O tym, że w internecie roi się od oszustów wszyscy już wiemy. O tym, że rezerwacja przez internet nie zawsze jest bezpieczna pisałem już wielokrotnie. Serwis turystyczny biura podróży, które w listopadzie ogłosiło upadłość powstaje zza grobu i dziś reklamuje się jako grupa pasjonatów … Uważajcie na nich.
Biznes Made in Poland …
Niebezpiecznie popularna staje się idea prowadzenia biznesu w formule „Made in Poland”. Pomysł jest prosty. Zakładamy firmę np. biuro podróży. Wkładamy dużo, często pożyczonych, pieniędzy w reklamę i w krótkim czasie zbieramy wokół siebie spore grono potencjalnych klientów. Jest to możliwe, bo przecież matematyka nie musi nam się zgadzać. Nie musimy przynosić zysku, ważne by obrót był duży. Przez rok żyjemy na bardzo wysokim poziomie i z pompą. Organizujemy wybory miss jakiś tam na Cyprze, głośne konkursy, robimy duże akcje reklamowe. To, że dług się powiększa jest nieistotne. Na wysokie pensję prezesów i dyrektorów jeszcze starcza..
No i w końcu jakiś bezczelny kontrahent, który zapewne nie dostał należnych mu pieniędzy zaczyna upominać się o swoje należności głośniej i zaczyna robić szum koło sprawy. Czas się zwinąć. Firma, w majestacie prawa, ogłasza upadłość z powodu utracenia płynności finansowej…
Upadłe biuro podróży powstaje zza grobu …
Czy tak było też w tym przypadku ? To być może ustalą kiedyś wreszcie sądy. Scenariusz był niemal identyczny. W pewnym momencie skończyły się pieniądze wydawane wcześniej z gestem. Kolejni organizatorzy nie dostając na czas swoich pieniędzy (?) wypowiadają firmie umowy (czytaj na przykład w Rzeczpospolitej) . Również serwisy rezerwacyjne zaczynają się buntować gdy kolejna faktura nie wpływa na czas.
Firma zgłasza wniosek o upadłość z powodu jak pisze w komunikacie zarząd spółki niewypłacalności finansowej
Chwilę wcześniej, jak donosi między innymi Rzeczpospolita w artykule z dnia 18/07/2013, zarząd upadającej spółki w osobie Tomasza K. wydzierżawia serwis firmy, będący jej głównym majątkiem (na samej stronie na facebooku zdążyli zebrać ponad 40 tysięcy potencjalnych klientów) innemu podmiotowi, którego udziałowcem jest Ewa K – udziałowiec upadającej firmy, a prywatnie żona prezesa.
Wniosek o upadłość zgłoszony został 15/11/2013 (wg. artykułu Rzeczpospolitej z dnia 11/12/2013). 2 miesiące później serwis ostatniemiejsca.pl bo o nim mowa poniżej zapowiada wielką reaktywację.
Nowa jakość turystyki wg upadłego biura podróży
Tym razem ma być jeszcze ciekawiej bo firma zapowiada działalność wręcz charytatywną :)
… NOWA JAKOŚĆ TURYSTYKI w POLSCE ! Najtańsze oferty, vip transfer, bezpośrednie rezerwacje w hotelach i liniach lotniczych – żadnych pośredników !!! Nie bierzemy prowizji, ani od klientów ani od touroperatorów !…
Tak reklamuje się niedawny bankrut na łamach swojego fanpage, a na komentarze oburzonych, często i oszukanych kontrahentów, klientów i branży turystycznej odpowiada:
– Jesteśmy grupą pasjonatów, nie zarabiamy …
Kolejnym krokiem będzie zapewne dopłacanie turystom do wypoczynku. Doskonale pasowałoby to do opisanej na wstępie zasady biznesu „Made in Poland”. Zebrać i wydać jak najwięcej, zamknąć …
Ciekawe tylko co na taką reaktywacje powiedzą osoby i firmy poszkodowane wcześniej przez grupę pasjonatów pod nazwą Ostatnie Miejsca ? Ja nie chcę dołączyć do ich grona i z taką „jakością w turystyce” zupełnie się nie zgadzam. Zamierzam więc trzymać się od nowego – starego tworu jak najdalej. I innym radzę to samo…
Muszę się zgodzić co do tego, że sytuacja z OM może być nieco inna niż myślałem. Ich agresywna postawa nie wzbudza mojej sympatii. Poza tym rozpoczęli na FB kampanię pod hasłem typu „nie daj się oszukać polskim biurom podróży”, pokazując jakieś absurdalnie niskie ceny, dostępne przy wylocie gdzieś z Niemiec czy innego kraju. Jest to moralnie trudne do zaakceptowania, bo wcześniej przez ileś lat byli agentami i na pewno przekonywali klientów do polskiej oferty. Czyli albo wtedy robili to z wyrachowania, albo dopiero teraz otworzyły im się oczy (ale skąd to olśnienie?).
Jeśli jednak chodzi o drugą Twoją tezę, to nie zgadzam się z nią fundamentalnie… Nie wiem ile biur upadło w 2012 w efekcie zbudowanego oszustwa. Może takie były. Nie mogła to być jednak połowa.
Znam osobiście kilka osób mających dobre pozycje w niektórych z tych firm. Myślę, że powodem ich upadków była, delikatnie mówiąc, niefrasobliwość. A mówiąc dosadnie – nieudolność, przeliczenie się z własnymi możliwościami. Przypomnę, że rok 2012 był rokiem szalonych cen. Mnóstwo imprez sprzedawanych było poniżej kosztów ich wytworzenia. Jeżeli chciałeś istnieć miałeś dwie drogi: albo zbudować minimalny program, ograniczając ryzyko ale także godząc się na brak zarobku (w nadziei na tłuste lata w przyszłości), albo zaryzykować, zakontraktować np 20 tys miejsc w samolotach, o wartości ok 20 mln zł, zakładając, że połowę sprzedasz ze stratą (last minute, itp) dopłacając do klientów średnio po 200 zł (marża ujemna – 2 mln zł), a na drugiej połowie zarobisz po 300 zł. Czyli uzyskasz 1 mln marży, co powinno pozwolić Ci na pokrycie kosztów stałych i jakiś zysk.
Większość z tych upadłych biur przyjęła bardzo agresywną strategię. Trzymając się mojego przykładu – zakontraktowali nie 20, ale 30 tys miejsc. Mieli nadzieję, na szybsze dostrzeżenie przez rynek i na większą sprzedaż. Przeliczyli się.
W trakcie sezonu już nic nie można poradzić. Na Twoje pytanie o to czy udzielanie 50% rabatów jest oszustwem, odpowiedź jest wyjątkowo łatwa: oszustwem nie jest, jest aktem desperacji.
Co zrobić z miejscami w samolocie? Wyobraź sobie, że zaplanowałeś mały program – zdecydowałeś się na Egipt, zamawiając tylko 20 miejsc w samolocie. Zgodzisz się, że nie jest to dużo? Ale przecież Polska to nie tylko Warszawa. Czy masz zrezygnować z klientów z Katowic? Poznania? A może Gdańska? No, nie. Masz, więc powiedzmy 5 portów. Czyli 100 miejsc tygodniowo. Sezon letni na wyloty do Egiptu trwa 26 tygodni. Czyli masz 2600 miejsc, o wartości 2.6 mln zł. Co się dzieje, gdy np. po dobrym początku, nagle w czerwcu masz sprzedanych 50% miejsc, albo nawet mniej? Co tydzień w powietrze wylatuje Ci 50 tys zł! Coś tam w maju zarobiłeś, ale teraz masz katastrofę! To, co? Nie obniżysz cen? Tym bardziej, ze inni to już zrobili. Wycofać się nie ma jak. Kto kupi od Ciebie miejsca, skoro jest nadpodaż?
Powodem upadków był nadmierny optymizm. Czyli błędy biznesowe. Przypadek GTI jest szczególny, chociaż ma też sporo cech wspólnych z innymi. Można byłoby o tym pisać w nieskończoność , poprzestanę jedynie na tym, że oszuści mogą zdarzyć się wszędzie, ale przyczyny upadłości były i będą zwykle inne niż oszustwo.
funpage, fanpage, nawiasy.. po co sie szanowni poloniści czepiacie? funpage, fanpage to tez po polsku?
morał.. nie czepiajcie sie głupot
jak nie masz nic do dodania w danym temacie, to zamilnkij…
WAŻNE !!! Wpis wzbudził Wasze ogromne zainteresowanie i mnóstwo komentarzy. Od jednego z właścicieli spółki Ostatnie Miejsca dostałem również groźby z żądanie natychmiastowego usunięcia wpisu i tłumaczenia, że to m.in. organizatorzy są winni spółce pieniądze…
Podkreślam zatem jeszcze raz. Nie jestem stroną w sprawie, nie wiem kto, komu był winny pieniądze. Pokazałem tylko mechanizm działania firm (nie tylko turystycznych), z którym się całkowicie nie zgadzam, a który niestety coraz częściej obserwuje.
Wyraziłem również prywatną opinię, którą dalej podtrzymuje, że nie podoba mi się to, że biuro podróży, które 2 miesiące temu zgłosiło wniosek o upadłość, dzisiaj pod tym samym logiem, z danymi upadającej firmy (zostały już podobno zmienione) i na tej samej stronie zamierza pokazywać mi nową jakość w turystyce. Równocześnie wszystkich, którzy mają śmiałość się z tym nie zgodzić odsądzają od czci i wiary, straszą sądami i sugerują, że są zawistną konkurencją, nieuczciwymi dziennikarzami lub z zazdrością patrzą na poczynania upadającej spółki. Jednym słowem to wszyscy dookoła przyczynili się do kłopotów Ostatnich Miejsc i uwzięli na właścicieli. Daleko mi od takiej „jakości turystyce” i nie zamierzam mieć z nią, ani nowym – starym tworem ostatnich miejsc nic wspólnego. Natomiast nie zamierzam nikogo „gnoić” czy niszczyć jak sugeruje mi p. Ewa K.
Zupełnie nie przekonują mnie też tłumaczenia OM publikowane np. na portalu WP.pl o tym, że „…właściciele rozpoczynając nową, nie przynoszącą rzekomo zysku działalność nie pomyśleli o tym, by zmienić opis profilu na FB, zdjęcie w tle czy uaktualnić dane na temat firmy…”
Uważam, że to właściciele OM sami rozpętali burzę dookoła własnej, upadającej firmy agresywnymi komentarzami, nie przemyślanym działaniem oraz po raz kolejny! brakiem przejrzystości w tych działaniach.
Gdyby OM faktycznie nie miały nic do ukrycia to o ileż inaczej wyglądałaby sytuacja, w której właściciele uczciwie zagraliby w otwarte karty i:
– doprowadzili do wyjaśnienia kontrowersji narosłych wokół spółki
– rozliczyli swoje zaległości finansowe
– dopiero rozpoczęli działalność, nawet i charytatywną, nie wykorzystując atrybutów firmy, którą zniknęła z rynku (w sposób budzący dużo wątpliwości)
Nie zrobili tego, więc tym bardziej niezrozumiałe jest dla mnie ich oburzenie, że ludzie ośmielają się krytykować ich działanie i mieć na ten temat swoje zdanie.
Nie wiem w jaką grę grają p. Ewa i Tomasz K. nie zamierzam się dać w nią „wkręcić”. Dlatego też z góry informuje, że wszystkie komentarze zawierające „prywatne wycieczki” i nie wnoszące nic wartościowego do sprawy , spamerskie nie będą publikowane pod tym postem, ani w żadnym innym miejscu na blogu.
Zrobiłem swoje. Wyraziłem swoją opinię, powiedziałem co mi się nie podoba i ostrzegłem przed niejasnymi praktykami OM. Teraz każdy może sam podjąć decyzję czy będzie popierał „nową jakość w turystyce”. Ja, podkreślę to po raz kolejny, nadal będę się trzymał od takiej „jakości” z daleka.
Biznes „Made in Poland”? To zupełna bajka. To wygląda całkiem inaczej. Zapewne zdarzają się i oszuści (bo to o nich w tekście mowa), ale ogromna większość firm turystycznych upada zupełnie z innych powodów.
Tylko kompletny wariat mógłby prowadzić biznes w sposób opisany w tekście.
Turystyka, zwłaszcza zagraniczna wyjazdowa, to po prostu skrajnie trudny interes. O ogromnym stopniu ryzyka i niewielkiej stopie zwrotu.
Największy polski touroperator – Itaka, miał nieco ponad 1 mln zł zysku w 2012 roku, przy przychodach przekraczających 1.2 mld. Czyli rentowność poniżej 1%!
Upadki biur podróży raczej nie powstają wg opisanego wyżej scenariusza. W 2012 roku upadło ponad 15 organizatorów. Wszyscy byli oszustami? Pajacami chcącymi szpanować kasą?
Oczywiście, że nie. Mówiąc w uproszczeniu: w turystyce kupuje się z góry. Jeżeli sprzedaż jest mniejsza od zakładanej, trzeba dokładać. To są grube miliony. W pewnym momencie nie ma już z czego…
Albo inna możliwość: kurs złotówki spada np. 4.00 zł na 4.20 (do euro). I to już zabiera 60-70% całej marży. A koszty zostają…
Przyczyn jest wiele. Rzadko są to oszustwa. Chociaż pewnie takie się też zdarzają. Sam mam pewne podejrzenia co do jednego przypadku.
Ostatnie Miejsca to trochę coś innego. Bo to był tzw. multi-agent. Upadł z innego powodu. Takie firmy mają bardzo niski poziom prowizji. Dostają ułamek tego co zwykli agenci (ok. 1% ceny imprezy), plus jakąś miesięczną stawkę (200-300 zł). To wszystko są naprawdę marne pieniądze.
Sorry za długi tekst, ale zawsze buntuję się jak czytam tak łatwo rzucane oskarżenia. Sam tę branżę znam bardzo dobrze i wiem, że takie obrazki, jak w tekście wyżej, rzadko zdarzają się w rzeczywistości.
ODPOWIEDŹ WAKACJE I PODRÓŻE.COM
Oczywiście, masz dużo racji. Branża turystyczna jest branżą trudną, ale działając w niej musisz mieć świadomość, że stopa zwrotu jest niska. Warunki są takie same dla wszystkich, ale jeśli w pewnym momencie wiesz, że impreza ma 10 % marży a sprzedajesz ją z 30 – 50 % rabatem np na serwisach grupowych to jest to już tylko ściąganie kasy z rynku czy już oszustwo ? Oczywiście, że jak w każdej branży zdarza się, że komuś powinie się noga. Tak wg mojej wiedzy było z GTI. Natomiast zaryzykowałbym stwierdzenie, że ponad połowa firm, która ogłosiła upadłość w ubiegłych 2 latach wiedziała o tym wcześniej i ją planowała, zbierając wpłaty od Klientów do dnia ogłoszenia upadłości i często już w tym dniu miała pomysł na reaktywację …
Natomiast w tej sprawie nie skupiam się na przyczynach upadłości ostatnich miejsc tylko na niejasnych i nieuczciwych zagraniach. Jeśli będąca biurem podróży (agentem) firma 2 miesiące temu ogłasza upadłość, a teraz mówi, że biura są niefajne. Jako biuro nie daliśmy rady na marżach 1-2 % (jak piszesz wcześniej) to teraz damy radę jako „grupa pasjonatów” i będziemy działali społecznie ? No wybacz, śmierdzi na odległość.
Szczególnie, że nie reklamują założenia nowego serwisu turystycznego, który prowadzić będą po godzinach pracy jak np ja bloga tylko twardo wykorzystują markę biura, które (nie ważne dlaczego) ale doprowadzili do upadłości. Te same logotypy, opis starej firmy, zdjęcia …
Tłumaczenia OM są przy tym tak banalne, że w sumie poniżej krytyki. Wierzysz, że kilkadziesiąt osób będzie pracowało (bo to ciężka praca) społecznie ? Że firma giełdowa „zapomniała” zmienić opisy i zdjęcia bankruta ? Że polecając hotele nie będą „podpięte” linki affiliacyjne i serwis nie będzie wyświetlał reklam ? Oczywiście, że nic w tym złego, ale po co wówczas teksty „grupa pasjonatów”, „bez prowizji”, „pracujemy za darmo” itp Znowu ściema i niejasne informacje. Nieźle jak na początek nowej działalności …
Funpage a fanpage to nie to samo.
Między literą kończącą wyraz a znakiem interpunkcyjnym (z wyjątkiem myślnika, nawiasu otwierającego i cudzysłowu otwierającego) nie stosujemy spacji.
Ponadto nie istnieje taki znak interpunkcyjny: „..”.
Jeśli wielokropek jest pominięciem części cytatu – piszemy go w nawiasie kwadratowym, o tak: […].
No i na koniec, wielokropek to nie są trzy stojące koło siebie kropki. Podpowiedź: naciśnij i trzymaj lewy Alt, w tym czasie wystukaj na klawiaturze numerycznej: 0133. Puść Alt a Twoim oczom ukaże się wielokropek
Janku, co do zasady się zgadzamy. Ja tylko nazywam pewne rzeczy po imieniu.
– jeśli biuro na godzinę przed zgłoszeniem wniosku każe pracownikom ściągać kasę z rynku i pogania klientów z wpłatami to jest to oszustwo
– jeśli przed zgłoszeniem wniosku o upadłość rejestruje się nowe biuro to jest to … kontynuowanie działalności po pozbyciu się balastu w postaci długów czyli oszustwo, mimo, że zgodne z prawem (słyszałem nawet określenie na taką sytuację – RESTRUKTURYZACJA FIRMY !)
– jeżeli biuro gra agresywnie (kontraktując za dużo i później sprzedając poniżej kosztów) nie mając ku temu żadnych podstaw bo np dopiero powstało i nie ma żadnego kapitału to Ty nazywasz to niefrasobliwością, ja naiwnością lub oszustwem.
– jeśli ktoś mami turystów, że będzie pracował za darmo to ja to nazywam kłamstwem
Dla klienta czy poszkodowanego agenta to zresztą najmniej ważne. Ich nie interesuje czy sytuacja na rynku była niefajna, że miejsca się nie sprzedały itp. Idąc do lekarza mam prawo liczyć na to, że będzie podchodził do pracy profesjonalnie, a nie niefrasobliwie. Podobnie idąc do biura podróży …
Klientów nie interesuje to jak my nazwiemy powody bankructwa. Ich interesuje to, że stracili swoje pieniądze i wakacje o stresie nie wspominając. Inną sprawą jest to, że czasami na własne życzenie (temat na inną opowieść:)
Zauważ tylko, że to agenci i klienci upadających biur dostali po tyłku. Członkowie zarządów mają się zazwyczaj nieźle …
Zresztą w kilku przypadkach nieprawidłowości były na tyle duże, że zainteresowała się nimi prokuratura np Alpina (stare), Triada i Sky Club czy Aquamaris.
Ale masz rację, to tema rzeka i można by o nim rozmawiać i analizować długo. Odeszliśmy przy tym od tematu OM i przeszliśmy do organizatorów. Na ten temat będzie okazja do polemiki przy innym, przygotowywanym właśnie artykule :):)
A na koniec tylko powiem, że po wpisie o OM dostałem mnóstwo sygnałów od dawnych oddziałów, pracowników i stanowiska organizatorów. Uwierz mi, że z ich opowieści można by napisać dobrą książkę… Nie byłaby tak grzeczna jak moja opinia …