Paradoksalnie chyba najpierw podjęliśmy decyzję, że jedziemy, a później na poważnie zaczęliśmy zastanawiać się dokąd. Pierwszy pomysł jaki wpada do głowy w takich sytuacjach to oczywiście: podróż dookoła świata ;-) Teoretycznie 6 miesięcy w zupełności starczy, żeby objechać glob nawet i kilka razy. Tylko po co ? Żeby wpisać sobie w podróżnicze CV objechali świat ?
Rysujemy szkic podróży
Odpada. Jedziemy po to, żeby po raz pierwszy nie musieć się spieszyć i gonić. By przestawić się z „fast” na „slow” i sprawdzić czy to jeszcze umiemy. By jak nam się gdzieś spodoba móc tam zostać na dłużej, móc usiąść na kawie i zobaczyć jak na prawdę wygląda życie, porozmawiać z ludźmi i zejść z utartych szlaków. A podróż w 6 miesięcy dookoła świata to pośpiech …
>> więcej o naszej podróży: Przedreptać Azję w 6 miesięcy
Może Ameryka Południowa ? Po wizycie na Dominikanie kusiła bardzo. Szczególnie, że wszyscy, którzy wrócili byli zachwyceni. Tylko bilety drogie i wolałbym pojechać tam znając już podstawy hiszpańskiego. Więc może Azja ? O Tajlandii, Kambodży, Wietnamie czy Laosie rozmawialiśmy od kilku lat. Tanie bilety, tanio na miejscu…
Ostatecznie wygrała Azja ale trochę mniej znana, a w decyzji pomogły promocyjne ceny na bilety lotnicze. Wizz Air wprowadził loty do Emiratów, Emiraty zniosły opłaty za wizy dla turystów, a z Emiratów jest już blisko do Omanu, który chcieliśmy bardzo odwiedzić. Klik i jest pierwszy etap podróży. Dwa kolejne kliki i byliśmy posiadaczami biletów jedną z najlepszych linii lotniczych na świecie – Qatar Airways do Kuala Lumpur. Malezja też za nami chodziła. A jak Malezja to i Filipiny, i Indonezja, i … Już. Ilość miejsc wartych zobaczenia wystarczy na podróżowanie po okolicy przez kilka lat, a my mamy tylko pół roku. Z listy skreślaliśmy z żalem kolejne państwa. Chiny, Nepal, Birma, Laos, Kambodża, Tajlandia, Kirgistan … Na mojej prywatnej liście został Uzbekistan, Iran, Gruzja i Rosja. W końcu jakoś z tej Azji wrócić będziemy musieli. Ale tym będziemy martwić się później …
i kupujemy bilety lotnicze do Azji
Bilety lotnicze to przyjemniejsza część planowania choć czasochłonna. Szczególnie gdy poluje się na okazje, zniżki i przeceny.
Bilety do Omanu kupiliśmy wcześniej, a z racji atrakcyjnej ceny dość szybko zarezerwowaliśmy też bilety do Malezji. Bilety wewnętrzne dokupowaliśmy sukcesywnie, w miarę odnajdywania niższych niż normalnie cen i tylko te, które były niezbędne np aby móc zostać na terytorium Filipin trzeba pokazać bilet powrotny.
Promocyjne ceny biletów:
- – Warszawa – Budapeszt – ok 164 zł
- – Budapeszt – Dubaj – ok 330 zł
- – Oman – Malezja – ok 900 zł
- – Malezja – Filipiny – ok 200 – 250 zł zależnie od lotniska
Oczywiście wszystkie bilety lotnicze można trafić jeszcze taniej, lub też zamiast jak my,siedzieć tygodniami w internecie polując na promocje, można kupić hurtem, w ciągu 1 godziny. Trzeba tylko wówczas załatwić sobie kartę kredytową bez limitu ;-)
Przedreptać AZJĘ – praktycznie:
Wizy do krajów Azji
Wizy póki co też nie są dla nas wielkim problemem bo większość z nich dostaniemy na granicy. Ucierpi na tym tylko budżet ;-( Gorzej będzie z powrotem bo większość państw z mojej hipotetycznej listy wymaga wiz, których uzyskanie jest bardziej skomplikowane. Tym jednak też będziemy martwić się później. Wszystkie informacje na temat wiz i ich ceny dostępne są na Polak za Granica
Szczepienia do Azji
Co prawda do żadnego z krajów, do których planujemy wjechać, nie ma obowiązkowych szczepień jednak lista tych zalecanych jest dość długa. Tężec, dur brzuszny, żółtaczki robiliśmy na szczęście wcześniej więc w większości przypadków wystarczyła dawka przypominająca. Wściekliznę czy japońskie zapalenie mózgu odpuściliśmy. Ryzyko tego drugiego jest zdecydowanie niższe niż szansa na kilkukrotną wygraną w totolotka. Wścieklizna z kolei jest zalecana tym, którzy planują długotrwały kontakt ze zwierzętami, weterynarzom lub tym, którzy wybierają się do dłużej do dżungli.
Pozostaje malaria, denga i choroby przenoszone przez komary. Na nie nie ma skutecznego sposobu poza unikaniem pogryzienia. W bagażu wylądowała zatem siatka, z której w razie potrzeby skorzystamy do zasłonięcia okien i preparaty odstraszające te wredne, małe cholery. Oczywiście z deetem. Same moskitiery w razie potrzeby dokupimy na miejscu.
Malarone bierzemy tylko tyle, żeby w przypadku pierwszych objawów malarii móc wziąć zalecaną, podwójną dawkę i skorzystać z usług miejscowych lekarzy.
To oczywiście nasze decyzje, nasz wybór oraz nasze ryzyko i nikogo do niczego nie zachęcamy. Najlepiej samemu umówić się przed wyjazdem z lekarzem medycyny tropikalnej co w małych miastach może być problematyczne. Z kolei przed szczepieniami mogą wysłać Was na konsultacje medyczne. Większość osób zajmujących się szczepieniami wie niestety niewiele więcej niż to co napisali na www.szczepieniadlapodrozujacych.pl
Przykładowe ceny szczepień:
- – Dur brzuszny – 200 zł
- – Tężec, błonica i krztusiec – 130 zł
- – Wścieklizna – 450 zł
- – Żółta Febra – 150 zł
Ubezpieczenia od chorób tropikalnych
Kwestia szczepień jest ważna jeszcze z jednego powodu. Planując podróż do krajów tropikalnych warto dokładnie przyjrzeć się ofercie ubezpieczeń. Większość z nich nie obejmuje przypadków leczenia chorób tropikalnych, a te które takowe mają są dużo droższe niż normalne. Przy każdej z ofert trzeba też dokładnie przestudiować warunki ubezpieczenia, a wszelkie wątpliwości załatwiać w formie pisemnej. Nie zabezpieczy to przed wszystkimi pułapkami ale w sytuacji ewentualnego sporu zawsze wygodniej jest móc się posiłkować czymś na piśmie, a nie informacją, że pani na infolinii mówiła …
A ewentualnie spornych tematów jest sporo. Nie wpadłbym na przykład na to, że kupując ubezpieczenie długoterminowe na np 6 miesięcy w podróży mogę być w tym czasie tylko przez 45 dni ;-)
Natomiast generalnie koszty ubezpieczeń na pół roku to wydatek w granicach od 500-600 zł wzwyż w zależności od firmy ubezpieczeniowej i zakresu ubezpieczenia. Dużo tańsze jest ubezpieczenie realizowane w ramach jednej z oferowanych na polskim rynku kart. Euro<26 czy ISIC przeznaczone są tylko dla uczniów i studentów natomiast karta Planeta Młodych, którą kupiliśmy i my, i wielu znajomych, kosztuje ok 100 zł w najdroższym wariancie (bez USA i Kanady) i zawiera ubezpieczenie na okres roku. W tym również ubezpieczenie od chorób tropikalnych pod warunkiem, że będziemy mieli szczepienia wymagane w kraju docelowym. Taką odpowiedź uzyskaliśmy pisemnie od przedstawicielki stowarzyszenia Planeta Młodych.
Karta przeznaczona jest dla osób do 39 roku życia więc na szczęście jeszcze się załapaliśmy ;-)
Zostaw komentarz