali Beuforta, a Tavau na krótkiej, bałtyckiej fali żeglowała praktycznie sama. Wystarczało jej tylko za bardzo nie przeszkadzać.

łodzie Proa - Tavau na Bałtyku

Łodzie Proa w Polsce – Tavau dzielnie dawało sobie radę na Bałtyku. Nie jeden raz …

 

Kolejną bowiem zaletą łodzi polinezyjskich jest sposób ich prowadzenia. Steruje się nimi wykorzystując środek ciężkości załogantów i pomagając sobie czasami niewielkim wiosełkiem. Po usadzeniu wszystkich na właściwych pozycjach można zająć się podziwianiem krajobrazów lub lekturą książki. Jeśli natomiast zechcemy płynąć w przeciwnym kierunku należy przenieść cały żagiel z jednego końca pływaka na drugi, co po nabraniu wprawy zajmuje raptem kilkanaście sekund.

Może więc warto zainteresować się łodziami proa już teraz ? Co prawda klimat mamy jaki mamy, ale może okazać się, że prędzej niż obiecana, druga Irlandia nadejdzie jednak globalne ocieplenie. Wówczas w spódniczkach z trzciny, puszczeni w skarpetkach, będziemy mogli tylko zakrzyknąć głośno na pokładzie własnego „statku” …

Aloha !