Mająca ponad 1500 lat, wpisana na listę Unesco wioska Abyaneh jest jedną z częściej odwiedzanych wiosek w Iranie. Zarówno przez Irańczyków, którzy w wolne dni przyjeżdżają do Abyaneh na piknik jak i turystów. Najłatwiej dostać się tu z Kashanu, mijając po drodze zakład wzbogacania uranu …

Co warto zobaczyć w Iranie ?

Do położonego na skraju Wielkiej Pustyni Słonej Abyaneh najłatwiej dostać się z Kashanu. Wiele miejscowych biur w Kashanie i bardziej lub mniej formalnych przewodników oferuje wycieczki do Abyaneh połączone często z wizytą nad słonym jeziorem i wyjazdem na pustynię. Koszt takiej 2 dniowej wycieczki, z noclegiem i wyżywieniem to ok. 40 euro/os

Wycieczki oferuje m.in. Hossein Moznebi, którego znaleźć można w niewielkiej księgarence tuż przy domu Khan-e Tabatabei w Kashanie:

– kashan_guide@yahoo.com
+ 98 913 264 22 36
+ 98 937 500 30 58

 

Innym rozwiązaniem jest wynajęcie taksówki, która zawiezie nas do samego Abyaneh. Koszt transportu i postoju to ok 12-20 USD w zależności od auta i zdolności negocjacyjnych. My wybraliśmy Rezę, który oprócz dobrych cen dobrze mówi po angielsku i wzbudził naszą największą sympatię i zaufanie. O Rezę zapytać można np. w recepcji hotelu Eshan w Kashanie lub znaleźć na drodze biegnącej od meczetu Agha Bozorg w stronę historycznych domów – Fazel-e Naraghi St.

Jedna z firm zajmująca się przewozami w Kashanie:

Cheap Taxi Tourist – Taxi Reza:
0913 361 11 36 mobil phone
0361 444 95 81 house phone

 

Oficjalne ceny przejazdów z Rezą – ceny można próbować negocjować, standard aut jest różny  :)
– Abyaneh – 15 usd
– słone jezioro i pustynia – 30 usd
– Abyaneh i Fin Garden ok 500 000 riali

W drodze do Abyaneh oprócz pustynno górskich krajobrazów podziwiać można jeden z irańskich zakładów wzbogacania uranu…

Abyaneh Village

Z Kashanu do Abyaneh  mamy 82 km. Dzień wcześniej postanowiliśmy, że pojedziemy z Rezą i rano … jak znalazł. W drzwiach naszego hotelu niemal wpadamy na naszego taksówkarza, który wychodził akurat z recepcji. Zrządzenie losu ? Przeznaczenie ? Znak ?

Tfu i przez lewe ramię … Czyżbym na starość robił się przesądny ?

Ostatecznie jednak zamiast z Rezą i jego nowym Renault Londarem (po naszemu Dacia Logan :):), który pali 7,5 l na 100 km, kosztuje w Iranie 7000 euro i jest super wozem, czego dowiadujemy się w ciągu kilku zaledwie minut jazdy, pojedziemy z jego synem Mustafą. Mustafa studiuje ekonomię i zalicza właśnie 2 letnią służbę wojskową. Dziś ma wolne więc pomaga ojcu …

Wioska Abyaneh położona jest w dolinie, u stóp Mt Karkas i przytulona jest praktycznie do ściany jednego ze szczytów. Niewielkie domki, z których wiele z nich jest już w całkowitej rozsypce pokryte są czerwoną gliną i ułożone są kaskadowo na zboczu góry. Wąskimi ścieżkami dochodzimy do świątyni Zeyaratgah. Oprócz wycieczki z Polski i kilku indywidualnych turystów mijamy dziesiątki Irańczyków. W Iranie jest dzień wolny więc podobnie jak w Fin Garden spotykamy całe rodziny z Kashanu, Isfahanu czy Teheranu, które przyjechały tu na piknik.

Uciekamy od tłumu szukając miejsca na zrobienie ładnej panoramy wioski.

– Chodźcie za mną – pokazuje na migi spotkany w jednym z pustych zaułków wioski robotnik i prowadzi nas prosto na dach remontowanego właśnie budynku.

Chwilę po sesji fotograficznej odprowadza nas z powrotem na dół i szukając w pamięci angielskich słów zaznacza

– Polish good
– Iranians good – odwdzięczamy się z podziękowaniami za pokazanie miejsca widokowego
– Poland and Iran friends – podsumowuje jeden z robotników przykładając rękę do serca

I na tym znajomość angielskiego wśród naszych znajomych chyba się kończy. Ale co tu więcej dodawać. Jesteśmy wzruszeni, dziękujemy serdecznie i żegnamy się ogromnymi uśmiechami…

Chwilę później przez stojących w bramie młodych chłopaków zostajemy obdarowani mandarynkami. W Polsce, od młodych chłopaków z bramy, w pustym zaułku rozsypującej się wioski spodziewałbym się w najlepszym razie krzywych spojrzeń, a tu … mandarynki.

Ludzie w Iranie

Jeszcze nie zdążyliśmy dobrze ochłonąć i schować sprezentowanych mandarynek gdy zagaduje nas Said. Zasypuje nas gradem pytań o Polskę i zaprasza na kebaba lub chociaż herbatę. Opowiada o Iranie i nie może się nadziwić, że w Polsce nie produkuje się polskich samochodów. Wygląda na to, że Iran i Polska są na podobnym poziomie jeśli chodzi o motoryzację. W Iranie mieli kultowego Paykana, w Polsce Warszawę, Poloneza i Fiata na włoskiej licencji. W jednym i drugim przypadku to już niestety czas przeszły …

Said Ismaeil powiedział na koniec, że podobnie jak dawne rysunki naskalne zachowały kawałek historii dla potomności, tak nasze wspólne zdjęcie pozwoli mu zachować nas w swoim sercu i pamięci. My również zachowamy Was wszystkich w pamięci, na zdjęciach i choćby w tych kilku zdaniach. Dziękujemy raz jeszcze wszystkim spotkanym na szlaku osobom za niezwykle ciepłe i serdeczne przyjęcie nas w Iranie. Niech się spełnią Wasze wszystkie pragnienia, marzenia i plany …

I miało być o wiosce Abyaneh, a wyszło znowu o ludziach. Cały Iran …