Bez względu na to jakiej nazwy bym nie użył to i tak określa ona owoc tego samego drzewa, w dodatku bardzo smaczny :) Mimo egzotycznych nazw odkryliśmy go nie w Japonii, a na La Gomerze, a pochodzi z Chin …

Nisperos czyli nieśplik japoński

Zafascynował nas od pierwszego wejrzenia. Zresztą ciężko było go ominąć, bo drzewo z owocami kosmatki znajdowało się bezpośrednio nad drzwiami naszego apartamentu w Hermigua. Żeby wejść musieliśmy się niemal pokłonić, żeby ominąć gałęzie obwieszone dojrzałymi, nieznanymi mi wcześniej owocami. Zanim się zastanowiłem to ręce same obierały już ze skórki jeden z najbardziej dorodnych owoców.

– A może one są trujące – życzliwie, mam nadzieję, zapytała Anka, patrząc jak wcinam kolejne dwie sztuki.
– To byłoby zbyt wredne – odparłem, oblizując się ze smakiem. – Tak dobre rzeczy nie mogą być trujące – pomyślałem, ale kolejne sztuki odłożyłem na razie do koszyka.

Przeżyłem i na drugi dzień zajadaliśmy się nimi przez całą drogę. Zarówno tymi sprzed naszego mieszkania jak i tymi z licznych mniej lub bardziej dzikich drzew jakich w Hermigui znajdują się dziesiątki.

 

Nieśplik japoński na La Gomerze

Owoce miały orzeźwiający smak czegoś pomiędzy gruszką, śliwką, dojrzałym agrestem i cytrusami. W zależności od stopnia dojrzewania potrafiłem wyczuć nawet aromaty jagody i mango. I to wszystko w zaledwie kilkucentymetrowym owocu, którego większość zajmowała pestka. Właściwie to nawet i 5 pestek. Pomijając oczywiście skórkę to całość bardzo mocno przypominała mi żółte liczi …

Fajnie (i smacznie) ale nadal nie wiedzieliśmy czym się zajadamy. Wywiad w Polsce zadziałał szybko i skutecznie, ale na wszelki wypadek wykorzystaliśmy też ostatnie koło ratunkowe – mail do przyjaciela :)

– Isabel, powiedz mi co rośnie przed domem ?
– Guava – odpowiedź od gospodyni naszego gospodarstwa przyszła błyskawicznie.
– Nie, to drugie.
– A to :) W Hiszpanii mówimy na to nisperos i jest pyszne.

To, że jest pyszne to wiem, a zdjęcia potwierdzają, że nisperos i nieśplik to to samo. Szybko znajdujemy teraz pozostałe wiadomości. Na przykład te, że nieśplik pochodzi z Chin, a obecnie spotkać go można we wszystkich krajach basenu Morza Śródziemnego. Używany jest również do sałatek, przetworów, a także w lecznictwie jako środek na kaszel i do uzyskania niezłego podobno wina.

Idziemy zatem najeść się nieśplików (ta nazwa spodobała mi się najbardziej, chociaż i kosmatka jest urocza) na zapas, bo w Polsce owoc jest ciężki do zdobycia. Podobno pojawia się czasem w marketach pod nazwą loquat, więc jak zobaczycie charakterystyczne, żółte owoce to bierzcie śmiało. Naprawdę warto.