Po tekście o najbardziej przydatnych w podróży popularnych obiektywach do Nikona pytaliście, a co z Tamronem 16-300. Nie używałem go wcześniej więc nie było go w zestawieniu. Patrząc tylko na zakres ogniskowych mógłby to być dla amatora świetny obiektyw na wakacje. Przez ostatnich kilka dni miałem okazje sprawdzać czy tak jest w rzeczywistości
Tamron 16-300 test obiektywu w praktyce
Na początek dwa słowa wstępu. Podobnie jak przy teście amatorskich zoomów do Nikkora w podróży tu również nie będzie szczegółowych analiz czy laboratoryjnych testów. Od tego są np. optyczne.pl
Od wykresów i słupków zawsze bardziej interesowało mnie bowiem to, jak obiektyw zachowuje się w codziennych zastosowaniach i jakie zdjęcia z niego wychodzą. W końcu, żeby ocenić czy piwo mi smakuje nie muszę od razu wiedzieć dokładnie jak je się warzy ;-)
!!! Ważna uwaga: Po zakończeniu kilkudniowej zabawy z Tamronem, obiektyw poszedł do serwisu, który stwierdził, że faktycznie egzemplarz obiektywu może być felerny (podejrzewali uszkodzenie stabilizacji). W ramach gwarancji przyszedł nowy obiektyw, skalibrowany z body właściciela i po pierwszych próbach wygląda, że pod kątem ostrości jest wyraźnie lepiej – zobacz zdjęcia po wymianie obiektywu
Tamron 16-300 jest ewidentnie obiektywem amatorskim i patrząc na zakres ogniskowych zainteresuje głównie tych, którzy podczas wakacje nie chcą dźwigać ze sobą kilku obiektywów (choćby mnie). Tych, którzy będą zwracać uwagę na cenę, przydatność w podróży i to czy obiektywem tym da się zrobić ładne i ostre zdjęcie. A jeśli się nie da to raczej mało ich będzie zastanawiało to dlaczego nie. Tak jest i tyle. Po prostu.
Więc czy da się jednym obiektywem pokryć cały zakres przydatnych ogniskowych i na wszystkich robić dobre zdjęcia ?
Tamron 16-300 pierwsze wrażenie
Obiektyw Tamron 16-300 na pierwszy rzut oka wygląda bardzo solidnie. Nic się nie rusza, nie stuka i nie sprawia wrażenia, że zaraz odpadnie. Pokrętło zmiany ogniskowej chodzi dość ciężko ale opór nie jest na tyle duży by sprawiał problemy przy korzystaniu z zoom-u. Bardzo dobre wrażenie robi też wbudowany silnik, którego pracy prawie nie słychać w codziennym użytkowaniu.
Przy takich rozmiarach obiektywu bagnet musi już być (i jest) metalowy bo Tamron 16-300 jest spory i ciężki. W kontekście jego potencjalnego wykorzystania w podróży to spory minus. W zestawie z Nikonem D7000 lub D7100 tworzą już blisko 2 kg zestaw. To dużo. Jak dla mnie trochę za dużo.
Tamron 16-300 test w terenie
Największą zaletą obiektywu powinien być ogromny zakres ogniskowych. W pierwszej więc kolejności zainteresowałem się ich skrajnymi wartościami.
Już przy pracy z ogniskową 16 mm pojawił się pierwszy kłopot. Z osłoną przeciwsłoneczną. Przy dokręceniu grubego filtra polaryzacyjnego krańce osłony często wchodziły w kadr tworząc na zdjęciach niechciany efekt. Podobna przypadłość dotknęła też co prawda mojego Nikkora 16-85 ale tam, na kilka tysięcy zrobionych zdjęć, osłonę przeciwsłoneczną „wstawiłem” do zaledwie dwóch czy trzech ujęć. W Tamronie udało mi się to zrobić na co trzecim zdjęciu robionym w pełnym słońcu. Zastosowanie cienkich filtrów typu slim powinno jednak rozwiązać kłopot.
Większym problemem jest jednak praca obiektywu na 300 mm. Podczas pierwszych kilku prób wydawało mi się, że aparat mimo sygnału ustawienia ostrości nie znalazł jej na wybranym obiekcie. Po kilku poprawkach w końcu jedno zdjęcie wyszło ostre. Zrzuciłem to na karb pośpiechu i mojego błędu spowodowanego próbą szybkiego zrobienia fotki.
Potężna winieta i problemy z ostrością – tu ostrość ustawiona była na mewie. Poniżej – tak wygląda ostra mewa wg Tamrona 16-300 ;-(
Podczas testów w terenie problem niestety powtarzał się dość często. Tamron 16-300 miał problem ze skutecznym ustawieniem ostrości, szczególnie na dalej od aparatu położonych obiektach. Podczas gdy te oddalone o kilka metrów wychodziły ostre, te dalsze prezentowały się tak:
Na wszelki wypadek zwiększyłem jeszcze czułość do 1000 i potem 2000 ISO. Nadal tablice umieszczone ok 3 metrów od obiektywu były ostre, te kilka metrów dalej prezentowały się dużo gorzej.
Przy obiekcie znajdującym się kilka metrów przed obiektywem jest ok, a nawet bardzo OK. Wystarczy jednak, że z tego samego miejsca skieruję obiektyw ustawiony również na 300 mm w stronę plansz znajdujących się kilka metrów dalej by efekt wyszedł następujący:
Coś jest nie tak …
Miałem dość duże oczekiwania w stosunku do obiektywu Tamrona. Szczególnie jeśli chodzi o zakres ogniskowych, który wydawał mi się być idealny w podróży. Przy podobnej cenie jak mój obecny Nikkor 16-85, Tamron byłby zdecydowanie bardziej uniwersalny.
Jednak po 3 dniach testów początkowy entuzjazm gdzieś zginął.
Tamronem dało się zrobić poprawne zdjęcie, przy dużej wprawie da się pewnie nawet zrobić zdjęcie dobre. Natomiast musiałem wkładać w to dużo więcej wysiłku i uwagi niż przy moich dotychczasowych obiektywach. Do tego Tamron 16-300, którego używałem przez te dni pracował z moim Nikonem D5100 dość chimerycznie i nigdy nie wiedziałem jaki efekt uda mi się w danym momencie uzyskać.
Ale wiele ze zdjęć dobrze wyglądało tylko na ekranie aparatu. Po powiększeniu okazywało się, że nawet bez filtra polaryzacyjnego trudno było zrobić ostre i nieporuszone zdjęcie na pełnym zoomie … Poniżej wycinek tego samego zdjęcia …
To najlepsze z serii zdjęć zrobionych na ogniskowych bliskich maksymalnej, na powiększeniu widać, że i tak do ostrego zdjęcia brakuje jeszcze sporo …
Przy ogniskowych do 85 mm Tamron potrafił być czasem ostrzejszy niż mój Nikkor 16-85. Do mniej więcej 150-200 mm również pracował dość przyzwoicie – porównywalnie z moją starą Sigmą 18-200 (1 wersja ze stabilizacją), która jednak była około 2 razy tańsza, a w nowszej wersji również dużo mniejsza.
Największym problemem Tamrona 16-300 na 16 mm okazała się osłona przeciwsłoneczna, która przy nakręconym dość grubym co prawda filtrze polaryzacyjnym potrafiła dość często pokazywać się na zdjęciach.
Całkowitym nieporozumieniem byłą natomiast ogniskowa 300 mm Mimo wielu prób, w różnych ustawieniach, rzadko kiedy udawało mi się zrobić choćby poprawne zdjęcie. Większość nadawała się do kosza. Po raz pierwszy spotkałem się też z tym, że filtr polaryzacyjny uniemożliwiał zrobienie ostrego zdjęcia z większej odległości od fotografowanego obiektu, a co to za obiektyw do którego nie można użyć „polara” ?
Podsumowując, mój egzemplarz Tamrona 16-300 był wyjątkowo nierówny i zupełnie mnie do siebie nie przekonał.
Tylko teraz nie wiem czy wynika to z tego, że:
- Tamron 16-300 jest tak złym obiektywem ?
- Tamron 16-300 jest tak dobrym i skomplikowanym obiektywem, że nie potrafię go właściwie obsłużyć ?
- Nie da się jednak stworzyć dobrego obiektywu do lustrzanki, który byłby w stanie zagwarantować dobry i ostry obraz w całym, tak dużym zakresie ogniskowych ?
- Po prostu trafiłem na felerny egzemplarz ?
Nie wykluczone, że do tematu Tamrona 16-300 jeszcze uda się wrócić …
Gdzie są te zdjęcia po wymianie obiektywu?
spory zakres ogniskowych a zatem utrata jakości zdjęć; w dodatku dość ciemny, a jednak robi bardzo dobre zdjęcia. pracowałem wcześniej na równie ciemnych 18-55 czy 55-200 obiektywach od sony, tych najtańszych i napiszę tyle, że faktycznie zdjęcia bywały lepsze na tych obiektywach ale wygoda i uniwersalność tamrona 16-300 zrobiła swoje – jestem zadowolony i polecam wszystkim amatorom fotografii.