Stare, żołnierskie przysłowie mówi, że chlebak jak sama nazwa wskazuje służy do przenoszenia granatów. Po raz pierwszy wybraliśmy się na podobno największe w tej części Europy Targi Sportów Wodnych i Rekreacji Wiatr i Woda. I oto co tam zastaliśmy …
Większe, szybsze, droższe …
Według materiałów prasowych otrzymanych na wejściu, na targach powinno być sto kilkadziesiąt jachtów żaglowych i łodzi motorowych. Motorowych może i owszem, natomiast żaglowych naliczyłem raptem kilkanaście, wliczając w nie przeznaczone do zabawy i rekreacji niewielkie żaglówki.
Za to w oczy rzucały się silniki: elektryczne, spalinowe i nawet gazowe oraz … fotele do masażu, szybkie motory i luksusowe samochody. Wiatr i Woda? Przez chwilę zastanawiałem się nawet czy przypadkiem nie pomyliłem targów. Chociaż … przecież trzeba jakoś na tą łódkę dojechać. I to najlepiej z fasonem. Widocznie panie wybierają torebki pasujące do stroju, a panowie do szybkich motorówek, luksusowych houseboatów i ogromnych łodzi motorowych prezentowanych w drugim pawilonie dopasowują samochody …
Po kilku godzinach wędrowania po targach zacząłem odnosić nieodparte wrażenie, że według wystawców, woda zarezerwowana jest wyłącznie do:
- pływania kajakiem no ewentualnie małą żaglóweczką,
- szaleństwa na szybkich motorówkach,
- lansowania się na pokładzie luksusowych łodzi i to najlepiej w porcie, żeby przypadkiem nie zarysować lśniącego laminatu ;-)
Turystyka wodna
O turystyce wodnej nie zapomniały na szczęście regiony. I na wielu stoiskach – co odnotowuje z ogromnym zadowoleniem – zamiast w tanie długopisy z nadrukiem czy ulotki z reklamami pizzerii i adresami kościołów coraz częściej można zaopatrzyć się w faktycznie przydatne materiały.
Słabo wyglądało jeszcze stoisko promujące Kanał Augustowski, które oprócz ulotek sprzedawało jedynie bardzo lichą mapę poglądową szlaku. Ale już przy stoliku Wielkopolskiej Organizacji Turystycznej, oprócz pysznych krówek ;-) można było dostać również mapę Wielkiej Pętli Wielkopolski wraz z locją dla wodniaków – z których korzystaliśmy podczas ostatniego rejsu.
Promujący międzynarodową drogę wodną E70 i Zachodniopomorski Szlak Żeglarski również przygotowali obszerne przewodniki z mapami.
I oczywiście, że można dyskutować nad ich zawartością merytoryczną, próbować poprawić funkcjonalność materiałów i ich aktualność ale najważniejsze jest to, że coraz więcej osób zaczyna myśleć nad tym, na co wydawane są pieniądze na promocję.
Ciuchy, osprzęt i … czartery
Na tegorocznych targach Wiatr i Woda najbardziej widoczne były firmy oferujące czartery i rejsy. Za to zdecydowanie mniej niż się spodziewałem było tych oferujących osprzęt. Znalazłem zaledwie jedno stoisko z linami (nie licząc producenta, który nie prowadził sprzedaży), a kilka dużych sklepów rozdawało swoje katalogi. Było trochę elektroniki, można było kupić kamizelki, sztormiaki, wiosła, bloczki czy drobiazgi idealne na prezenty dla wodniaków.
Na stoisku Żagli można było kupić doskonałe locje Jurka Kulińskiego, kilka ciekawych tytułów książkowych dostrzegłem też na stoisku Alma-Press.
Z przyjemnością oglądałem (i jeden nawet nabyłem) gustowne worki żeglarskie firmy MSail, z uśmiechem zerknąłem też na szlafroczki dziecięce zrobione z ręczników frotte.
Zupełnie nic natomiast nie zwróciło mojej uwagi w segmencie tak zwanej odzieży żeglarskiej. Większość rzeczy była byle jaka. Krzykliwa, z kiczowatymi naszywkami i niewspółmiernie droga w stosunku do jakości.
Gwiazda targów – Pomeranka
Na tle plastikowych wielkoludów, tradycyjna i drewniana Pomeranka jawiła się jako gwiazda targów budząc zainteresowanie i zachwyt przechodniów.
Moją uwagę przykuła też niewielka żaglóweczka Fly i bardzo jestem ciekawy jak zachowuje się na wodzie. Maleństwo wykonane jest wytrzymałe bo wykonane w całości z polietylenu, mierzy sobie zaledwie 2,58 m, waży 65 kg i kosztuje 5200 zł z żaglem. Bez problemu można wrzucić ją na dach samochodu i zabrać ze sobą gdziekolwiek w zależności od potrzeb dorzucając silnik, wiosła lub stawiając żagle.
Coraz większe zainteresowanie widać też barkami, houseboatami i … domami na wodzie. Jeden z producentów łodzi motorowych mieszkalnych pod nazwą Party Boat w cenie 7880 euro oferował drewniany podest przymocowany do 2 pływaków z ławkami i ogrodowym namiotem. Niewielki dom (bo jakoś ciężko nazwać mi to łodzią) przeznaczony dla 6-8 mieszkańców kosztował już ponad 50 000 euro (w pełni wyposażony).
Czy warto było przyjechać na Wiatr i Woda ?
Przyznam, że mam mieszane uczucia.
Wiem, że czasy żaglowców odchodzą ponownie w zapomnienie. Kiedyś Tango o długości nieco ponad 7 metrów uchodziło na Mazurach za jacht luksusowy, dziś to klasa ekonomiczna przeznaczona dla pasjonatów. Komfortowy jacht żaglowy w obecnych czasach musi mieć 9-10 metrów, lodówkę, prysznic i telewizor, a coraz więcej miejsca w mazurskich (i nie tylko) marinach zajmują łodzie motorowe.
A ja lubię być blisko wody. Kilka lat temu polubiłem pływanie na łodziach polinezyjskich. Niewielkie Micro Polo zamieniłem na jeszcze mniejszą, sklejkową Salmo. Lubię też niespieszną włóczęgę, spróbowałem pływania po rzekach i przekonałem do komfortu jakie daje podróżowanie na spacerowej łodzi motorowej.
Czy znalazłem coś dla siebie na targach Wiatr i Woda? Niewiele. Nowoczesne jachty żaglowe dają może i komfort ale zupełnie nie mają duszy. Motorówki? A gdzie ja schowam takiego 3 poziomowego słonia. Mała zgrabna barka np. Haber Reporter to co innego ;-)
Wiele osób stara się odczarować morze i przekonywać, że wypoczynek nad wodą dostępny jest dla każdego. Że do bezpiecznego pływania nie trzeba wcale wielkich pieniędzy i uprawnień, wystarczą chęci i zdrowy rozsądek.
Natomiast obawiam się, że przeciętny Kowalski, który odwiedził Wiatr i Woda, podziwiał szybkie, wielkie, luksusowe i niebotycznie drogie łodzie mógł wynieść zgoła odmienne wrażenie…
Wiatr i Woda 2017 – zdjęcia:
Wygląda co najmniej imponująco. :)