To, że urodziliśmy się w Polsce wcale nie oznacza, że musimy tu mieszkać i pracować. Jest na świecie wiele przyjemniejszych miejsc… Szczególnie, że do pracy wystarcza nam w tej chwili komputer i dostęp do internetu … Właśnie dołączyliśmy do Digital Nomads i po raz 4 wyruszyliśmy do Azji. Z biletami w 1 stronę, komputerami w plecaku i nadzieją, że tym razem się uda …

 

Kim są Digital Nomads?

To współczesna wersja nomadów, którzy nie potrafią zbyt długo usiedzieć w jednym miejscu. Wędrują i przemieszczają się. Tyle tylko, że już nie jak dawni koczownicy, w poszukiwaniu wody, opału, czy nowych pastwisk. Szukają ciekawych miejsc, w których można zatrzymać się na dłużej, podróżują i pracują jednocześnie wykorzystując zdobycze techniki.

Bo rozwój technologiczny spowodował, że do wykonywania wielu czynności wystarczy komputer i dostęp do internetu. Dlatego też wszelkiej maści freelancerzy, pisarze, projektanci stron internetowych, programiści czy copywritterzy nie są już przywiązani do korporacji. Ich miejscem pracy może być stolik na tarasie na Malediwach, hamak na plaży w Malezji czy wynajęte biurko w CoWorking  w Singapurze.

Zima w Tropikach – zobacz najnowsze wpisy

 

Digital Nomads – jak połączyć pracę z podróżą ?

Nie pamiętam kiedy pierwszy raz usłyszałem o digital nomads. Prawdopodobnie gdzież na irańskiej pustyni, choć możliwe też, że już wcześniej zastanawiałem się jakby to było móc podróżować i pracować jednocześnie. Nie martwić się kończącym się zawsze zbyt szybko urlopem i nie stresować tym, że zima w Polsce znowu zaskoczyła drogowców.

– Co właściwie nas trzyma w Polsce – pytałem coraz częściej sam siebie. Dzieci nie mamy, wielkiego domu, którego trzeba pilnować i spłacać też nie. Facebooki, skype-y i inne ustrojstwa umożliwiają bezproblemowy kontakt z bliskimi, a świat się tak skurczył, że dłużej ostatnio wracałem PKS-em z Zakopanego do domu niż leciałem do Tajlandii …

 

6 miesięcy w Azji

To była podróż, która ostatecznie wywróciła nasze życie do góry nogami. Wymarzona i wyczekana, podróż, która miała przynieść odpowiedź na pytanie, co dalej chcemy zrobić ze swoim życiem. I przyniosła ;-)

Mimo, że nie zawsze było łatwo – szczególnie po tym gdy dołączyły do nas kule i but usztywniający złamaną nogę Anki – Azja nas oczarowała. I ledwie przylecieliśmy do Polski już zaczęliśmy snuć kolejne plany. W kraju wytrzymaliśmy równo 8 miesięcy …

Podróż po Azji - Przedreptać Świat

Nie zawsze było różowo, szczególnie gdy przez ponad 6 tygodni podróżowaliśmy z kulami i butem usztywniającym Anki …

 

Zamieszkać w Azji

I wróciliśmy, tym razem z komputerami i planami by pomieszkać trochę w Tajlandii, a później może w Malezji lub na Filipinach. Pracować zdalnie, a w wolnych chwilach zwiedzać ile się da i cieszyć się słońcem oraz ciepłym morzem. Na pierwszy miesiąc wynajęliśmy niewielkie mieszkanko na Krabi i zaczęliśmy się zadomawiać … Niestety życie miało wobec nas inne plany. Zamiast pracy i podróży była wędrówka po tajskich szpitalach, a 3 tygodnie później, już w Polsce, oczekiwanie na kolejny zabieg – tym razem wycięcia woreczka żółciowego.

Szpital w Tajlandii

Plany zamieszkania w Tajlandii pokrzyżowało zdrowie …

 

Do 3 razy sztuka ?

Na szczęście obyło się bez komplikacji. W maju pozbyłem się organu, który napędził mi niezłego stracha, a we wrześniu postanowiliśmy jednak dokończyć to co zaczęliśmy. Tylko nieco bliżej Polski, w Indiach. Przez 4-5 dni w tygodniu siedzieliśmy przy komputerach, a w weekendy jeździliśmy po okolicy. Wszystko szło zgodnie z planem, do czasu gdy wracając z krótkiego urlopu, w oczekiwaniu na przesiadkę w Kuala Lumpur postanowiłem uciec z samolotu, którym wracaliśmy do Indii i rozprawić się z siedzącymi cały czas w głowie moimi demonami z Tajlandii.

Polecieliśmy do Krabi. Zatrzymaliśmy się w tym samym miejscu, jeszcze raz kupiliśmy bilety na wyspę, na którą nie zdążyliśmy popłynąć 8 miesięcy wcześniej… Demony nie chciały łatwo ustąpić. Przez 5 dni pobytu na Koh Jum każdej nocy walczyłem z gorączką. W dzień mogłem wędrować, jeździć na rowerze i pływać w morzu, w nocy mimo 25 stopni zakładałem polar i przykrywałem się kocem próbując pozbyć się dreszczy. Gorączka minęła jak ręką odjął gdy tylko kupiliśmy bilety na prom. Nie należę do szczególnie przesądnych ale na wszelki wypadek postanowiliśmy przenieść się na północ Tajlandii uznając, że w starciu demony kontra ja, remis jest uczciwym werdyktem …

Kerala - podróż

Digital Nomads, w Indiach obyło się już bez zdrowotnych niespodzianek ;-)

 

Jesteśmy szczęściarzami

Wiemy o tym doskonale i powtarzamy przy każdej okazji – na przykład tutaj. Mimo, że czasami – jak każdemu – zdarza nam się ponarzekać na Polskę, to cieszymy się, że urodziliśmy się tu, a nie w jednym z miejsc, do których tak nas ciągnie. Mamy to szczęście, że w odpowiednim momencie udało nam się spotkać by wspólnie móc realizować nasze pasje i po cichu liczymy, że zdrowie również jak najdłużej będzie naszym sprzymierzeńcem. Tak, zdecydowanie jesteśmy szczęściarzami.

Jednak sam fart, mimo że bez wątpienia przydatny, nie załatwia wszystkiego. Żeby znaleźć się w tym miejscu, w którym teraz jesteśmy potrzeba było wielu lat ciężkiej pracy i trudnych czasem wyborów.

Mauritius - żółwie

Digital Nomads to współcześni koczownicy – podróżują i pracują wykorzystując zdobycze technologiczne …

 

Każdy jest kowalem swojego losu

– Ustatkowalibyście się, dziecko sobie zróbcie, psa kupcie… Dlaczego macie mieć lepiej niż my – powtarzało – niby to ze śmiechem – wielu znajomych gdy wracaliśmy z kolejnych wojaży.

– Zazdrościmy wam tych podróży – twierdzili kolejni, narzekając równocześnie na rosnącą ratę kredytu kredytu hipotecznego.

Jedni spełniają się w roli rodzica, dla nas ważniejsze jest bycie w drodze. Niektórzy lubią wydać ostatni grosz na nowy telewizor, nas kręcą podróże. Nasze niewielkie mieszkanko sprawdza się znakomicie, nie obciążając równocześnie znacznie domowego budżetu. Cenę i-poda, czy nowego samochodu przeliczamy na ilość biletów lotniczych lub liczbę miesięcy spędzonych w trasie.

Być może na starość będziemy żałowali takiego podejścia. Będziemy tęsknić do wnuków i domu z ogródkiem. Być może…

Święta w tropikach

To my, digital nomads ;-) Tegoroczne święta też będziemy chcieli spędzić w tropikach ;-)

 

Kolejna zima w tropikach

Jednak na razie życie cyfrowych nomadów odpowiada nam całkowicie. I jeśli nie zdarzy się nic niespodziewanego, to przez przynajmniej kilka najbliższych miesięcy postaramy się regularnie zdawać relację z tego, jak się pracuje i mieszka zimą w tropikach. I tylko co jakiś czas będziemy znikali na trochę, by z plecakiem na grzbiecie przedreptać kolejny kawałek Azji.

 

Bo jak mawiał Mark Twain:

– Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj.