To dla Arevalo Beach przyjechaliśmy do Iloilo, a właściwie dla odbywających się tutaj regat tradycyjnych, filipińskich łodzie. Paraw Regatta to podobno największa impreza żeglarska na Filipinach
Villa Beach Arevalo
Gdyby nie dziesiątki tradycyjnych łodzi Paraw stojących na brzegu, plaża Arevalo Beach nie wyróżniała by się niczym szczególnym. Przynajmniej dla miłośników tropikalnych plaż. Piasek jest tutaj ciemny, woda mętna … Jednym słowem na wakacje Arevalo beach to nic szczególnego. Natomiast dla mnie to prawie raj na ziemi. Po pierwsze z powodu prawie setki tradycyjnych łodzi Paraw stojących bezpośrednio na plaży >> zobacz Paraw Festiwal – dzień w żeglarskim raju.
Po drugie na Arevalo Beach jest przyjemnie i swojsko. Nie ma tu turystów, jest za to mnóstwo wyjątkowo sympatycznych filipińczyków i lokalne knajpki usytuowane bezpośrednio na piasku. Każda rodzina mieszkająca na plaży coś sprzedaje. Piwo, mango, orzeszki …
Przy bambusowych domkach ustawionych na palach wystawione są stoliki. To restauracje. Nie w europejskim rozumieniu. Na Filipinach aby otworzyć restaurację wystarczy palenisko i zlew, w którym można umyć naczynia. I nic więcej nie potrzeba bo jedzenie jest pyszne, a ludzie wyjątkowo sympatyczni ;-)
Już po kilku minutach spaceru po plaży zostaje zaproszony do stolika. Nie wypada odmówić, szczególnie gdy zapraszający kusi procentowym trunkiem ;-) Na odchodne dostaje kilka owoców mango dla „połamanej” żony ;-) Chwilę później pomagam rozwieszać plandeki, które mają chronić przed słońcem gości restauracji w której siedzimy. Mali Filipińczycy potrzebują drabiny, żeby zahaczyć materiał, dla mnie to kwestia stanięcia na palcach ;-)
Na koniec dnia poznaję również jednego z właścicieli lodzi Paraw szykujących się do odbywających się dzień później regat, od którego dostaję firmową koszulkę uczestnika imprezy. Niezwykłe te Filipiny jak na razie ;-)
Zostaw komentarz