Zazwyczaj omijam takie miejsca jak targi srebra, złota czy innych świecidełek. Nie lubię, nie używam, nie kupuję. Na Gold Souk w Dubaju trafiliśmy przypadkiem, spacerując po uliczkach Deiry. Więc jeśli już tu trafiliśmy to postanowiliśmy rzucić okiem na oferowane tu błyskotki…
Dubaj – gorączka złota na Gold Souk
I muszę przyznać, że warto było przynajmniej popatrzeć, bo niektóre okazy wyglądały jak dzieła sztuki. Z daleka widać, że to nie tanie, pozłacane plastikowe obrączki, broszki, kolczyki czy kolie tylko złoto najwyższej próby i kamienie szlachetne.
Wszystko się skrzyło, migało i cieszyło oczy. Szczególnie pań, które nie wiedziały, przy którym stoisku zatrzymać się w pierwszej kolejności. Panowie nie zawsze podzielali zachwyt żon czy kochanek, szczególnie gdy przychodziło do sięgnięcia głębiej do portfela ;-)
Mimo, że Gold Souk to arabskie targowisko to wyjątkowo mało tu nachalnego nagabywania i zaciągania siłą do sklepu, znanego choćby z souków marokańskich czy egipskich. Wszystko odbywa się kulturalnie i z uśmiechem ale też i kwoty zakupów wymagają większego obycia od obydwu stron. No i to Dubaj, który z klimatami arabskimi ma niewiele wspólnego.
Kupić czy nie kupić, popatrzeć zawsze warto i dlatego Gold Souk ląduje na mapie miejsc wartych odwiedzenia.
– Tym, którzy odwiedzą Gold Souk i nie zdecydują się na żadną pamiątkę ze szlachetnego kruszcu pozostaną jeszcze prawie oryginalne Rolexy i ciuchy topowych projektantów, nie do odróżnienia od pierwowzorów ;-) Spacerując uliczkami Deiry średnio co 30 sekund ktoś mniej lub bardziej dyskretnie zapraszał nas do zakupu. Na nas nie zarobili ale sądząc z ilości sprzedawców interes kręci się całkiem nieźle.
– Na Gold Souk zobaczyć też można największy na świecie złoty pierścień. Tylko zobaczyć bo założyć się tego na palec nie da …
Super, sama uwielbiam wycieczki na Gold Souq, oczywiście częściej oglądając niż kupując :)
Pozdrawiam i zapraszam również na swojego bloga :) polkanapustyni.blogspot.ae/