Kazachstan, Uzbekistan, Kirgistan, Kosowo, Tadżykistan czy Mongolia. Do niedawna były to białe plamy na polskim rynku polskojęzycznych przewodników turystycznych. Miało się to zmienić dzięki Wydawnictwu Globtrotera…
Na polskim rynku (nie) brakuje przewodników…
Patrząc na półki w księgarniach uginające się pod ciężarem wszelkiej maści poradników i przewodników wydawać by się mogło, że ich rynek w Polsce jest nasycony. Tylko, że przyglądając się bliżej znajdziemy 9 wersji przewodników po Egipcie, kilkanaście po wyspach greckich, jeszcze więcej tych dotyczących Hiszpanii. Do tego cała półka z przewodnikami po Polsce. Jest Polska na weekend, Polska z psem, Polska dla zakochanych, szlaki turystyczne Polski, najlepsze szlaki dla kajakarzy, wymarzone trasy górskie w Polsce czy najlepsze wycieczki po Polsce z dzieckiem …
A Iran, Gruzja, Armenia, nie mówiąc o Laosie, Wietnamie czy choćby Albanii ?
– Panie, a kto tam jeździ… – usłyszałem w jednej z księgarni.
Jak widać ktoś jednak jeździ i do tej pory wszyscy zainteresowani mniej turystycznymi miejscami skazani byli na obcojęzyczne publikacje. Pascalowi, którego seria praktyczna aspirowała do odpowiednika Lonely Planet, zupełnie ta sztuka nie wyszła. Coraz lepsze merytorycznie przewodniki wydają Bezdroża.
Nasz rynek podróży jest jednak nadal na tyle mały, że każde wydawnictwo bardzo ostrożnie podchodzą do wydawania jakichkolwiek nowości. Nic w tym jednak dziwnego obserwując upodobania masowego turysty, które ciężko zmienić. Próba wprowadzenia Jordanii jako alternatywy dla obleganego Egiptu spaliła na panewce. Wycieczki objazdowe i owszem, ale na wczasy większość Polaków woli wybrać się do sprawdzonej Hurghady lub Sharm el Sheikh. Rumunia i Albania również bardzo powoli przebijają się do świadomości klientów biur podróży i linii lotniczych.
Z tym większą radością przyjąłem ofertę Wydawnictwa Globtrotera, które próbuje zapełnić lukę znajdującą się na rynku wydawniczym.
Poza głównym nurtem
W ofercie próżno szukać (przynajmniej na razie) miejsc masowo odwiedzanych przez Polaków. Z tych najbardziej popularnych są: Gruzja, Albania czy Barcelona. Dodatkowo znajdziemy takie perełki jak przewodniki turystyczne po Kazachstanie, Uzbekistanie, Kirgistanie czy Tadżykistanie. Wg strony internetowej wydawcy w najbliższych planach jest jeszcze Mongolia.
Czy przewodniki Wydawnictwa Globtrotera zajmą na polskim rynku miejsce Lonely Planet ? Patrząc na skróty i spisy treści już dostępnych pozycji niekoniecznie, a przynajmniej jeszcze nie teraz. Nie widać tam zbyt wielu informacji praktycznych, z których słynie kultowa seria. Cieszy mnie jednak fakt, że pierwszy krok został uczyniony, a planując wyjazd poza utartymi szlakami będę mógł zabrać także coś w ojczystym języku.
Trzymam kciuki za inicjatywę i projekt, a wkrótce postaram się przyjrzeć bliżej poszczególnym tytułom…
WAŻNA Aktualizacja:
Przewodniki z wydawnictwa globtrotera nie dla Globtroterów …
Niestety wygląda na to, że na dobrym pomyśle się skończyło. Przewodnik po Azerbejdżanie, który zakupiłem po pierwszych, negatywnych komentarzach zdaje się niestety potwierdzać większość zarzutów (więcej w komentarzu) Nie jest to na pewno przewodnik dla Globtroterów. Brakuje informacji praktycznych i jakichkolwiek mapek. Autor informował nas, że jedyne zarzuty jakie do niego dotarły dotyczyły wyłącznie pierwszego wydania przewodnika po Gruzji, że następne, szykowane właśnie do druku będą o niebo lepsze. Z informacji, które do mnie docierają wynika, że nie do końca się to udało. Szkoda, bo plan był zacny, a wykonanie niestety takie sobie.
Na chwilę obecną NIE POLECAM i radzę zachowanie ostrożności, szczególnie w kontekście nachalnej reklamy. To co widziałem, zdecydowanie nie jest najlepszym czy najdokładniejszym przewodnikiem, jak reklamuje się często wydawca. Informacja, że przewodnik po Gruzji zyskał bardzo dobre oceny użytkowników też wydaje się mijać z prawdą, szczególnie gdy zestawimy to z komentarzami osób, które znaleźć można na WakacjeiPodroze.com czy na popularnych serwisach podróżniczych jak Kaukaz.pl czy Globtroter.pl
Krowa, która dużo ryczy mało mleka daje. Podobnie jest z Wydawnictwem Globtrotera. Za głośną reklamą nie idzie niestety póki co jakość ;-(
Niestety też zostałam oszukana i gdyby ktoś chciał zakończyć to chamskie wyłudzanie, to napiszemy pismo przedprocesowe informujące o zbiorowym oszustwie.
Zamówiłam 3 przewodniki – Kazachstan, Armenia, Uzbekistan. Niestety opłaciłam z góry. Nie mam przewodników i nie mam pieniędzy. Brak kontaktu z księgarnią
Witam.
Niestety również zostałem oszukany. Zamówione 2 przewodniki po Kirgizji i Kazachstanie opłacone z góry wraz z przesyłką. Niestety nie zostały nigdy wysłane, pieniędzy nie odzyskałem!
Brak słów…
Księgarnia globtrotera to jedno wielkie oszustwo. Około czterech tygodni temu zamówiłem przewodnik po Kirgistanie. Zapłaciłem z góry. Nie dostałem żadnego potwierdzenia zamówienia, na maile nikt nie odpowiada, a telefonu nikt nie odbiera.
To złodziej. Wziął pieniądze i nie przyslał (gównianej) przesyłki
Globtroter to wyłącznie oszuści. Zamówiłam przewodnik po Kirgistanie, ani pieniędzy ani przewodnika. zwykli naciągacze, powinni ponieść konsekwencje za oszukiwanie ludzi od. kilku lat.
No proszę bajkopisarz jak jego siostra;)
WYDAWNICTWO GLOBTROTERA – GLOBTROTERZY Z WIKIPEDII
Witam Wszystkich zawiedzionych tym pseudo profesjonalnym wydawnictwem. W tym poście chcę wypowiedzieć się jako podróżniczka – autorka, która przez owe wydawnictwo o mały krok nie została KONKRETNIE OSZUKANA!
Długo zbierałam się do napisania tej opinii, bo obiecałam to niejakiemu Panu DD., że nie pozostawię na nich suchej nitki. Przytoczę pokrótce moją historię z ww. wydawnictwem. Mianowicie – pewnego ciepłego popołudnia, wpadłam na pomysł jak wielu podróżników, żeby napisać przewodnik po mieście, w którym miałam okazję mieszkać i każdego dnia zachwycałam się i odkrywałam w nim coś nowego. Zbadałam rynek. zapytałam ludzi, realnie spojrzałam na prosty fakt… – przewodnika po moim ukochanym mieście w języku polskim – nie ma. Polacy przybywający w tamte strony zaczepiali mnie słysząc język polski i pytali – co my tu możemy zobaczyć? Jak dojechać na ładne plaże? A miasto piękne, jednak niedocenione. Zabrałam się za pisanie jednocześnie korespondując z wydawnictwem Globtrotera. Jako pierwsze dało mi odpowiedź, że jest zainteresowane takim tematem, a ja naiwnie wierząc w ich szlachetne serca pomagające spełniać marzenia podróżników jeszcze bardziej zapaliłam się do pracy.
Bardzo szybko otrzymałam informacje o profilach mojego wynagrodzenia. Wybrałam profil, który oczywiście był dla mnie korzystny, (mianowicie –PROFIL I autor otrzymuje 15% od sprzedanego egzemplarza – wychodzi około 4,50 zł za sztukę lub PROFIL II autor otrzymuje 30% od zysku…?) W ostatecznej umowie, która kazano mi niezwłocznie podpisać i odesłać wpisany był tylko termin wykonania mojej pracy i ….warunki wynagrodzenia – 15% OD ZYSKU! (Mili Państwo, w tym przypadku zysk jest nie do udowodnienia no i % się nieco skurczyły).
Umowa zawierała wiele innych nie do końca sprecyzowanych paragrafów i bzdurnych zobowiązań, bardzo niekorzystnych dla autora, (szkoda wymieniać). Sprawdzona przez prawnika okazała się jakimś śmiesznym nierzetelnym zbiorem paragrafów zewsząd i znikąd. Po przeanalizowaniu umowy, napisałam z zapytaniem o modyfikację niektórych jej elementów, ponieważ nie mogę się z nimi zgodzić i wstępnie umawialiśmy zupełnie inaczej. Wcześniej będąc w stałej korespondencji z wydawnictwem, wymienialiśmy kilka maili dziennie, nagle… wydawnictwo zaczęło milczeć. Zniechęciłam się i chwilowo porzuciłam pisanie…pojechałam na 7 dniowe tournée, jednak jeszcze kilka razy również innymi drogami próbowałam uzyskać jakąś odpowiedź.
Minęło około 2 tygodnie… i otrzymałam maila o treści, że wydawnictwo nie jest zainteresowane wydaniem mojego przewodnika, ponieważ „ponoć milczałam i nie podpisałam umowy, za której sporządzenie wydawnictwo musiało zapłacić prawnikowi”. Powtarzam… w umówię była wpisana tylko data, kiedy przewodnik ma być gotowy. Zasugerowałam jeszcze, że jeśli prawnik pobiera opłatę za kopiuj – wklej, wpisując jedynie datę oddania to polecam zmienić prawnika.
OSTRZEGAM!!
Nie angażować we współpracę z nimi. Żerują na pasjonatach, którzy nie do końca analizują co im tam ktoś wysłał do podpisania. Można wpaść przez nich w niezłe tarapaty. Dzielcie się moją opinią i nie dajcie się zwieść pozorom. A przewodniki, sami wiece jakie są. Ja napisałam coś wspaniałego! I mam nadzieję, szybko znaleźć wydawcę z prawdziwego zdarzenia ;). Pozdrawiam!
Pani Magdaleno….miałam identyczny przypadek. Rok pisania przewodnika na marne. Identyczny scenariusz. Wielki szok. Podzielam opinie i pociesza mnie fakt, że nie tylko mi się to przytrafiło.
Pan Dawid Dudek bezczelnie zarabia na oszukiwaniu podróżników! Tu znajdziecie szczegółową recenzję jego błędnej broszurki o Gruzji: http://www.forum.kaukaz.pl/viewtopic.phpf=3&t=3791&start=15&hilit=przewodnik+globtrotera#p16355
A mnie facet po prostu oszukał. Kilka tyugodni temu zamówiłem przewodnik i zapłaciłem z góry. Otrzymałem potwierdzenie przyjęcia zamówienia i ……….. to tyle. Zniecierpliwiony, po kilku dniach telefonowałem, ale w ksiegarni Globtrolera infolinia to fikcja nikt nie odbiera/. Napisałem więc e-meila pytając, kiedy dotrze zamówiony przeze mnie przewodnik.
Pan Dawid odpisał, że zepsuł się paczkomat w Poznaniu /to w Poznaniu jest jeden paczkomat ?/ i dlatego jest „mały poślizg”. Zapewnił, że wkrótce otrzymam zamówiony przewodnik. Od tego dnia minęło kilka tygodni, a książki jak nie ma tak nie ma.
Pan D. okazał się drobnym oszustem i krętaczem. I tylko szkoda, że osoby tego pokroju podróżują po świecie, bo nie wystawiają Nam zapewne dobrego świadectwa.
Autor tych „przewodników” sam się kompromituje. Najpierw pisał, że tworzenie publikacji po Gruzji zajęło mu rok, po czym dostajemy coś, co powinno od razu wylądować w koszu. Tymczasem w 2013 roku wydaje pod własnym nazwiskiem kilka pozycji po naprawdę trudnych do zwiedzania krajach. Po sprawdzeniu materiału mogę stwierdzić, że pisane były zza biurka. Ponadto spora część tekstu to nielegalne tłumaczenia anglojęzycznych przewodników Bradt.
W maju 2014 wybierałam się na Maltę.Jak zwykle przed podróżą poszukiwałam aktualnego przewodnika.
Pech chciał,że zachęcona reklamami Księgarni Globtrotera inie tylko, nabyłam egzemplarz MALTA. PRZEWODNIK GLOBTROTERA autorstwa pana DUDKA.
Większego dziadostwa nie mogłam kupić !!! Totalna amatorszczyzna i chyba oszustwo. Ludzie ! nie kupujcie tych pseudo przewodników !! To nabijanie człowieka w butelkę! Brak słów.
W przypadku przewodnika o Malcie to samo, kopiowanie z Wikipedii, co gorsze bez zachowania odpowiedniej licencji jak wymaga prawo autorskie. Poza tym dużo błędów i korekta na odwal się.
Dotarł do mnie przewodnik po Azerbejdżanie i wreszcie mam chwilę by napisać kilka słów o pierwszych wrażeniach.
Nie jest aż tak źle jak spodziewałem się po informacjach dotyczących przewodnika globtrotera po Gruzji. Co nie znaczy, że jest dobrze …
Przewodnik jest skromnie wydany, bez zbędnej ilości zdjęć (czyt. bez zdjęć w ogóle) co w przypadku przewodnika przeznaczonego w założeniu dla globtroterów uważam za spory plus. Tu liczy się każdy gram w plecaku.
Ale bez przesady. Po przewodniku, z którym mam podróżować po nieznanym mi kraju spodziewałbym się większej ilości informacji praktycznych i przede wszystkim mapek i planów. Jeśli czytam, że tu znajdę hotel lub dworzec chciałbym zobaczyć to na jakiejkolwiek mapie by ocenić swoje położenie i to czy dojdę tam na piechotę czy szukać muszę transportu.
Oczywiście można powiedzieć, że to przewodnik dla globtroterów, więc sobie radźcie – przecież nie jesteście dziećmi, a to podróż, a nie wycieczka z biurem podróży. Pewnie, tylko wówczas niepotrzebny mi żaden przewodnik, a jeśli już coś ciągnę ze sobą i to coś zabiera mi cenne miejsce w plecaku to chciałbym, żeby było pożyteczne. Żebym jak dojadę zmęczony do miasta, mógł wyciągnąć przewodnik i w dwóch ruchach odnaleźć tani hotel i zlokalizować jego położenie.
Tego niestety tu brakuje.
Jest za to trochę wskazówek dotyczących podróżowania po Azerbejdżanie, jest słowniczek, są opisy miast i najciekawszych atrakcji Azerbejdżanu – w jakim stopniu są to kopie wiadomości z Wikipedii i innych portali nie sprawdzałem, ale trochę informacji bez wątpienia tu jest.
Tylko czy to wystarczy, żeby przewodnik nazywać przewodnikiem globtrotera ? Moim zdaniem nie. Miałem nadzieję, że będzie coś na wzór polskiego Lonely Planet (wiem, że wiele osób również odniosło takie wrażenie i dało się skusić intensywną reklamą), a jest …
No właśnie co. Nie jest to książka, ani relacja z podróży, chociaż pewne elementy pamiętnika i prywatnych wrażeń autora na kilku stronach znalazłem. Nie jest to też na pewno kompleksowy przewodnik dla globtrotera.
Jest taki misz masz. Wszystkiego po trochu. Trochę informacji ogólnych – bardzo encyklopedycznych, trochę wspominek i uwag z własnej (?) podróży po Azerbejdżanie. Autor zebrał to wszystko do kupy i wydrukował. A że to wszystko jest też gdzieś w internecie ? W internecie jest wszystko, tylko nie zawsze internet mamy pod ręką :)
Na pewno nie pokusiłbym się o podróż mając tylko to wydawnictwo w ręku. Chyba, że jako dodatek i uzupełnienie już posiadanych informacji (wygodniej mi się jednak czyta w języku rodzimym niż po angielsku). Po Iranie też podróżowałem z LP i polskim, dużo skromniejszym wydawnictwem p. Lemańczyka :) Jeśli jednak ktoś płynnie czyta po angielsku to w zupełności wystarczy mu Lonely i na przewodnik globtrotera zwyczajnie szkoda kasy.
Idea fajna, wykonanie takie sobie. Na pewno nie na nazywanie tego przewodnikiem globtrotera. Jeszcze nie i jeszcze dużo pracy przed autorem oraz wydawcą by na takie miano zasłużyć.
Ciekaw jestem natomiast nowych publikacji, bo autor zapowiada sporo nowości i kolejne wydanie Gruzji.
Czy będzie lepsze …?
Odnosnie przewodnika Uzbekistan:
Uwaga! Ta ksiazka to plagiat! Nie zajmuje się takimi wpisami, bo uważam, ze to strata czasu, ale musze to zrobić, bo zostałem oszukany przez autora. Po 10 minutach szukania w internecie mogę stwierdzić, ze bardzo dużo w tej książce jest cytatow z Wikipedii! Sam mogę poszukać to i wydrukować.
Ksiazka która ma mieć 188 stron, ma m.in.: 18 stron wolnych na notatki (jakby na sile autor chciał pogrubić ksiazke), 21 stron nudnej historii Uzbekistanu zywcem, slowo w slowo sciagnietej z Wikipedii (oczywiście nie ma zadnej informacji o tym), historia Samarkandy również z Wikipedii itp. Już nie chciałem tracic czasu na szukanie tego, co jest z internetu, a co autorskie pana Dawida, bo nie do mnie należy tego typu zadanie.
Wyglada na to, ze pan Dawid odbyl sobie podróż do Uzbekistanu, trochę posiedział tam, przeszedł trasy, przyjechal do Polski i pokopal w internecie i napisał przewodnik, który można kupic. Jeśli ktoś z Was akceptuje takie warunki pisania przewodnika (gdzie zawarte sa glownie informacje z Wikipedii) to polecam zakup! Ja nie akceptuje, wiec to była ostatni przewodnik wydany przez pana Dawida Dudka, który kupiłem (a widze, ze jest plodny w swych poczynaniach, które mogą być podobne w przypadku innych przewodnikow)…
Uwaga ! Dostałem sporo informacji o niskiej jakości przewodników z opisywanej serii. Większość z tych opinii pochodzi z wiarygodnych źródeł i nie mam powodu by im nie wierzyć.
W przyszłym tygodniu powinienem dostać jeden z tytułów – przewodnik po Azerbejdżanie i nie omieszkam porównać go z innymi dostępnymi na polskim rynku publikacjami. Informacje oczywiście dostępne będą na blogu.
Przed zakupem zalecam zapoznanie się nie tylko z opiniami na stronie wydawcy, ale również z opiniami użytkowników dostępnymi w internecie.
Nie wykluczone, że to tylko przewodnik po Gruzji wybitnie autorowi nie wyszedł, a inne przewodniki są ok. Azerbejdżan sprawdzę osobiście, a posiadaczy innych tytułów zachęcam do dzielenia się swoimi wrażeniami w komentarzach.
ps. Wydawnictwo zapowiada za 2-3 miesiące premierę nowego wydania Gruzji napisaną przez Gruzinów … Mam nadzieję, że będzie lepsza :)
Autora tych badziewi nigdy tam nie było – facet pisze na podstawie tego, co wyczytał w LP i na www.
Na dodatek te książeczki mają po 50-60 stron.
NIE WARTO…!!!
Gruzja to porażka i nieporozumienie