Się weźmie cham, uprze i mu daj. Nie mamy dla pana hotelu i co nam pan zrobi ? Kultowe teksty z komedii Barei żyją własnym życiem i mimo upływu lat wciąż są na topie. Również w turystyce. Niestety nie wszystkich śmieszą tak samo, a przeglądając opinie o biurach podróży coraz częściej powtarza się w nich deklaracja: nigdy więcej z polskim biurem podróży. Czemu ?

Co mogłam to załatwiłam

Artur zrobił rezerwacje na wakacje w Egipcie ponad pół roku przed wylotem. Skusiła go wysoka zniżka oferowana na hotele w Sharm el Sheikh i wylot z Poznania, do którego miał najbliżej od domu. Na miesiąc przed wyjazdem otrzymał jednak od biura podróży informację, że ze względu na niską sprzedaż lot z Poznania będzie anulowany. Muszą dojechać do Warszawy, zrezygnować lub wybrać inny kierunek.

Tyle, że rezygnując i wybierając inne biuro, jedno z tych, które z Poznania będzie jednak leciało stracą. Ponad 20 % ceny bo o tyle podrożały w międzyczasie wycieczki do Egiptu. Przy kilkunastu tysiącach, które zapłacili za rodzinę to spora różnica.

Wylotu z Warszawy nie rozpatrywali wcale. Może gdyby jeszcze lecieli sami… Ale wyjazd z dwójką dzieci i niemowlakiem do Warszawy to już cała wyprawa. Łącznie 9 godzin w jedną stronę + 2 noclegi w stolicy, parking. Czyli znowu koszty i 2 dni w plecy.

Artur nie należy do czepialskich. Chciał wylecieć na wakacje ale liczył, że organizator również poczuje się do odpowiedzialności za problemy spowodowane odwołaniem lotu. Lot do Hurghady, drugiego z egipskich kurortów miał się odbyć bez większych zmian – z Poznania i niemal w tym samym terminie.

– Co mogłam, to załatwiłam – usłyszeli na propozycje zamiany wycieczki.

Tyle, że hotel o zbliżonym standardzie organizator skalkulował tak, że ostateczna kwota wyniosła ok 4000 zł więcej. Po uwzględnieniu zniżki w wysokości … 50 zł na osobie

 

Dopłata od 500 zł …

Uważać też trzeba na ceny podane w katalogu. Szczególnie gdy przed kwotą stoi magiczne słówko od … Cóż bowiem oznacza zapis: „dopłata do pokoju 1 osobowego od 500 zł” ? Wg jednego z większych, polskich organizatorów dopłata od 500 zł może oznaczać na przykład 3800 zł

I niech się klient cieszy. Przecież mogłoby to być np 14 000 zł Też mieści się w definicji określenia „od 500 zł” …

 

Bierz co dają

Taką odpowiedź otrzymał pan Robert, który kupił wakacje w Barcelonie organizowane przez jedno z polskich biur podróży (również z pierwszej dziesiątki największych organizatorów). Kupił kilka miesięcy przed wylotem bo zależało mu na konkretnym hotelu, położonym w centrum miasta. Żona z dzieckiem miała zwiedzać stolicę Katalonii, a on w tym czasie miał mieś spotkania biznesowe odbywające się w pobliżu hotelu. Zapłacił wszystko zgodnie z umową i czekał na wyjazd. Na 3 dni przed wylotem dowiedział się, że biuro zmieniło mu hotel na inny, o tej samej ilości gwiazdek ale jak się okazało dużo gorszym standardzie, tańszym i położonym na obrzeżach miasta.

Na sugestię, że po to rezerwował wcześniej by mieć hotel w centrum i ostatecznie może się zgodzić na ten położony po sąsiedzku do pierwotnie wybranego, który przecież też ma trzy gwiazdki i wolne miejsca, w mało sympatyczny sposób został poinformowany, że nie ma takiej możliwości. Albo bierze co zostało, albo może wcale nie lecieć. Poleciał ale tanimi liniami i hotel zarezerwował sobie sam. Ten w centrum, co go podobno nie było…

 

Europejskie standardy

Więcej szczęścia miała Kasia. Biuro podróży, w opisie hotelu podało błędnie adres strony internetowej należącej do innego ośrodka. Pech chciał, że rodzina pani Kasi, oglądając hotel, weszła na podaną stronę i sugerując się znajdującymi się tam zdjęciami dokonała rezerwacji. Nikt nie zwrócił uwagi na to, że opis i zdjęcia oferty, która była załącznikiem do umowy, odbiegają znacząco od tych znajdujących się pod błędnym adresem. Zorientowali się dopiero na dzień przed wylotem gdy okazało się, że adres na skierowaniu nie zgadza się z tym, na stronie internetowej i o sytuacji poinformowali organizatora.

Ten wyraził ubolewanie za powstałą sytuację i w ciągu godziny zaproponował zmianę na hotel z basenem, który standardem przypominał ten znajdujący się pod felerną stroną. Przeprosił za zamieszanie i poprosił o złożenie po powrocie z wakacji reklamacji, na podstawie której będą mogli zwrócić koszty pomiędzy pierwotnie wybranym, tańszym hotelem, a tym, do którego klienci ostatecznie pojechali.

Czary ? Nie, to tylko zagraniczne biuro podróży, z siedzibą w Hiszpanii.

 

Pora na zmiany

I zgadnijcie drodzy organizatorzy z kim następnym razem wyjedzie rodzina pani Kasi, Artura czy Roberta ?

Może więc już najwyższa pora, by zamiast w odpowiedzi na reklamację odpisywać, że tylko sąd jest w stanie was zmusić do przedstawienia rzeczywistych kosztów rezygnacji, pomyśleć o zmianie standardów ?

Na te europejskie …