Ci dla których pianie koguta to najwyżej dzwonek w telefonie, których świeże powietrze przyprawia o ból głowy, widok gór i przestrzeni przed sobą budzi agresję, a mniej niż dwie steki ludzi w zasięgu wzroku wzmacnia stany lękowe poczują się na wakacjach w Los Cristianos jak w raju …

Los Cristianos – wakacyjne piekło…?

Jeśli piekło istnieje to te wakacyjne wygląda bez wątpienia jak Los Cristianos na Teneryfie. Przy pierwszej wizycie mówiłem sobie, że to tylko wrażenie, że te betonowe bloki w końcu muszą zniknąć, a w miasteczku odnajdziemy jakąś duszę. Oglądając z pokładu promu na La Gomerę szybko oddalające się zabudowania miasta, skrzące się w promieniach zachodzącego słońca, byłem nawet w stanie w to uwierzyć. Drugie spotkanie z jednym z dwóch najsłynniejszych kurortów wypoczynkowych na Teneryfie rozwiało resztki nadziei.

Tłumy ludzi włóczyły się bez celu po promenadzie i chińskich marketach, w których sprzedawano wszelkiej maści plastikowe badziewie. Pomiędzy nimi naganiacze i ciemnoskórzy sprzedawcy „markowych” zegarków, torebek i okularów słonecznych.

– Mister, oryginalne „rajbany”. Tanio.
– Miss, prawdziwa torebka od Prady i najlepszy Rolex dla męża …

Do tego fastfoody, restauracje, sklepy z biżuterią, ciuchami i elektroniką. Niby fajnie, bo strefa wolnocłowa i zakupy można zrobić. Tylko, że aż takie stężenie kiczu jest dla mnie nie do zniesienia. Do tego puby tylko dla turystów. Jest irlandzki, szkocki, angielski. Jest knajpa włoska, chińska, wietnamska i niemiecka. Tylko samej Hiszpanii w tym już jakoś nie widać.

Tylko turystyczne getto …

 

Deja Vu …?

Siedząc na murku przy plaży doznałem olśnienia. Przecież już gdzieś to widziałem. Ten sam rodzaj turysty, ten sam chiński chłam w tysiącach sklepików, światła i kolorowe neony, laski z cyckami na wierzchu i kawalerowie szpanujący wydepilowanymi klatami. Te same spacery wzdłuż głównej ulicy. Raz lewą stroną, raz prawą. To MIELNO w samym środku wakacji. Tylko, że zamiast budek z dykty tak samo brzydkie, ogromne apartamentowce. No i sezon trwa w Los Cristianos cały rok, a pogoda na Teneryfie, wbrew temu co zastaliśmy przez te kilka dni i tak jest pewniejsza niż w Mielnie. Nawet ceny są podobne …

 

Piekło czy raj ?

Nie wiem co dziesiątki tysięcy turystów odwiedzających każdego roku Teneryfę widzą w Los Cristianos i Playa de las Americas  Jest brzydko, tłoczno i nie ma tu za grosz klimatu. Chociaż z drugiej strony może to my tu nie pasujemy ? Z naszymi plecakami na plecach i zakurzonymi po kilku dniach wędrówek w górach La Gomery butami nie rozumiemy i nie widzimy piękna Los Cristianos ?

W końcu wszystko zależy od oczekiwań. Ci, którzy szukają na wakacjach przygód miłosnych, doskonałych dyskotek i uzależnieni od zakupów poczują się tu jak w raju. Ja skaczę wprost ze szczęścia w niewielkim, wypożyczonym Citroenie gdy widzę tablicę informującą, że piekło zostało za nami.

To było jak spotkanie w ringu z Mikiem Tysonem. Bolesne i zakończone szybkim nokautem. Duszy w kurortach południowej Teneryfy nie stwierdziliśmy, a tak jak spotkania z Tysonem nie chciałbym przeżywać, tak wizyty w Los Cristianos za nic nie chciał bym powtarzać.

Nigdy więcej. Chyba, że za dużą dopłatą …

 

Poris de Abona – kurort jak z obrazka

Na Teneryfie nie ma nic pośrodku. Wszystko jest śnieżno białe lub smoliście czarne. Tak jak niewielkie Poris de Abona, które stanowi zupełne przeciwieństwo Los Cristianos. Tu z kolei nie dzieje się nic. Jest cicho, spokojnie i przepięknie. Większość zabudowy to niskie domki i apartamenty z doskonale utrzymanymi, niewielkimi ogródkami. Chociaż ogródki to może za dużo powiedziane. To raptem po kilka kaktusów, ale razem ze czarnym, powulkanicznym żwirem tworzą z białymi ścianami domków wyjątkowo miły dla oka widok. Na niewielkiej plaży nie ma tłoku. Kilka osób opala się na specjalnie do tego przygotowanym i osłoniętym od wiatru murku. Kilka kolejnych kąpie się w naturalnym basenie niedaleko plaży.

Po rozrzuconych kamieniach nad oceanem ganiają się wielkie kraby, a między nogami przebiegają wystraszone jaszczurki. Krajobraz, którego głównym motywem są błękitne niebo, niewielkie wzniesienia, na których ustawiono farmę wiatraków i latarnia morska na przylądku psuje nieco tylko jeden większy hotel. Reszta wygląda sielsko i anielsko.

Tyle, że tu poza spokojem, plażą i jednym marketem nie ma zupełnie nic.

 

Najlepszy kurort na Teneryfie ?

A co mają zrobić ci, którzy chcieliby by było i trochę spokojnie, i trochę turystycznie ? Którzy szukają po prostu fajnego miejsca na wyspach kanaryjskich na wymarzone wakacje ? Powinni wybrać Fuerteventurę. Każde z miejsc, które tam odwiedziliśmy było po stokroć lepsze od wszystkich poznanych kurortów na Teneryfie. I pogodę trafiliśmy lepszą na Fuercie, a Teneryfa jest jak dla mnie mocno przereklamowana …