Dotrzeć do Luang Prabang nie jest łatwo. Można przyjechać tu z Vang Vieng spędzając minimum 7,5 godziny w mikrobusie, mimo, że sprzedawcy zapewniają, że jest to maksymalnie 4 do 5 godzin drogi. Lub dopłynąć w ciągu 8 godzin łódką z Pakbeng. A jednak turystów tu nie brakuje …
Turystyczny Luang Prabang
I to nawet mimo tego, że nie jest to już stolica hippisów i amatorów dobrej trawki. Knajpy w Luang Prabang nie kuszą już happy pizzą z dodatkami, a na ulicach nie widać już upalonych ziołem tłumów. Luang Prabang stara się zbudować swoją nową twarz i dziś kusi innymi atrakcjami. Przejażdżkami na słoniach, trekkingiem po okolicznych wzgórzach, rejsami po Mekongu lub wycieczkami na okoliczne wodospady. Oraz samą atmosferą najpiękniejszego podobno miasteczka w Azji. Miasteczka, które chcą zobaczyć chyba wszyscy odwiedzający Laos.

Luang Prabang położony jest na brzegu Mekongu
W ciągu dnia nie widać ilu turystów przebywa w Luang Prabang. Większość korzysta z usług lokalnych biur podróży lub z miejscowych tuktuków i rozjeżdża się po okolicznych atrakcjach. Jednak chwilę po zachodzie słońca okolice nocnego marketu zapełniają się tłumem Europejczyków, Azjatów i Amerykanów.

Jak dorosnę zostanę kosmetyczką…
Okupują oni zarówno knajpki i cukiernie przygotowane chyba wyłącznie z myślą o turystach, w których ceny nie odbiegają znacząco od cen w biedniejszych krajach Europy jak i lokalne stoiska z jedzeniem. Szczególnym powodzeniem cieszą się wegetariańskie bufety, w których za 7 zł można do woli kosztować dań kuchni laotańskiej. Kulinarne eksperymenty mogą zakończyć się jednak rozstrojem żołądka. Mimo, że jedzenie w Laosie wygląda estetyczniej niż np w Indonezji i przez 2 tygodnie stołowania się w przydrożnych barach nie dzieje się nam specjalna krzywda to nie wszyscy mają tyle szczęścia co my. Jadąc na wodospad …. słuchamy opowieści turystów o kłopotach spowodowanych stołowaniem się na nocnym markecie.
- Śniadanie ? Najsmaczniej tutaj ;-)
- Najlepsze kiełbasy jakie jadłem od wielu lat
- Lub wegetariański bufet za 7 zł
- I deser
Utopia w Luang Prabang
Utopia to jeden z najbardziej znanych lokali w Luang Prabang. Położony na ogromnym terenie, tuż nad jednym z dopływów Mekongu, przyciąga rzesze turystów. Można tu pograć w siatkówkę lub posiedzieć przy lokalnych trunkach. Ceny są tu nieco wyższe niż w lokalnych knajpach w centrum Luang Prabang ale pomyślano też o turystach z mniejszym budżetem. Poor Men to drink składający się z lokalnej whisky rozcieńczonej lokalną wódką. Specyfik kosztuje tyle co piwo co nie dziwi zważając na ceny lokalnych alkoholi w okolicznych sklepach. Butelka whisky z jednej z okolicznych wiosek kosztuje tu mniej niż duża butelka Coli. 5 zł za 0,7 l. To jak do tej pory nasza najtańsza flaszka w życiu. Nawet ta z centymetrową warstwą kurzu co to ją znaleźliśmy w jednym z syryjskich (jeszcze przed wojną) sklepów była droższa. Bierzemy i mamy tylko nadzieję, że degustację przeżyjemy ;-)

Najlepsza miejscówka w Luang Prabang
Na razie jednak siedząc na bambusowym podeście ustawionym kilka metrów nad ziemią podziwiamy widok na jedną z odnóg Mekongu. Z prawej strony słońce zachodzi nad okolicznymi wzgórzami, z lewej od godziny pomrukuje burza. Jest pięknie.
Wodospad Kuang Si
Będąc w Luang Prabang nie można podobno nie odwiedzić jednego z okolicznych wodospadów. Wybieramy Kuang Si. Bo podobno najładniejszy i misie można spotkać w okolicy. Można i to w dodatku misia w hamaku. Na terenie parku znajduje się Bear Sanctuary, w którym żyją 23 „czarne niedźwiedzie” uwolnione przez laotański rząd z rąk kłusowników i handlarzy. Jeśli ktoś chciałby pomóc lub dowiedzieć się więcej polecam stronę www.freethebeers.com

Black Bear w Laosie
A wodospady Kuang Si faktycznie robią wrażenie. Może i nie jest to Niagara ale zanurzyć się w chłodnej, górskiej rzece przy ponad 30 stopniowym upale … Bezcenne ;-)

Wodospady Kuang Si. Kilka miejsc do kąpieli, miejsce na piknik i możliwość zorganizowania trekkingu
Po drugiej stronie rzeki
Po drugiej stronie Mekongu zaczyna się zupełnie inny Laos. Nie ma tu już turystów, nie ma asfaltowych dróg. Jest las i tradycyjne wioski, w których toczy się normalne życie mieszkańców Laosu. Chociaż w stosunku do wiosek położonych w głębi kraju, w tych po drugiej stronie Luang Prabang jest niemal luksusowo. Jest prąd, są sklepiki i stacja benzynowa. Pomiędzy wioskami jeżdżą tuktuki i jest wyznaczona ścieżka trekkingowa dla raczej nielicznych turystów, którzy chcieliby zapuścić się tutaj na spacer. A zdecydowanie warto uciec chociaż na chwilę od gwarnego Luang Prabang i pospacerować po laotańskim lesie …

Mniej turystyczny Laos – po drugiej stronie rzeki w Luang Prabang

Skromniejsze domki …

… i stacja benzynowa
Luang Prabang praktycznie
Dojazd do Luang Prabang
Do Luang Prabang można dojechać minivanem, busem lub autokarem z Vang Vieng. Koszt 80 000-150 000 LAK w zależności od godziny i środka transportu. Biura turystyczne w Vang Vieng podają, że busy jeżdżą 4 godziny. To nie prawda. Mikrobusemz Vang Vieng do Luang Prabang jechaliśmy ok 7,5 godziny i patrząc na drogę raczej ciężko przypuszczać, że z postojami jakiś bus jest w stanie przejechać tą trasę szybciej.

Laotańczycy w Luang Prabang są zupełnie inni niż ci w Vang Vieng. Są otwarci, sympatyczni i towarzyscy
Innym sposobem dotarcia do Luang Prabang jest rejs statkiem. Statki wypływają z Houay Say i po 8 godzinach zatrzymują się w miejscowości Pakbeng, skąd następnego dnia można złapać kolejny statek do samego Luang Prabang. Bilety można kupować w biurach w Tajlandii lub Laosie (drożej) lub bezpośrednio na przystani. Koszt biletów kupowanych bezpośrednio to 110 000 LAK za każdy odcinek. Nocleg w Pakbeng to 50000-70000 LAK w jednym z licznych guesthousów – właściciele zaczepiają zaraz po wyjściu z promu i warto dać się porwać jednemu z nich. Spaliśmy w Vardsama Guesthouse – super pokoik z łazienką kosztował 70 000 LAK tj ok 30 kilku złotych. Za to śniadanie drogie i byle jakie – nie warto ! Noclegi w Pakbeng, które wyświetlają się w serwisach jak Booking czy Agoda są dużo droższe !
W ogóle w Pakbeng wszystko jest pod turystów i ceny są dużo wyższe. Ci, którzy będą płynęli od Tajlandii i w Pakbeng będą chcieli kupić miejscową whisky niech pamiętają targując, że normalna cena butelki 0,7 l to 10 000 – 12 000 LAK a nie 40 000 LAK bo tyle na wejściu życzą sobie sprzedawcy w Pakbeng
Port w Luang Prabang mieści się ok 12 km od centrum. Dojazd możliwy jest tuktukiem ale ceny trzeba mocno targować. Wyjściowe ceny to 90000-100000 LAK za kurs. My, bez wielkiego szukania płaciliśmy 50 000 LAK, są tacy którzy podobno wynegocjowali 30 000 LAK za 2 osoby.
Wycieczki do wodospadów
Wycieczki można kupować w lokalnych biurach lub skrzyknąć się w kilka osób i wynająć tuktuka. Każda metoda ma swoje plusy i minusy więc co kto lubi. Dla przykładu wycieczka na wodospady Kuang Si w biurze kosztuje 50 000 LAK za os czyli tyle samo co cena wywoławcza kierowców tuktuków. Jeśli jedzie więcej osób cenę można bez większego problemu obniżyć do 35 000-20 000 LAK Szczególnie przychodząc na ostatnią chwilę …;-)
Noclegi w Luang Prabang
Jest ich bardzo dużo i będąc w kwietniu nie było potrzeby wcześniejszej rezerwacji. W samym centrum można znaleźć naprawdę ładne guesthousy za 100 000 LAK (ok 50 zł) z klimatyzacją, ciepłą wodą i działającym wifi.
Jedzenie i ceny w Laosie
Najtaniej można zjeść na nocnym markecie. Znajdują się tam stoiska oferujące wegetariański bufet za 15 000 LAK – bierze się talerz/miskę i nakłada wszystko na co akurat ma się ochotę. Napoje i kielbaski płatne dodatkowo.
W okolicy znajdują się też liczne, uliczne jadłodajnie np z niemającą sobie równych grillowaną kiełbasą. Ostatni raz tak dobrą jadłem ze 30 lat temu u babci na wsi, zaraz po świniobiciu. Ciekawą przekąską jest też grillowany ryż – skleja się go w kulkę i nabija na patyk. Wygląda jak kurczak ;-) Na miejscu są też kokosanki, ciastka, gotowe makarony po 10 000 LAK i świerzo krojone owoce. Za konkretną porcję płaciliśmy 10 000 LAK tj 5 zł.
Śniadania można zjeść w jednym z barów serwujących sandwicze i doskonałe, świeże soki. Bary znajdują się tuż przy wejściu na nocny market, a do wyboru tego konkretnego zachęcają uśmiechające się panie i kartoniki reklamowe w różnych językach. Jest też polski ;-) Nasze typy jeśli chodzi o soki to arbuz z miętą i maracuja z arbuzem lub mango.
Przedostać się na drugą stronę rzeki można korzystając z promu (5 000 LAK od os w 1 stronę) lub łódki – cen nie sprawdzaliśmy.

Prom na drugą stronę Mekongu w Luang Prabang
Luang Prabang atrakcje
Co warto zobaczyć w Luang Prabang ? Jedną (lub więcej jeśli ktoś lubi) z kilkudziesięciu świątyni buddyjskich znajdujących się w okolicy. Z tej znajdującej się na wzgórzu Phu Si roztacza się malowniczy widok na całe miasto. Warto wybrać się na wycieczkę nad jeden z wodospadów np Kuang Si lub na przejażdżkę na słoniu (można wykupić też kilkudniową wycieczkę) i wyskoczyć na piwko do Utopii. Codziennie rano (5:00-6:00) odbywa się też karmienie mnichów, na które jednak mimo kilku prób nie wstaliśmy ani razu …

Utopia w Luang Prabang
Pozdrowienia z Utopii . Dzięki Wam tu jestem. Super miejsce i dobra rybka
Cieszymy się, że mogliśmy pomóc i … trochę zazdrościmy ;-) Bawcie się dobrze ;-)
ładnie zwiedzacie, ładnie… ;) Fakt, Polska niczego sobie ale wielki świat wzywa;)
byłoby super, bo moim zdaniem za mało się pokazuje pięknych miejsc u nas ;)
ojej, a to dopiero wakacje. Ja co prawda teraz zwiedzam głównie Polskę, odkrywając to co nieodkryte, ale kto wie… ;-)
Polska też jest fajna i wkrótce postaramy się to udowodnić ;-)
ale mnie zachęciliście do Laosu :) super relacja, z klimatem i konkretnymi informacjami-dzięki! nieustannie pytam o Birmę: wybieracie się? powoli czas Wam sie kurczy, moze jednak przedłużycie włóczęgę?serdecznie pozdrawiam-Jagoda
Laos jest super ! Po pierwszym, marnym wrażeniu, które zrobili na nas mieszkańcy Vang Vieng reszta to kosmos. Szkoda tylko, że mogliśmy być tu tak krótko ;-( Laos miał być takim nieplanowanym dodatkiem, a stał się hitem podróży. I miejscem do którego koniecznie musimy pojechać na dłużej. Jak na razie dwa miejsca zrobiły na nas takie wrażenie: Filipiny i Laos właśnie.
Birma jeszcze nie teraz. Mamy już bilety Syberianem rosyjskim do Armenii i chcemy powłóczyć się po Kaukazie, może uda się wskoczyć do Karabachu lub Abchazji i wrócić przez Kurdystan turecki.
Za to mamy już trochę nowych planów ;-)
Pozdrawiamy i w lipcu jakiś termin na piwko blokujcie ;-)