Nasz rejs Wielką Pętlą Wielkopolski zaczął się na dobre. Przed nami około 30 dni na polskich rzekach i blisko 700 km do przepłynięcia. Nie chcemy gnać do przodu, planujemy zobaczyć też co jest dookoła, sprawdzić atrakcje turystyczne, porozmawiać z ludźmi i zajrzeć do okolicznych miasteczek. Pierwsze dni rejsu mamy już za sobą i pierwsze zdjęcia na stronie …
3.06 piątek
Niech diabli wezmą polskie drogi. Szczególnie te lokalne. Ostatnie kilometry to tylko dziury, koleiny i garby, na których całym autem i przyczepką kołysze niemiłosiernie i rzuca nami jak podczas dobrego sztormu. – Trzeba się przyzwyczajać – śmieje się Anka. W sumie tak, ale chyba wolę jak mnie buja na wodzie.
Ale do wody według GPS-a jeszcze jakieś 30 km. – Gdzieś Ty znalazła tu jakąkolwiek marinę – krzywię się ze wstrętem bo Czerwonak nie podoba mi się zupełnie. Wąska droga po której jeden za drugim ciągną sznurkiem samochody jadące do odległego o 10 km stąd Poznania, ruch, gwar i hałas. Najbardziej uprzemysłowiona wieś w Polsce, no faktycznie jest powód do dumy ;-)
W końcu jest. Drogowskaz kieruje nas w prawo do wodowania. Jest i marina.
>> Rejs Wielką Pętlą Wielkopolski to fragment naszego projektu Ruszamy w Polskę
Marina Czerwonak.
Zaledwie 200 metrów od głównej drogi zaczyna się zupełnie inny świat. Nowiutka przystań położona nad samą wodą. Slip, drewniane wiaty i przesympatyczna obsługa. Na kei prąd i woda. Czyste sanitariaty. I wszystko zbudowane przez gminę, bez wsparcia kasy unijnej. Czyli jak się chce to można ;-) Ale dlaczego tylko 16 stanowisk ? Przecież większość już teraz jest zajęta przez rezydentów.
Wodujemy się bez większych przygód chociaż chwilę nam to zajmuję, bo kiepsko mi idzie cofanie z przyczepą. Mimo, że wydaje mi się, że wszystko robię jak należy to ta wredna cholera – przyczepa znaczy się, zamiast jechać równo, szlaja się od lewej do prawej strony drogi. Lekko przypalone sprzęgło i kilkanaście minut zabawy ale udało się. Ari buja się lekko na nowej wodzie.
4.06 sobota
Drobne prace załadunkowe i ruszamy pociągiem zobaczyć jak wygląda weekend w Poznaniu ;-)
5.06 niedziela
Trzeba popracować i oddać teksty do druku. Nie chce mi się. Pogoda piękna i mieliśmy pójść na dziewiczą górę. I jeszcze zakupy trzeba zrobić bo jutro wypływamy. Cieszę się z tego jak cholera. Co prawda fajnie tu, w Marinie w Czerwonaku, ale już chciałbym zobaczyć co czeka nas za zakrętem i kłaść się spać słuchając tylko śpiewu ptaków, a nie nocnych dyskusji imprezujących młodzieżowców na czarterowanym jachcie (staruch się we mnie odezwał ;-)
Ania widziała zaskrońca w wodzie i raka, a nad głowami kołuje nam co jakiś czas myszołów. Poznajemy też sąsiadów cumujących obok – pozdrawiamy ;-)
6.06 poniedziałek
No i w końcu Pierwszy Dzień na nowej wodzie ;) I jeśli nie liczyć kajakowych epizodów, zimowego spływu pontonem czy mazurskich kanałów to można przyjąć, że to mój skiperski debiut na rzece.
Dobrze tylko, że nie zachciało mi się pokonywać Warty pod prąd … ciemny nurt tylko pozornie wygląda na leniwy. W praktyce gna nas z silnikiem ustawionym na minimalnych obrotach z prędkością 9 km/h. Gna, poszaleli wszyscy z tą prędkością ;-) Wczoraj sympatyczny sąsiad pytał zdziwiony czy nie boje się robić Pętli z silnikiem o mocy tylko 4 koni. Dycha by się przydała to zawsze 2-3 km szybciej. A wieczorem kolejny mail. – Z kotwicą będziecie płynęli ? Przecież turystycznie Wielką Pętlę robi się w 2 tygodnie, a Wy miesiąc planujecie …
A gdzie nam się spieszy gdy tutaj tak pięknie ?
Nie zależy nam by tylko przepłynąć Pętlę. Chcemy chłonąć atmosferę podróży, zobaczyć co jest dookoła, porozmawiać z ludźmi, usiąść czasem nad rzeką z dobrą książką i powędrować trochę po okolicznych szlakach, miastach i miasteczkach. A jak będę płynąć szybciej to nie znajdę czasu by poprzyglądać się czaplom stojącym sztywno na brzegach Warty i myszołowom krążącym nad naszymi głowami. Więc już się boimy, że nawet miesiąc to będzie za mało …
Tym bardziej, że jak na razie pogoda piękna. Wielkopolska przywitała nas upałem i krótkimi burzami, a teraz piękne słońce i malowniczo wyglądające na zdjęciach chmury. Na słońcu gorąco, w cieniu przyjemnie, wieczorami rześko. W ciągu około 3 godzin spłynęliśmy od Czerwonaka do Obornik na 205 km szlaku. Marina miejska nie wzbudziła naszego zaufania, ale kawałek dalej zatrzymaliśmy się w przystani Kowale.
Marina Kowale – Oborniki
Marina Kowale to zupełnie inny typ przystani niż Czerwonak. Tam wszystko było zrobione przy linijce, Kowale mają bardziej luźną atmosferę. To praktycznie podwórko u bardzo sympatycznych właścicieli ale jest wszystko co potrzebne. Toalety z prysznicem, namiot z ławami, na których stoją przygotowane drewniany warcaby i szachy, miejsce na ognisko i strefa hamaków ;-) A do centrum Obornik jest stąd zaledwie 5 minut spacerem przez zabytkowy, drewniany most.
A w Obornikach ? Na sympatycznym ryneczku odnajdujemy szybko polecaną przez właścicielkę przystani pierogarnię, a na deser serwujemy sobie równie pyszne domowe lody. Słońce świeci, ptaki śpiewają. Piękna, polska wiosna.
I chce się żyć ;-)
Rejs Wielką Pętlą Wielkopolski – z dziennika jachtowego, dzień 3:
Czerwonak na 232 km szlaku – Oborniki na 205 km szlaku, 27 km w ciągu niecałych 3 godzin. Średnia prędkość 8-10 km na małych obrotach, nurt żwawy. Przed Obornikami wypłycenie – zahaczyliśmy sterem
7.06 wtorek
Zrobiliśmy jeszcze mniej kilometrów niż wczoraj – w tym tempie to nam na pewno zabraknie miesiąca ;-) Za to znaleźliśmy czas na śniadanie pod drzewkiem, ciekawe rozmowy z przesympatycznymi gospodarzami przystani: Iwoną i Rafałem no i praca w takich okolicznościach przyrody przebiegła wyjątkowo sprawnie.
Pojawił się też ruch na wodzie. Rano przemknął koło nas jacht z położonym masztem i zanim zniknął za zakrętem zdążyliśmy sobie jeszcze pomachać przyjaźnie, a chwilę później do wyruszenia zaczęli szykować się wioślarze biorący udział w spływie z Poznania do Kostrzyna. Mimo, że niemal całą grupę stanowili niemieccy i austriaccy emeryci, to żwawo przystąpili do zrzucania na wodę swoich łodzi. Widok był niezwykły. Przyglądałem się ich pracom marząc o tym by w ich wieku, a najstarszy miał ponad 80 lat, zachować jeszcze tyle zdrowia i wigoru by tak aktywnie spędzać wolny czas. Rejsy organizuje Łukasz z Poznańskiego Towarzystwa Wioślarzy Tryton ale jak sam mówi, w Polsce to raczej mało popularna forma aktywności i turystyki, a łodzie tego typu kojarzone są raczej z wyczynem, w którym Polska ma zresztą spore osiągnięcia.
A gdy wioślarze już popłynęli zasiedliśmy jeszcze do stołu z Rafałem by podyskutować o meandrach prac nad promowaniem szlaku Wielkiej Pętli Wielkopolski. Zanim wyruszyliśmy w kierunku Stobnicy na pogawędkach zeszły nam ze 2 godziny …
Rejs Wielką Pętlą Wielkopolski z dziennika jachtowego, dzień 4:
Oborniki 205 km – Stobnica 188 km, 18 km z prędkością 8 km/h. Słońce i ciepło.
Trafiłam tu przez przypadek i widzę spływ WPW :) W 2014 r przepłynęłam z przyjaciółką całą pętlę kajakiem składanym :) Miłe wspomnienia.Z perspektywy jachciku (jak u was) całkiem inaczej :)