Po koszmarnym Kalibo nic nie jest w stanie nas już zszokować. Przynajmniej taką mamy nadzieję kierując się do położonego na południowym wybrzeżu wyspy Panay IloIlo. Przy okazji załapiemy się na obchody chińskiego Nowego Roku ;-)
Wyspa Panay Filipiny
W drodze do IloIlo podglądamy filipińskie krajobrazy. Polska wieś tylko zamiast brzóz, lip i buków wszędzie palmy. I skromne domki z bambusa, często postawione na palach, a na drogach tricykle obładowane ponad miarę i jeepneye, długie ni to terenówki, ni ciężarówki z paką przystosowaną do przewozu ludzi. W końcu po kilku godzinach wjeżdżamy do Iloilo
Iloilo
Dworzec autobusowy w Iloilo znajduje się ok 6-7 km od centrum. Dojechać można taksówką, jeepneyem lub jak się ma tyle szczęścia co my i/lub osobę chodzącą o kulach na stopa ;-) I faktycznie po koszmarnym Kalibo, Iloilo wydaje się być dużo sympatyczniejsze. Co prawda to też duże miasto i po kilku dniach mam go serdecznie dosyć ale tu przynajmniej jest co pozwiedzać i nie jest aż tak ciasno na ulicach (chodniki tradycyjnie są zajęte, przez samochody ;-)
W samym centrum znajduje się też olbrzymie centrum handlowe Robinson, w którym można tanio kupić wszystko. Począwszy od sałatek owocowych, poprzez przejściówki do filipińskich gniazdek elektrycznych po jedzenie. Oczywiście, że na ulicznych straganach bywa taniej ale spróbujcie połazić po filipińskich miastach o kulach …
Chiński Nowy Rok na Filipinach
I znowu okazało się, że zupełnym przypadkiem trafiliśmy na kolejną, wielką imprezę. Chiński Nowy Rok. Wielką to może za dużo powiedziane bo w samym centrum miasta obchody Nowego Roku były … zwyczajnie nudne.
Mnóstwo oficjeli przemawiających do zebranego tłumu, występy o wątpliwej jakości artystycznej i mnóstwo ludzi zebranych na deptaku stworzonym na zamkniętej dla ruchu ulicy w centrum miasta. Może gdzie indziej działo się więcej, natomiast w Iloilo szału nie było. Ale przecież nie na obchody chińskiego Nowego Roku przyjechaliśmy do Iloilo tylko na największą imprezę żeglarską na Filipinach …
Zostaw komentarz