Wafirah, która sprzedaje sarongi na plaży na indonezyjskiej wyspie Lombok i od ponad roku nie widziała męża ? Może Mohamed, Palestyńczyk który żyje pod izraelską okupacją lub marząca o podróżach po świecie Zara z Malezji ? Bo przecież nie my, jak można być szczęśliwym gdy cała Polska w ruinie …
Wafirah – Indonezja
Wafirah miała może 40 lat, a na głowie niebieską chustę, na której spoczywał ogromy pęk złożonych w kostkę kolorowych tkanin. Mieszkała w głębi wyspy w niewielkiej, drewnianej chałupie. Jednej z kilkudziesięciu podobnych sobie chałup z jakich składa się tutaj przeciętna, indonezyjska wioska. Spotkaliśmy ją na jednej z plaż w pobliżu Kuty Lombok, na której spędzała całe dni próbując sprzedać sarongi nielicznym, odpoczywającym tu turystom. Z raczej marnym skutkiem. Większość z nich widząc nadchodzącą sprzedawczynię odwracała wzrok i odganiała ją jak natrętną muchę.
– Kiepsko idzie ?- bardziej stwierdziłem niż zapytałem gdy przysiadła koło nas.
– Niestety my też nic nie kupimy – uprzedziłem też z góry gdyż idąc na plażę nie zabraliśmy pieniędzy.
Nie wydawała się być tym specjalnie zasmucona. Obdarzyła nas serdecznym uśmiechem i zaczęła pytać skąd przyjechaliśmy oraz opowiadać o sobie.
– Jesteście szczęściarzami – usłyszeliśmy na koniec. – Ja nigdy nie wyjechałam poza wyspę. Mój mąż pracował na Bali. Tam jest więcej turystów. Teraz pracuje w Malezji i nie widzieliśmy się już od ponad roku.
Mohamed – Palestyna
Mohamed mieszka w Hebronie. W palestyńskim mieście, pośrodku którego wyrosły kiedyś izraelskie osiedla chronione przez żołnierzy – okupantów. Jego kuzyn w niewyjaśnionych okolicznościach zginął w izraelskim więzieniu, a on sam, żeby wyjechać z własnego kraju za każdym razem musi przechodzić przez upokarzające punkty kontrolne. I tak ma więcej szczęścia niż jego rodacy mieszkający w Strefie Gazy. Większość z nich nie ma szans na opuszczenie kraju inaczej niż przez nielegalnie wykopane tunele biegnące 25 metrów pod granicą z Egiptem.
– Wam to łatwiej podróżować – stwierdził podczas jednej z rozmów.
– Nie musicie się martwić wizami i pozwoleniami …
Zara – Malezja
Natomiast Zara pracuje jako kelnerka na jednej z malezyjskich wysp, a jej marzeniem jest wybrać się w podróż dookoła świata. – Nie tracę wiary – mówiła z uśmiechem. Moim koleżankom mieszkającym na Filipinach jest trudniej.
Bo faktycznie, ciężko marzyć o podróżach zarabiając równowartość 200 zł miesięcznie. Ale mimo to większość spotkanych Filipinek uśmiecha się promiennie. – Taką mamy naturę – próbowała wytłumaczyć mi narodowy optymizm jedna z mieszkanek wioski schowanej pomiędzy gęstym lasem, a tropikalną plażą. – Cieszymy się z tego co mamy i wierzymy, że wkrótce będzie lepiej.
Jesteśmy szczęściarzami
Chyba faktycznie jesteśmy szczęściarzami. My osobiście i my Polacy. Możemy podróżować i realizować swoje marzenia. Nad głowami nie latają nam bomby, a chcąc wyjechać z kraju nie musimy też tłumaczyć się obcym wojskom. Zarobki w Polsce może i odstają od europejskich standardów ale nawet z minimalną pensją da się zebrać na bilet lotniczy i ruszyć w świat, tym bardziej, że do coraz większej ilości miejsc nie potrzebujemy już wizy.
No i w każdej chwili możemy też wyjechać do pracy za granicę i stać nas będzie by odwiedzać bliskich tak często jak tylko będziemy chcieli, a nie raz na kilka lat – zastanawiałem się pod koniec naszej półrocznej podróży po Azji.
Polska w Ruinie
A potem wróciłem do kraju. Na krótko przed wyborami. Internet aż trząsł się od artykułów, zdjęć i memów pokazujących, że przecież Polska w ruinie …
Głównym tematem rozmów większości Polaków było tylko to, jak dookoła jest źle. Narzekanie zawsze było naszą narodową specjalnością, teraz dodatkowo stało się sportem drużynowym. A uśmiech na twarzy stał się już chyba zupełnie passe.
Po wygranych przez PiS wyborach sytuacja stała się jeszcze gorsza. Tyle tylko, że tym razem to druga strona sceny politycznej zaczęła wieszczyć polski koniec świata.
– Demokracja się skończy, wrócimy do średniowiecza. Było źle ale teraz to będzie już w ogóle przerąbane…
Ciekawe czy te wszystkie Wafirah, Zary czy Mohamedy wiedzą jacy są szczęśliwi, że żyją gdzieś tam, z tymi swoimi mało znaczącymi problemami, a nie w tej „strasznej” Polsce …
Zostaw komentarz