Kilkanaście lat temu dookoła był tylko piach i kamienie. Dziś na bramie wjazdowej wisi baner z hasłem reklamowym: najpilniej strzeżony sekret Jordanii a nieufny strażnik długo przegląda nasze dokumenty porównując je z listą uprawnionych do wjazdu. W końcu po kilku telefonach jesteśmy w środku, w położonej przy granicy z Arabią Saudyjską wiosce Tala Bay…
Witamy w Tala Bay
Wiosce, czy też raczej w pełni samowystarczalnym miasteczku. Po minięciu bramy wjazdowej momentalnie zapominamy, że jesteśmy w Jordanii. Zamiast piachu i kamieni otaczają nas schludne wille schowane za balkonami z kwiatów, wybrukowane uliczki i dziedzińce z basenami i fontannami. Okolica wygląda na wymarłą, jedynie na promenadzie spotykamy kilka osób mówiących po rosyjsku.
Zatrzymujemy się na parkingu przy porcie jachtowym i czekamy, aż odnajdzie nas ktoś z obsługi i zaprowadzi do naszego apartamentu. Zajmujemy jeden z przestronnych pokoi w prywatnej willi z basenem. Nie licząc krzątającej się obsługi jesteśmy tu praktycznie sami. Do dyspozycji mając basen, duży salon z kuchnią i ogromny taras na dachu z widokiem na całą Tala Bay. Cztery czy pięć pozostałych pokoi jest pustych. Idziemy rozejrzeć się po okolicy…
Restauracje, hotele i port
Tala Bay to w pełni samowystarczalne miasto. Są tu sklepiki z podstawowymi produktami (w cenach nieznacznie tylko wyższych niż w marketach w Aqabie) i restauracje, w których widok karty też nie przyprawia o palpitacje. Oczywiście jest drożej niż w lokalnych knajpkach, jednak nie o tyle ile mogłoby się wydawać patrząc na resort.
Jest kompleks basenów, 3 hotele i pełna infrastruktura turystyczna: biura podróży, wypożyczalnie sprzętu czy boiska. Z tutejszego portu ruszają również wycieczki łodzią podwodną (biura w Aqabie dowożą tutaj turystów wypoczywających w innych hotelach nad Morzem Czerwonym). Jednym słowem w Tala Bay jest wszystko czego potrzeba by cieszyć się słońcem i piękną pogodą.
Czy warto przyjechać do Tala Bay?
Tala Bay to miasteczko stworzone z myślą o bogatych turystach i rezydentach. Jednak czy tylko? Fakt, że w zależności od terminu pobytu, za pokój w jednym z położonych tuż przy plaży luksusowych hoteli trzeba zapłacić nawet i 1000 zł za noc. Jednak w prywatnych willach dostępnych m.in. na airbnb, pokój w standardzie dobrego hotelu 4* można dostać już za mniej niż 100 euro – więcej o aktualnych cenach w Jordanii.
To mniej więcej tyle ile kosztuje w sezonie drewniany domek w Mielnie, czy prywatne studio w Kołobrzegu. Tylko, że tutaj praktycznie przez cały rok świeci słońce, a otoczenie jest zdecydowanie bardziej prestiżowe.
O tym co to jest airbnb i co udało nam się tam znaleźć przeczytacie między innymi tutaj. A jeśli będziecie chcieli sami sprawdzić jak to działa, to rejestrując się tutaj dostaniecie 100 zł do wykorzystania na pierwszą rezerwację.
Bo położona przy granicy z Arabią Saudyjską wioska, to dużo bardziej ekskluzywny kurort niż przeznaczony dla masowego turysty egipski Sharm el Sheikh czy turecka Alanya. Klimatu prawdziwej Jordanii bardzo tu niewiele, ale jeśli ktoś poszukuje na przykład cichego i fajnego miejsca na wakacje nad morzem czerwonym to będzie zachwycony.
Zostaw komentarz