Tamron 16-300, którym miałem okazję zrobić kilka zdjęć wrócił wreszcie z serwisu. Wrócił nowy egzemplarz bo we wcześniejszym uszkodzona była podobno stabilizacja. Udało mi się go na kilka chwil podkraść szczęśliwemu właścicielowi i mimo, że pogoda była do kitu to tych kilka zdjęć wystarczyło, żeby zobaczyć czy wymiana obiektywu coś dała.
Tamron 16-300 ostrość
Poprzedni egzemplarz obiektywu miał olbrzymie problemy z ustawieniem ostrości na napisach oddalonych od obiektywu. Bez problemu ustawiał ostrość na tablicach znajdujących się 2-3 metry dalej i całkowicie głupiał przy próbie zrobienia szyldu znajdującego się kilka metrów dalej (zobacz wcześniejsze zdjęcia). Poprawę widać gołym okiem. Wszystkie tablice, bez względu na ich odległość od obiektywu są ostre. Może nie zawsze jak żylety ale to często wina nie tyle obiektywu ile np poruszenia aparatem co przy ogniskowej 300 mm daje wyraźny efekt. Jednym słowem Tamron po prostu działa prawidłowo, tak jak powinien działać obiektyw tej klasy i już pierwszymi zdjęciami potwierdza moją tezę, że wcześniej testowany obiektyw był po prostu wadliwy.
Tamron 16-300 na 300 mm – wreszcie napisy są czytelne – jak wyglądały banery robione wcześniejszym egzemplarzem zobaczycie pod powyższym linkiem
Tamron 16-300 mm zdjęcia na maksymalnej ogniskowej
To była kolejna pięta achillesowa wcześniejszego egzemplarza. Podczas gdy zdjęcia na ogniskowych pośrednich wychodziły przynajmniej dobrze i były ostre tak te z wykorzystaniem maksymalnych ogniskowych wyraźnie pokazywały, że coś z obiektywem jest nie tak. Znowu zaczynam więc polować na ptactwo. I tu również jest wyraźnie lepiej.
Po lewej zdjęcie na ogniskowej 300 mm z obiektywu po wymianie (zbliżenie, ISO 800, z ręki, 1/250 f=6,3), po prawej prawie to samo zrobione wcześniejszym egzemplarze Tamrona 16-300
Mewa nie jest już białym kłębkiem waty kształtem zaledwie przypominającym oryginał ale wyraźnie widać, że ptak to ptak, nawet w dużym powiększeniu. Widać też jednak to, czego można się było spodziewać patrząc na parametry obiektywu. Ogniskowa 300 mm, światło 6,3 = problem ze zrobieniem całkowicie ostrego zdjęcia z ręki. Nawet mimo działającej stabilizacji. Szczególnie osoby, którym ręka drży powinny poćwiczyć na strzelnicy wstrzymywanie oddechu przed naciśnięciem spustu i korzystać z wyższych czułości.
Tamron 16-300, ISO 800, f=10, 1/100 – włączona stabilizacja, lekka zmiana kontrastu
Problem będzie szczególnie widoczny przy słabym oświetleniu i próbie powiększenia zdjęcia (np. tytułowe zdjęcie jest delikatnie poruszone z winy autora zdjęcia i tekstu :-). Przy dobrym świetle, większość osób nieostrości zapewne nawet nie zauważy
Zdjęcia na pozostałych ogniskowych
Przy pozostałych ogniskowych zdjęcia z obiektywu Tamron 16-300 wychodzą przyzwoicie. Oczywiście jak na obiektyw przeznaczony do zastosowań amatorskich i na wakacje.
Po wymianie, Tamron 16-300 bardzo przypomina moją wcześniejszą Sigmę 18-200 (zobacz amatorskie obiektywy do Nikona DX) tylko winieta jet moim zdaniem wyraźnie większa (potrafi zająć pół zdjęcia) i ten rozmiar… W sytuacjach gdy liczy się każdy gram bagażu zdecydowanie wybrałbym jednak dużo mniejszą Sigmę, która w połączeniu z Nikonem d5100 tworzy bardzo zgrabny zestaw. Tamron 16-300, szczególnie podpięty pod Nikona D7100 to już kawał cegły, której obawiam się, że na wakacjach często nie chciałoby się wyciągać z plecaka.
Winieta potrafi być ogromna ;-( – Tamron 16-300 na ogniskowej 300 mm przy f=6,3
Podsumowanie
Jest lepiej. Zdecydowanie lepiej. I chociaż ja się już trochę z z hiper – mega – zoomów wyleczyłem, to nie ulega wątpliwości, że działający i prawidłowo skalibrowany Tamron 16-300 wystarczy amatorowi w 99,9% napotkanych sytuacji zdjęciowych. Zwłaszcza w podróży.
Uwag jednak mam kilka. Po pierwsze tak duży zakres w połączeniu z wygodą cyfrowego aparatu prowokuje do lenistwa. Po co myśleć o kadrze i kompozycji jak można zrobić kilkanaście ujęć tego samego motywu przy każdej możliwej ogniskowej. Ale takie zagrożenie czeka na wszystkich użytkowników mega zoomów.
Po drugie, do lenistwa skłania też ogniskowa powyżej 200 mm. Po co podchodzić do obiektu jak można go przybliżyć do siebie. Tyle, że przy słabszym oświetleniu trzeba być myśliwym lub snajperem, żeby zrobić idealnie nieporuszone zdjęcie. Nawet przy działającej stabilizacji. I często okazuje się dopiero w domu, że zdjęcie, które na niewielkim ekranie aparatu wygląda na poprawne, po ściągnięciu na komputer lub wydrukowaniu (czy ktoś jeszcze drukuje zdjęcia z wakacji ?) okazuje się być jednak delikatnie poruszone.
I po trzecie, ciekawe ile obiektywów Tamrona jest źle skalibrowanych lub „delikatnie” uszkodzonych i ile osób używa niesprawnego sprzętu nawet o tym nie wiedząc ?
Więc jeśli Twój Tamron 16-300 również zachowuję się tak jak na wcześniejszych zdjęciach – zobacz test – lub ma problemy z ustawianiem ostrości na oddalonych obiektach to nie obędzie się bez skorzystania z usług serwisu.
W poprzednim tekście Tamron 16-300 był porównywany do Nikkora 16-85. Czy mogę rozumieć, że wybierając Tamrona nie stracę z jakości w zakresie 16-85, dostając to co powyżej 85mm w prezencie? Oglądałem wykresy na optyczne.pl, ale wykresy to wykresy, a mnie interesuje opinia praktyka. Patrząc na statystykę moich zdjęć wystarczyłoby żeby Tamron był przyzwoity do 150mm.
Tamronem 16-300 „bawiłem” się dwa razy. Po pierwszych próbach poszedł do serwisu i po naprawie pod względem ostrości do 85 mm, przy tych samych parametrach zdjęcia wychodziły bardzo podobne jak z Nikkora 16-85. Oczywiście to czysto subiektywna ocena – bez wykresów i ogromnych powiększeń. Natomiast osobiście nie przekonał mnie do siebie ten obiektyw, a z tego co wiem właściciel, który udostępniał mi obiektyw do próbnych zdjęć, w podróży kupił jednak Nikkora 18-105 (nie widziałem się z nim od tamtej pory – mijamy się w podróży więc nie znam powodów). Postaram się zapytać mailowo i dam znać.
Ja swojego Nikkora 16-85 na Tamrona teraz bym jednak nie zamienił ;-) ale ja rzadko używałem dużych zbliżeń.
Dzięki. Potwierdziłeś więc moją opinię że 16-85 to wyjątkowo udane szkło. W międzyczasie miałem przez kilka minut okazję porównać Tamrona 16-300 z Nikkorem 18-200. Zrobiłem kilka fotek i w domu okazało się że na 200mm kilkuletni dosyć rozklekotany 18-200 jest nieznacznie ostrzejszy od Tamrona. Wychodzi na to, że jakby Tamron stosując te wszystkie nowoczesne rodzaje soczewek zrobił 16-160, albo nawet 16-100 to mógłby być hit, a tak…
Zdecydowanie 16-85 Nikkora to fajne szkiełko ;-) Nikkora 18-200 nie miałem ale wiele osób uważa to za najlepszy zoom wakacyjny ;-) Teraz coraz częściej próbuje zakładać Nikkora 35 mm i to właśnie nim mam najfajniejsze kadry. A co do Tamrona 16-300 to jest bardzo nieprzewidywalny i lepiej mi się chyba pracowało na zestawie body Nikona z Sigmą 18-200. Natomiast 16-100/120 przy dobrych parametrach byłby hitem ;-)