Zapytanie na forum, podobno podróżniczym. Czy ktoś zna biuro podróży Travel Deal bo oferują super promocję – 90 %. Nie sądziłem, że ktoś się jeszcze łapie na wycieczki za 19,99 zł lub cudowne wygrane w quizach, w których nie brało się udziału. A może to tylko ja jestem głupi bo po raz kolejny wypuściłem z rąk taką okazję ?

Wycieczki Travel Deal i Gruponów

Więc jeszcze raz, Travel Deal to żadne biuro podróży tylko zwykły serwis, który zbiera oferty z wszelkich maści grouponów, z pozornymi zniżkami do 90 %. Pozornymi, bo prawdziwe 90 % zdarza się tam rzadko, ale jak widać jest wciąż idealnym wabikiem na naiwniaków …

 

Kto oddaje 90 % ?

Na przykład hotele. Czemu ? Licząc na to, że gdy oddadzą niemal za darmo 10 pokoi to 100 innych osób dowie się o ich istnieniu. I w bliżej nieokreślonej przyszłości przyjedzie,  płacąc pełną stawkę za pobyt. Albo na to, że wraz ze znajomymi do hotelu wrócą ci, którzy teraz skorzystali z promocji.

Podziwiam wiarę hotelarzy. Większość użytkowników serwisów grupowych nigdy nie wróci bowiem do takiego hotelu jeśli będzie musiało zapłacić tyle co w cenniku. Znajdą po prostu kolejnego jelenia, który da się namówić na wyjątkową ofertę promocji swojego obiektu w kolejnym serwisie typu Travel Deal, Travel List czy Groupon.

Przy czym w przypadku hoteli czy pensjonatów sprawa jest jeszcze w miarę jasna. Najwięcej zarabia serwis, który kasuje często ponad 50% pobranej kwoty. Korzysta też klient, który ma realnie niższą cenę pobytu. Ale i hotel nie traci, a może coś nawet na takiej promocji zyskać. Super oferta dotyczy bowiem najczęściej pobytów po sezonie, kiedy ośrodek nie ma pełnego obłożenia i nie zawiera żadnych świadczeń poza noclegami. Jest więc spora szansa, że uda się zarobić na posiłkach czy dodatkowych świadczeniach.

 

A czemu ktoś dopłaca do wycieczek ?

Zupełnie inaczej wygląda sytuacja w przypadku biur podróży. Marże na wycieczkach to zazwyczaj kilka, rzadko kiedy kilkanaście procent ceny wyjazdu. Podczas gdy hotel, który oddaje pokój po tak znacząco obniżonej  cenie nie ponosi większych kosztów poza sprzątaniem i mediami, które uda się pokryć z uzyskanej mimo promocji kwoty,  tak biuro podróży przy takim rabacie musi dopłacić. Za transport, za pobyt, pilota czy ubezpieczenie. Z czego ? Możliwości są trzy.

 

Wielka wyprzedaż

Można kreatywnie zmienić cenę. Jak ? Zmieniamy cenę wycieczki, która normalnie kosztuje 1000 zł na 1990 zł. Następnie skreślamy nową wartość i obok, koniecznie dużymi literami i na czerwono, wpisujemy jedno ze słówek: wyprzedaż, promocja lub last minute i dla podkreślenia wagi zjawiska dodajemy np – 70 % I już mamy świetnie wyglądającą cenę 597 zł. Teraz, żeby pokryć straty dodajemy w opisie, małą czcionką i najlepiej na szaro, że dodatkowo płatne są: ubezpieczenie 99 zł zamiast 49 zł i opłata manipulacyjna 49 euro płatne w autokarze…

prawdziwie czarny piątek

Kreatywne ustalanie ceny nie dotyczy tylko wycieczki Travel Deal czy innych portali zakupów grupowych. To zdjęcie udostępnione na facebooku  podczas tzw Black Friday w wersji europejskiej … Markę zamazałem celowo, żeby nie robić „promocji” firmie…

 

Można też pójść dalej. Można dać wycieczkę zupełnie za darmo pod warunkiem, że druga osoba zapłaci pełną, zawyżoną cenę wycieczki i również zawyżone dodatkowe opłaty – tego typu oferty przychodzą też ostatnio pocztą.

 

Kup pan cegłę …

Albo garnek czy pościel. To sposób, który popularny jest szczególnie w okresie letnim, a do reklamy stosowane są ulotki drukowane w milionach sztuk. Wycieczka do Lichenia kosztuje 19,99 zł pod warunkiem, że zgodzimy się na prezentacje w trakcie, której będziemy mogli zakupić „wysokiej jakości” produkty oferowane  przez jeszcze wyższej klasy specjalistów od wciskania kitu. Oczywiście przynajmniej kilka razy drożej.

Jeśli mamy cierpliwość i jesteśmy odporni na pranie mózgu to można się przejechać. Osobiście bardzo mnie korci, żeby sprawdzić jak taka wycieczka wygląda i chyba w nadchodzącym sezonie dam się przekonać. Na wyjazd oczywiście, a nie na zakup garnków ;-)

 

Ostatni gasi światło

A trzecią możliwością jest to, że biuro, ma już tak wielkie problemy finansowe, że chce tylko ściągnąć z rynku trochę kasy i przedłużyć tym samym swoją agonię. Zresztą nie jest tajemnicą to, że większość biur podróży, których dziś nie ma już na rynku, tuż przed zgłoszeniem wniosku o upadłość z wielkim zapałem rozpoczynało współpracę z podobnymi serwisami.

 

Innej opcji nie ma. Matematyka jest jedna dla wszystkich. Jeśli ktoś chce mi coś dać to musi to skądś wziąć – chyba, że jest Świętym Mikołajem. Dlatego jeśli ktoś pisze w sposób jasny lub zawoalowany, że chce mi dopłacić do wycieczki dużo pieniędzy to zapala mi się nie czerwona lampka tylko wielka, czerwona latarnia. Bo niby dlaczego ktoś miałby mi bezinteresownie dopłacać do wakacji ?

A wracając do zapytania zadanego w jednym z serwisów przeznaczonych dla podróżników na temat wycieczki z Travel Deal, a właściwie znalezionej na Travel Deal bo jak wspomniałem na wstępie to tylko serwis, a nie biuro podróży.

Dwa dni później pojawiła się w nim odpowiedź, którą przytoczę niemal w całości:

„(…) to oszustwo. Mieliśmy lecieć na Teneryfę 08.11.15r. z Traveldeal i wycieczka nie doszła do skutku. Najpierw nie odbierano od nas telefonów, a dwa dni przed odlotem poinformowano nas mail’owo, że nie ma dla nas biletów. Zwrot poniesionych kosztów: 3500 zł (..) miał nastąpić najpóźniej do 27.11.2015r., przedwczoraj dowiedziałam się, że biuro ma duże problemy finansowe i będziemy musieli czekać na pieniądze nie wiadomo jak długo. Przestrzegam przed korzystaniem z oferty tego biura!!!”

Podobno inteligentni ludzie uczą się błędach ? Najlepiej na cudzych błędach.