Koniec 5 miesiąca naszej podróży po Azji świętujemy w … hiszpańskiej Andaluzji. W końcu co za różnica. Azja, Ameryka czy Andaluzja. Wszystko jest na A. Czemu tak ?
Andaluzja w bonusie
Skąd ta dość drastyczna zmiana ? Nie, nie znudziło nam się podróżowanie. Od samego jednak początku nasza podróż miała drugie dno. Oprócz chęci przedreptania kawałka świata, przeżycia fajnej przygody i zobaczenia kilku niezwykłych miejsc chcieliśmy też trochę zwolnić. Znaleźć czas dla siebie i poukładać sobie w głowie nasze życie, a w szczególności to co chcemy z nim dalej robić. I chyba nam się to udało.
Od początku rozważaliśmy też pomysł by w trakcie podróży zatrzymać się gdzieś na dłużej. Na miesiąc, może dwa. Pewnie, że mogliśmy to zrobić gdzieś w Azji. Wynająć tani domek na Filipinach lub pomieszkać przez dłuższą chwilę w Indonezji.
Daliśmy się jednak porwać tęsknocie. Nie, wciąż nie za schabowym, bardziej za pierogami. Tylko, że nie za polskimi „ruskimi”, a gruzińskimi chinkali. I gdy trafiła się promocja na przelot na Kaukaz bez większego zastanowienia kupiliśmy bilety.
Dalej poszło samo.
Szybko okazało się, że brakuje nam słońca, którego mieliśmy już trochę dosyć, szczególnie gdy przypiekało nas niemiłosiernie w Laosie czy w Tajlandii. Zaczęliśmy więc szukać miejsca, w którym moglibyśmy zatrzymać się na dłużej.
Andaluzja oczarowała nas podczas pierwszej wizyty kilka lat temu Już wtedy stwierdziliśmy, że po pierwsze musimy tam wrócić, a po drugie, że Hiszpania mogłaby być miejscem, w którym moglibyśmy osiąść na dłużej.
>> Andaluzja – ciekawe miejsca
Przełożyliśmy więc turecki Kurdystan na następny raz i postanowiliśmy zamieszkać w Hiszpanii. Na razie tylko na trochę. Żeby do końca poukładać pomysły na nasze dalsze życie.
Nasza podróż … przez życie
Bo podróż uświadomiła nam, że chcemy żyć po swojemu oraz realizować swoje pasje i marzenia. Życie jest za krótkie by odkładać wszystko na ostatnią chwilę. Nie chcemy dać się zaszufladkować obowiązującym schematom. Dom, żona/mąż, dzieci … Jest przecież jeszcze tyle miejsc do zobaczenia, tylu ludzi do spotkania, przygód do przeżycia i historii do napisania.
Siedzimy więc sobie w niewielkim domku schowanym w niewielkiej, andaluzyjskiej wiosce. Dzień zaczynamy od wizyty na tarasie i sprawdzenia czy to nie sen. Czy przez noc nikt nie zasunął rolet i nie zasłonił nam widoku na okoliczne szczyty. A wieczorem liczymy gwiazdy i z kieliszkiem wina w dłoni upewniamy się w twierdzeniu, że mogłoby to być nasze miejsce na ziemi.
Ale jeszcze nie teraz.
Na razie drepczemy po okolicznych górach, próbujemy usystematyzować wrażenia, zdjęcia i wspomnienia oraz szykujemy kolejne, podróżnicze projekty.
I tęsknimy … Za Azją. Bo człowiekowi to nigdy się nie dogodzi. Był w Azji, chciał do Andaluzji. Jest w Andaluzji tęskni za Azją. Ot przewrotność ludzkiej natury ;-);-)
Zostaw komentarz