Lemury jedzą mu z ręki, publiczność także. Arek Zięba na kilka dni przed kolejnym wyjazdem na Madagaskar wpadł na ostatnie przed wakacjami spotkanie w ramach Klubu Obieżyświata. W Radiu Koszalin opowiadał między innymi o tym dlaczego kameleona spotkanego na drodze nie powinno się brać do rąk, a tego w lesie już i owszem. I rozdawał pieniądze … Prawdziwe ! Prosto z Madagaskaru.
Ziemba z Madagaskaru
Arek Ziemba dzieli życie po równo pomiędzy Polskę i Madagaskar. Średnio pół roku spędza w krainie lemurów, a na kolejne 6 miesięcy wraca do kraju nad Wisłą. Madagaskar zna jak mało kto. Za podróż, podczas której wspólnie ze Zbyszkiem Sasem jako pierwsi w historii przemierzyli bieg rzeki Antanambalana, otrzymał w 2012 nagrodę od National Geographic. Kilka lat wcześniej, jego rowerową wyprawę śladami Arkadego Fiedlera doceniło również jury na 10 Spotkaniach Podróżników, Alpinistów i Żeglarzy ” Kolosy”. Jako jedyny Polak nie-misjonarz, poznał tajniki języka malgaskiego, a z sympatycznymi lemurami zaprzyjaźnił się na tyle, że te jedzą mu prosto z ręki.
O sobie mówi: fotograf, pilot i przewodnik po Madagaskarze, show-man. Do tego świetny gawędziarz. Przez półtorej godziny spotkania w Koszalinie ze swadą opowiadał o kulisach życia na Madagaskarze, okraszając swoje opowieści licznymi anegdotami. Niektóre budziły zdziwienie, inne potrafiły rozbawić publiczność do łez, jeszcze inne prowokowały do dyskusji.
Kto na przykład wiedział dlaczego kameleona, który chodzi przy drodze koło wioski nie powinno się brać na ręce, a tego w lesie już i owszem ? Przecież to całkiem proste. Ten przy drodze mógł mieszkać z ombiasą – wioskowym czarownikiem, więc może przenosić choroby i sprowadzić na człowieka nieszczęście. Leśne egzemplarze są zatem dużo bezpieczniejsze.
Albo malgaskie programy. Nie, nie te telewizyjne. Na madagaskarskiej prowincji nie ma telewizorów, a prąd jest towarem mocno deficytowym. Mieszkańcy wyspy programy układają sobie sami.
– Jeśli więc zobaczysz Malgasza leżącego wygodnie przed chatą to nie myśl sobie, że ten się leni – tłumaczył obrazowo bohater spotkania. – On po prostu włączył sobie program na odpoczywanie.
Największą jednak sensację wzbudziły prezenty rozdawane na koniec prezentacji. Każdy z obecnych tego dnia w Radiu Koszalin, dostał po najprawdziwszej stówce. Łatwo policzyć, że przy ponad 100 osobach obecnych na sali portfel darczyńcy uszczuplony został o ponad dziesięć tysięcy … ariani. Z narodową walutą Madagaskaru po sklepach co prawda nie poszalejemy, ale pamiątka ze spotkania naprawdę to zacna.
Szkoła Cześka w Vohilava
Słuchając historii o lemurach i oglądając piękne zdjęcie mam nadzieję, że nikt nie przegapił opowieści o Cześku. Na wszelki wypadek przypominam zatem, również tym, którzy tym razem na spotkanie obieżyświatów nie dotarli.
Ojciec Czesiek Sadecki to niezwykły człowiek, który od lat mieszka na głębokiej prowincji Madagaskaru. Żyje jak miejscowi – bez prądu, lodówki czy internetu. Na dzierżawionym kawałku pola uprawia ryż i kawę dzięki czemu i on, i jego parafia są samowystarczalne. No i pomaga jak może okolicznej ludności, szczególnie tej najmłodszej i najbardziej utalentowanej.
Chwila przerwy…
Pamiętacie o czym marzyliście jako dzieciaki ? Teraz pewnie mało kto się przyzna, szczególnie przy własnych pociechach, ale jestem pewien, że co drugi śnił o tym jaki piękny byłby świat bez szkoły. Malgaskie dzieci mają zupełnie odmienne marzenia. Pracując w polu zastanawiają się jakby to było fajnie pójść do szkoły. Tylko jak to zrobić gdy w domu do wykarmienia kilkanaście gęb, a szkoła kosztuje. Całe kilkanaście złotych za miesiąc …
Koniec przerwy…
Świat składa się z miliardów dobrych uczynków. Wie o tym doskonale ojciec Czesiek, który każdego roku zbiera pieniądze na szkołę dla około 40 dzieci z jego rozległej parafii i wie Arek Ziemba, którego Fundacja Madagaskar mu w tym pomaga (100 % wpłat idzie na pomoc). W tym roku brakuje im jeszcze ok 2 000 złotych by wszyscy podopieczni Cześka mogli spokojnie myśleć przez kolejny rok tylko o nauce. Podopieczni w szkole Cześka na Madagaskarze
Jak możesz pomóc
Jeśli chciałbyś więc, żeby świat był choć trochę lepszy, a na kolejnych twarzach zakwitł promienny uśmiech zajrzyj na stronę Arka Ziemby i Fundacji Madagaskar – 14 zł to koszt dwóch piw w przeciętnych barze, na Madagaskarze miesiąc nauki dla jednego dziecka. Ja pierwszy krok już zrobiłem. Dołączycie ?
Więcej informacji o Madagaskarze, fundacji, świetne zdjęcia i konto fundacji znajdziecie na stronie: ziembazmadagaskaru.pl
Zostaw komentarz