To co w PKP jest wciąż tematem debaty, w tajskich pociągach jest normą. Z kolei granica z Laosem przypomina nam, że wjeżdżamy do Azji właściwej, w której absurdy i absurdziki są na porządku dziennym …

Bangkok – ceny tuktuka

Za kurs na dworzec kolejowy kierowcy tuktuków stojących przy turystycznych ulicach w okolicy Khao San Road wołają 200 bahtów. Odchodzę 50 metrów dalej i macham na tuktuka jadącego ulicą.

– 150 bahtów – zaczyna niepewnie kierowca i szybko przystaje na moją propozycję stu bahtów.
Pewnie mógłbym negocjować dalej ale mi się nie chce. Po za tym uważam, że to uczciwa cena za tych dobrych kilka kilometrów jazdy po stolicy. Ci co dają się złapać na kurs za 10 bahtów od osoby lądują później w sklepach sponsorów kierowcy, który dostaje prowizję od każdego przywiezionego frajera, znaczy potencjalnego klienta.

 

Azjatyckie smaczki

Na dworcu w Bangkoku obserwujemy lokalne zwyczaje i życie Tajów. W pewnym momencie z głośników umieszczonych dosłownie wszędzie zaczyna grać muzyka. Brzmi jak hymn. Wszyscy jak roboty zamierają w postawie na baczność. Wygląda to jakbym znalazł się właśnie w środku spektaklu, w którym ktoś wcisnął pauzę. Po kilku minutach życie wraca do swojego normalnego pędu. Tylko ja stoję z rozdziawioną gębą. Gdzie ja jestem ? W Korei Północnej ? A może kręcą film o społeczeństwie idealnym. Klik i wszystko stoi. Akcja i życie toczy się dalej. Kamer nie widzę więc to działo się naprawdę.

Tym, którzy zastanawiają się czy w polskich pociągach może być czysto polecam tajskie rozwiązanie. W pociągu jadącym z Bangkoku do granicy z Laosem sprawdzają nam bilety. 30 sekund później tą samą drogę przemierza jeszcze kolejna osoba. Pan z miotełką i szufelką zamiata kilka okrągłych kawałków papieru, które dziurkaczem zrobił kontroler. W ciągu dwunastogodzinnej podróży jeszcze dwa razy „leci z mopem” zmywając w nocy podłogę w przedziale.

Pociąg z Bangkoku do Laosu

Pociąg sypialny z Bangkoku do Laosu

 

Jakiś czas temu w Polsce zastanawiano się czy da się i jak to zrobić, by pociągi PKP były sprzątane w trakcie jazdy. Da się panowie prezesi i ministrowie. Wystarczy zwolnić kilka stołków dyrektorskich i na to miejsce zatrudnić kogoś kto zamiast gadać głupoty będzie pracował. Za jedną pensję dla nieroba można zatrudnić kilkadziesiąt takich osób. Będzie czyściej i bilety będą tańsze …

 

Granica z Laosem na moście przyjaźni

Na granicy z Laosem szybko dociera do nas, że tu zaczyna się Azja właściwa. Trzy okienka z wizami. Zamknięte bo przerwa. Nie ważne, że właśnie przyjechało kilka autokarów. W końcu otwierają. Porządek musi być. Najpierw kolejka do okienka numer dwa, w którym wydają wnioski wizowe. Później z wnioskiem, paszportem, zdjęciem i opłatą wizową trzeba ustawić się w kolejce do okienka numer 1. Właściwie to zdjęcie jest potrzebne ale nie jest wymagane. Polak przed nami zdjęcia nie ma. Nic się nie dzieje, bez zdjęcia też można – mówi mu celnik ! i zaprasza do … okienka numer 3, w którym odbiera się wizy i ewentualną resztę jeśli ktoś nie miał wyliczonych pieniędzy. Tu kolejka nie jest potrzebna. Co jakiś czas wychyla się ręka, która pokazuje strony ze zdjęciem paszportów z wklejonymi wizami. Zazwyczaj według chrześcijańskiej zasady „ostatni będą pierwszymi”. Bo paszporty złożone w okienku nr 1 lądowały na kupce. Na dole zostawały te złożone jako pierwsze, na górę dokładane były kolejne, a pani do wizowania w pierwszej kolejności brała paszporty z góry kupki …

Na granicy w Nong Khai jest też kantor. Na szybie ma naklejoną karteczkę, że niby otwarte i jakiś certyfikat. I tyle. Szczelnie zasłonięte rolety sugerują jednak, że dziś z wymianą może być kiepsko.

Postanawiam więc skorzystać chociaż z toalety. Nic z tego. Bez laotańskiej waluty nie mam szans na ominięcie strażnika, który za WC kasuje po 1000 LAK od głowy.

– No to może chociaż jakąś mapkę uda mi się załatwić – kombinuję radośnie. Oczywiście, że w Laosie mają mapy, plany stolicy i broszurki. Czemu mieliby nie mieć. Mogę je sobie przecież pooglądać zza zamkniętej na cztery spusty szyby informacji turystycznej.

W końcu dostajemy swoje paszporty z wklejonymi wizami po 30 USD każda i nawet udaje mi się trafić na kogoś w kantorze. Nie jest źle. Całą procedura przekroczenia granicy Tajlandii z Laosem zajęła nam raptem ze 2 godziny.

Jeszcze chwila zamieszania po wejściu do autobusu jadącego do stolicy Laosu – Wientianu. Miejsca są tylko w ostatnim rzędzie, w którym siedzą mnisi. Ja mogę usiąść, ale, żeby kobieta siedziała koło mnicha … ? Niemożliwe. Nawet pieniądze za bilet, które zbiera sympatyczna kobitka, w jedną i drugą stronę muszą przejść przez moje ręce. Mnich sam nic kobiecie nie poda, a podobno nie może nawet dotknąć własnej matki …

… Jest Wientian czyli jednak jesteśmy w Laosie ;-)

 

Dojazd z Tajlandii do Laosu praktycznie

Jak dojechać od granicy Tajlandia – Laos do Wientiane

Oficjalne ceny transportu od granicy Tajlandii z Laosem na moście przyjaźni do stolicy Laosu – Wientiane są kosmiczne. Może i nie przyglądałem się dokładnie oficjalnej tabliczce z cenami ale wydaje mi się, że przy taksówce wisiała zawrotna nie tylko jak na Laos kwota 1 000 000 LAK (co daje kwotę ok. 400 zł za kilkanaście km). Za tuktuka od granicy do Wientiane turyści z naszego pociągu z Bangkoku (mało brakowało, że i my też) zapłacili po 50 000 LAK (ok 50 zł za 2 osoby). Na szczęście kierowcy nie są specjalnie namolni, a 50 metrów dalej można złapać miejscowy autobus za 6 000 LAK od osoby ;-)

Autobus zatrzymuje się na dworcu, z którego do centrum są zaledwie ze 2 km, które bez problemu można przedreptać. No chyba, że ktoś ma duże walizki, wówczas pozostają negocjację z kierowcami tuktuków, które będą łatwiejsze gdy przejdziecie na drugą stronę ulicy i schowacie się za rogiem najbliższego skrzyżowania…

 

Ceny pociągu z Bangkoku do Laosu

Pociąg z Bangkoku do Laosu (a dokładniej do Nong Khai przy granicy Tajlandia – Laos znajdującej się na tzw na moście przyjaźni) kosztuje 688-758 bahtów – w zależności od tego czy będzie to łóżko na dole czy na górze. Pociąg jest czysty i wygodny, a w cenie jest pościel. Posiłki można dokupić w pociągu (ok 12 bahtów za śniadanie, 18 bahtów za kolację). Więcej praktycznych informacji znajdziesz na doskonałej, angielskojęzycznej stronie – zobacz