Podróż do Indii nigdy nie była wysoko w rankingach miejsc, które chcielibyśmy zobaczyć. A tu proszę. Jak celebryci, wędrujemy po mumbajskiej plaży, odpowiadając uśmiechem na zaciekawione spojrzenia miejscowych i zgadzając się na kolejne mini sesje zdjęciowe z hinduskimi rodzinami. Ale z każdym następnym dniem, coraz częściej zastanawiamy się czy Indie da się lubić i czy podróż do Indii była najlepszym pomysłem …

 

Podróż do Indii – przystanek Mumbai

– Zobacz, już widać mumbajskie slumsy – zawołała Anka, gdy nasz samolot po kolejnych 6 godzinach lotu rozpoczął przygotowania do lądowania. O tutejszych dzielnicach biedy słyszeliśmy i czytaliśmy dużo. Że rozpoczynają się tuż za płotem lotniska i są jednymi z największych na świecie. Niektórzy celowo wybierają się na wycieczkę do dzielnicy Dharavi, w której według różnych szacunków mieszkać może nawet milion najbiedniejszych mieszkańców miasta.

Po co ? By zobaczyć jak nisko może upaść człowiek, czy żeby samemu poczuć się lepiej ? Nie mam pojęcia. Zawsze niesmaczne wydawało mi się robienie z ludzkiej biedy przedstawienia. Chcąc, nie chcąc i tak pewnie jeszcze nie raz trafię do jednej z podobnych dzielnic, których w Indiach jest mnóstwo, a które często sąsiadują z osiedlami apartamentowców ale żeby robić z tego od razu atrakcję turystyczną …

 

Brud i bieda

Oprócz widocznej na każdym kroku biedy, mnóstwo również w Indiach brudu, który towarzyszy nam nieustannie od pierwszego dnia pobytu. I nie ma znaczenia czy to dzielnica robotnicza, czy ulubiona plaża indyjskiej klasy średniej. Turystyczne Goa, czy wielomilionowy Mumbaj. Wszędzie zalegają stosy śmieci, pomiędzy którymi przechadzają się majestatycznie święte krowy, biegają psy, a co jakiś czas przemknie sporych rozmiarów szczur.

Widzieliśmy już co prawda kilka brzydkich i biednych miejsc na świecie jednak takiego stężenia brudu jak w Indiach jeszcze nie spotkaliśmy. Brudne są rozsypujące się domy i apartamentowce z oknami chronionymi metalowymi kratami. Po brudnych ulicach jeżdżą brudne autobusy, z których wyglądają umorusane twarze i brudnymi rękami dorzucają kolejne śmieci do chlewu, który zalega przy krawężnikach.

Mumbai - transport w Indiach

Podróż do Indii – czasami na zdjęciach nie widać dokładnie poziomu brudu, który w Indiach jest wszechobecny …

 

Indyjskie jedzenie

– Wow – ciekawe gdzie my tu będziemy jedli – zastanawiałem się podczas pierwszego spaceru po Mumbaju, brodząc w odpadkach zmieszanych z błotem, zalegających przed czymś, co zdaniem miejscowych miało być restauracją.

Do tej pory nigdy nie miałem problemów z jedzeniem z ulicznych barów. Ani w Malezji, Indonezji, czy na Filipinach, ani w Syrii czy w Iranie…

Jednak po 2 tygodniach spędzonych w Indiach, wciąż jeszcze nie mogę się przemóc i szukam raczej lepszych restauracji niż lokalnych barów. Na szczęście w naszym nowym domku mamy też gospodynię, która nieźle gotuje więc jak na razie, odpukać, obyło się bez kłopotów żołądkowych. Może to też zasługa piekielnie ostrych przypraw dodawanych do każdego dania ?

– Szalaka, kolacja była świetna tylko trochę za ostra – powtarzamy co wieczór. A Szalaka każdego dnia przeprasza i obiecuje, że następnym razem będzie już pamiętała. Po czym przynosi kolejną kolację, opowiada o tym co właśnie ułożyła na stole i tłumaczy jak dzieciom.

– To Paneer Burgji. Dodałam pomidorów i cebuli. Spróbowałam i było trochę za słodkie więc wrzuciłam odrobinę chilli. Ale naprawdę tylko odrobinę …

Oczywiście co wieczór zmieniają się potrawy i tylko ta odrobina chilli … od kilku dni mamy dziwne wrażenie jakby z każdą kolacją stawała się większa, i większa …

Jugu Beach Mumbai

Podróż do Indii … Zdjęcia, wywiady, autografy … Nie sądziłem, że Przedreptać Świat jest w Indiach już tak popularny ;-) Na plaży Juhu w Mumbaju poczuliśmy się przez chwilę jak celebryci. Każdy chciał mieć zdjęcie z europejczykiem, a że przypadkiem byliśmy jedynymi Europejczykami w pobliżu to co kilka minut braliśmy udział w kolejnej sesji fotograficznej …

 

Konserwy i kabanosy

Pierwszego dnia po przylocie do Indii, w nieco lepszej restauracji, w której sądząc po wyglądzie gości i opiniach umieszczonych w jednym z międzynarodowych przewodników stołowała się lokalna klasa średnia, zachwycaliśmy się hinduską kuchnią.

– Jak można doradzać, w dodatku publicznie, żeby nawet na krótką wycieczkę koniecznie zabrać konserwy i kabanosy. Przecież trzeba próbować lokalnych smakołyków – komentowaliśmy porady autora jednego z przewodników po Sri Lance. Sugerował on, że po 2 tygodniach każdy zatęskni za tyrolską i krakowską suchą więc warto mieć w bagażu małe co nie co przywiezione z Polski.

Po 14 dniach jedzenia ryżu z soczewicą, soczewicy z pomidorami i ryżem, pomidorów z ziemniakami i soczewicą, ziemniaków z soczewicą, ryżu z pomidorami … wciąż jeszcze nie zatęskniłem za polską kuchnią. Natomiast z szaloną przyjemnością zamieniłbym co jakiś czas wegetariańskie curry, fish curry, chicken curry i wszystkie inne curry na kawałek wołowego burgera, a roti czy chapati na zwykłego naleśnika. Najlepiej z bananem i nutellą ;-)

Na szczęście w jednej z pobliskich miejscowości znaleźliśmy Pizzę Hut, a w nadmorskich restauracjach serwują również dania kuchni międzynarodowej … Może więc damy radę wytrzymać jeszcze trochę bez konserwy turystycznej ;-)

Krowy w Indiach

Podróż do Indii – niestety krów się w Indiach nie jada, a ja po 2 tygodniach ryżu, curry i roti marzę o porządnym, wołowym burgerze …

 

Ruch drogowy w Indiach

Zawsze wydawało mi się, że to Iran jest królestwem chaosu na drogach, a libańscy i czasem gruzińscy kierowcy mistrzami szalonej jazdy. Myliłem się.

Hinduski pojazd może nie mieć świateł (i często nie ma) lub mieć rozwalone zawieszenie (i często ma). Nawet hamulce, chociaż bardzo istotne biorąc pod uwagę styl jazdy Hindusa, który polega na wciśnięciu gazu do podłogi, podjechaniu tak blisko drugiego pojazdu jak się da, nie są chyba tak istotne jak … sprawny klakson. Nie masz klaksonu to na drodze jesteś nikim.

Na indyjskich drogach panuje szalona anarchia i styl jazdy charakteryzujący kierowców, którzy wierzą w życie po życiu. Problem w tym, że ja nie wierzę w reinkarnację i mam jeszcze trochę do zrobienia w tym życiu – krzyczałem bezgłośnie na kierowcę tuk-tuka wiozącego nas na lotnisko.

– W życiu nie wsiądę tu za kierownicę skutera – zarzekałem się już głośno, gdy okazało się, że jakimś cudem udało nam się dojechać do celu.
– No chyba, że czołgu, lub ewentualnie pojazdu opancerzonego . Wówczas miałbym przynajmniej jakieś prawa.

Bo jedynym prawem na hinduskich ulicach jest prawo silniejszego. Pieszy nie ma żadnych uprawnień. Rowerzysta i motor nie różnią się zasadniczo od pieszego. Samochód ? Najlepiej taki z napędem na 4 koła, ale i tak najwięcej do powiedzenia mają ciężarówki i autobusy. Szczególnie te z odpowiednio donośnym klaksonem …

Plaża Juhu

Podróż do Indii – plaża Juhu w jedną, plaża Versova w drugą. I na wejściu … oczywiście tony śmieci

 

Chyba nie polubię Indii

Mruczałem pod nosem wracając z zakupów. Wściekły, z powodu niemijającego przeziębienia oraz upału, powodującego że wędrowałem mokry jakbym chwilę wcześniej wyszedł spod prysznica. Nienawidzący ciężarówek, które z dziką radością trąbiły donośnie w momencie gdy kierowca znajdował się zupełnym przypadkiem tuż nad moją głową i motorków próbujących wyminąć mnie z każdej możliwej i niemożliwej strony.

Najbardziej jednak denerwujący był wszechobecny tłum dookoła, gwar i hałas. Jeśli Goa to ta mniej indyjska część Indii, to aż boję się pomyśleć jak wyglądać będą inne części kraju. Jeśli wkrótce wybuchnie 3 wojna to niewykluczone, że zacznie się właśnie tutaj, bo przecież w końcu Hindusi muszą przestać się tu mieścić…

 

3 … 2… 1… Sruuu ….

– My ciebie też nie lubimy – zaśpiewały nagle ptaszyska latające nad moją głową, a jeden z nich przerwał brutalnie moje rozważania, pozostawiając na koszulce wyraźne ślady swoich dzisiejszych posiłków.

– I co się patrzysz, przecież to Wasze gołębie, czy jak je tam zwał – powiedziałem po polsku do przechodnia, który z uwagą godną Sherlocka Homesa wpatrywał się w nowy, gówniany wzór na moim białym do tej pory t-shirtcie. I spróbowałem się jeszcze uśmiechnąć ale chyba nie wyszło to zbyt zachęcająco, bo w tym samym momencie rozpoczęła się kolejna, monsunowa ulewa.

– Co jest ….. – strzałka barometru wskazującego morale zaczęła niebezpiecznie krążyć gdzieś w okolicy zera bezwzględnego … No panie Tuz, przecież sam chciałeś tu przyjechać i to w dodatku pod koniec pory deszczowej. Czego więc się spodziewałeś ?

Fakt, liczyliśmy się z tym, że pogoda może nas nie rozpieszczać, a wręcz uczyniliśmy z tego argument za. – Jak nie będzie słońca, to można będzie więcej pracować i nie będzie żal – myśleliśmy.

Czemu więc się tak wkurzam ? Przecież ludzie są zazwyczaj sympatyczni i starają się być pomocni.
Podobno, żeby polubić Indie trzeba się całkowicie wyłączyć. Pozbyć się europejskich kategorii myślenia i dać się porwać temu co tu i teraz. I zresztą co my do tej pory zobaczyliśmy w tych ogromnych Indiach, żeby móc powiedzieć czy nam się podoba czy nie.

Dobra starczy tego gadania do siebie. Chyba już czas najwyższy, żeby się trochę ruszyć i zobaczyć co jest dookoła naszej bazy wypadowej. Zachciało nam się zamieszkać w Indiach to czas by spróbować je polubić.

I zobaczymy co z tego wyjdzie …

 

Mumbai plaża

Podróż do Indii … Tuż obok tego miejsca zaczyna się jedna z najbardziej prestiżowych dzielnic w Mumbaju. Apartamentowce, mieszkania bollywodzkich gwiazd filmowych, a tymczasem … Na plaży życie toczy się zwykłym rytmem …