Spytał mnie kiedyś znajomy tatuś czy on też może pojechać na taki obóz. W ostateczności za swojego dzieciaka. Bo jako małolat sam marzył, żeby zobaczyć jednostkę pilotów, polatać na prawdziwych symulatorach i sprawdzić się na trenażerach. – Tylko, że kiedyś takich obozów nie było – dodał z żalem. A teraz ?

Najlepsza kolonia dla dziecka

A teraz coraz trudniej jest zainteresować czymś współczesną młodzież. Czymś innym niż komputery, telewizja i dyskoteki. Nieco lepiej jest z dziećmi. W ich przypadku coś, chociaż często niewiele, do powiedzenia mają jeszcze rodzice. Ale i tutaj era kolonii nad morzem, w których programie jest malowanie twarzy, kalambury prowadzone przez znudzonych życiem wychowawców, spacery za rączkę zatłoczoną promenadą i plażowanie odchodzą do lamusa. I to nawet nie dlatego, że do plażowania nad Bałtykiem, zamiast strojów kąpielowych i olejków do opalania często przydają się bardziej grube dresy, czapka i parasolka chroniąca przed deszczem.

Teraz liczą się sporty ekstremalne. Quady, segwaye, buggy, samochody terenowe czy paintball. Najmłodsi jeżdżą na naukę latania na miotle z Harrym Potterem, szukają skarbów wraz z Piratami z Karaibów, udają potwory z Monster High, lub uczą się jak zostać odlotową agentką.

Odlotowe Agentki

Kolonia dla dziewczynek – Odlotowe Agentki

 

Na „zwykłe” kolonie z Koziołkiem Matołkiem trudniej już złapać wykształconego na współczesnych dobranockach małolata.

Z drugiej strony trudno jest się temu dziwić. Skoro dziś są takie możliwości to czemu z nich nie skorzystać. Odpaliłem serwis z koloniami i zacząłem zastanawiać się na jakie obozy sam chciałbym pojechać, gdybym był dziś dzieckiem.

 

Rejs przez całe Mazury

Byłem na Mazurach przynajmniej kilkanaście razy, w tym kilka razy na obozie. Tyle, że po tej drugiej stronie. Jako sternik lub instruktor. I mimo, że wiem, że dzisiejsze Mazury są zatłoczone, pełne motorówek i szpanującego motłochu udającego żeglarzy to nadal lubię pobujać się po tym najpopularniejszym szlaku wodnym w Polsce. Zatrzymać się w sympatycznym Rynie, wpaść na chwilę do Popielna czy poszukać Koników Polskich na brzegu koło Wierzby.

Lecz z kilkunastu ofert obozów i rejsów żeglarskich po Mazurach, dla siebie znalazłem tylko jedną. Rejs przez całe Mazury. Bo zamiast tygodnia na wielkim, luksusowym jachcie wolę spędzić pełne 14 dni na poznawaniu zakamarków Wielkich Jezior Mazurskich. Najlepiej na Tangu 760, jachcie, który może nie ma na pokładzie telewizora i prysznica z ciepłą wodą ale daje mnóstwo frajdy z szybkiego żeglowania.

 

Obóz piłkarsko – quadowy

Bo w dzieciństwie bardzo chciałem być piłkarzem. Niestety moi rodzice mieli na ten temat inne zdanie i do dziś nie mogę im wybaczyć tego, że nie zapisali mnie do szkółki piłkarskiej ;-)

obóz piłkarski

 

Na szczęście gdy skuszony wizją komputera marki PC dla każdego (a były to czasy gdy rarytasem były rosyjskie gierki z Wilkiem i Zającem oraz „liczydła” marki Atari, Spectrum lub Commodore) chciałem pójść do szkoły baletowej, na moje szczęście moi kochani „dyktatorzy” również stanęli okoniem. Może im więc jednak wybaczę to, że nie zostałem Ronaldo, Szewczenko czy choćby Lewandowskim. Ale na obóz chętnie bym pojechał, również dla pozostałych punktów programu – zobacz

Obóz quadowy

 

Dziki San – obóz wędrowny po Bieszczadach

Do sekcji piłkarskiej to mnie oddać nie chcieli ale do łażenia po górach to „zmuszali” mnie od małego. I bardzo dobrze, bo łazikowanie zostało mi do dziś. Przedreptałem sporo i to nie tylko polskich szlaków górskich, ale mimo niemal czterdziestki na karku to wstyd przyznać, że jakoś zawsze zbyt daleko było mi do Sanoka.

Obozywędrowne dla dzieci

 

Dlatego też chętnie poszedłbym na obóz wędrowny w Bieszczadach. Ale taki prawdziwy. Z plecakiem na plecach, wschodami i zachodami słońca nad połoninami i ogniskami z gitarą pod gwiaździstym nieboskłonem. Dziki San to zdecydowanie obóz dla mnie ;-)

 

Obóz młodzieżowy – Albania i Czarnogóra

Nie wiem czy jako dziecko wiedziałem w ogóle gdzie jest jakaś Albania czy Czarnogóra. Pewnie nie, szczególnie, że tam gdzie jest ówczesna Czarnogóra prężyła się jeszcze wówczas dumnie Jugosławia, a Albańczycy masowo budowali swoje bunkry na wypadek wojny. Ale jako, że rozprawka tyczy się obozów, na które pojechałbym gdybym dzieckiem był teraz to obóz objazdowy po Albanii i Czarnogórze zdecydowanie się łapie. Szczególnie, że byłem i w Albanii, i w Czarnogórze i była to jedna z moich piękniejszych podróży po Europie ;-) No może poza Maderą, Azorami czy ukochaną Andaluzją. No ale obozów realizowanych w tamtych regionach jakoś nie zauważyłem …

Czarnogóra

 

Obóz dziennikarski w Dąbkach

Już jako dzieciak miałem ciągotki do pisania czego dowodem jest pierwsza, a być może i jedyna, gazetka, która wyszła w mojej pierwszej podstawówce. Tworzona na elektrycznej maszynie do pisania , profesjonalnie składana za pomocą kleju i nożyczek oraz powielona gdzieś po znajomości na firmowej maszynie kserograficznej. Jeden z trzydziestu czy czterdziestu egzemplarzy wciąż powinien jeszcze gdzieś leżeć w szkolnych archiwach.

Pies więc drapał całe to plażowanie i wędrówki po promenadzie. Jakoś bym je ścierpiał ale może odpowiednio wcześniej odkryłbym w sobie zacięcie do pisania lub zechciałbym zasiąść po drugiej stronie radiowego mikrofonu. A może postanowiłbym jednak zostać wydawcą. Kto wie …

 

(*) Obozy, na które chętnie sam bym pojechał wybierałem z pośród około 150 propozycji dostępnych w serwisie www.kolonieiobozy.net Również zdjęcia pochodzą z powyższego serwisu.

Jeśli ktoś też chciałby pobawić się i poszukać obozu dla siebie lub szuka obozu dla swojego dziecka to polecam.